"Oczywiście Polacy nie przywiązywali dzieci. Oni do nich strzelali" - napisał na Facebooku aktor Maciej Stuhr, odnosząc się do swoich niedawnych słów o bitwie pod Cedynią.
W niedawnym wywiadzie dla "Stopklatki" Maciej Stuhr powiedział, że Polacy w bitwie z Niemcami pod Cedynią (972 r.) przywiązywali dzieci do tarcz. Stuhrowi szybko wytknięto błąd - zapewne chodziło mu o bitwę pod Głogowem (1109 r.), gdzie dzieci do tarcz przywiązywali Niemcy.
Wywiad był jednym z wielu, udzielonych przez Stuhra na temat najnowszego filmu Władysława Pasikowskiego pt. "Pokłosie". Maciej Stuhr gra w nim postać Józefa Kaliny. Zdaniem krytyków, nawiązujący do historii zbrodni w Jedwabnem film jest zbyt jednostronny i przedstawia Polaków w niewłaściwym świetle. Stuhr nie zgadza się z tą opinią.
Teraz na profilu na Facebooku aktor oświadczył, że "przynajmniej na jakiś czas" kończy wypowiadać się na temat "Pokłosia". Maciej Stuhr napisał, że uważa się za człowieka o umiarkowanych poglądach. "Jednak wystarczyło wygłosić po raz pierwszy w moim 37-letnim życiu trochę poważniejsze zdanie publicznie, a stopień agresji u części słuchaczy wzrasta w tak zabójczym tempie, że jeśli chcesz na niego odpowiedzieć, stawić jakkolwiek temu czoła musisz zradykalizować swoje poglądy. I tak z umiarkowanego sam stajesz się, wbrew swojej woli, co raz bardziej radykałem. Bardzo niebezpieczny mechanizm" - stwierdził Stuhr.
Aktor odniósł się też do swoich słów o przywiązywaniu dzieci do tarcz. "Z jakiejś setki wywiadów udzielonych przeze mnie w ciągu ostatniego miesiąca, to oczywiście ten cytat zrobił prawdziwą furorę" - stwierdził. Podkreślił, że ta "okropna, kuriozalna wpadka" (stwierdzenie, że to Polacy przywiązywali dzieci do tarcz w walce z Niemcami, gdy w rzeczywistości było odwrotnie - red.) nie zmienia sensu jego wypowiedzi.
"Jako rodzic zawsze gdy słyszę tę historię, to czuję sprzeciw. I tak, tak, dziękuję wszystkim za czujność i poprawienie najgorszego lapsusu. Oczywiście Polacy nie przywiązywali dzieci. Oni do nich strzelali" - napisał na Facebooku Maciej Stuhr.
zew, Facebook, TVN24
Wywiad był jednym z wielu, udzielonych przez Stuhra na temat najnowszego filmu Władysława Pasikowskiego pt. "Pokłosie". Maciej Stuhr gra w nim postać Józefa Kaliny. Zdaniem krytyków, nawiązujący do historii zbrodni w Jedwabnem film jest zbyt jednostronny i przedstawia Polaków w niewłaściwym świetle. Stuhr nie zgadza się z tą opinią.
Teraz na profilu na Facebooku aktor oświadczył, że "przynajmniej na jakiś czas" kończy wypowiadać się na temat "Pokłosia". Maciej Stuhr napisał, że uważa się za człowieka o umiarkowanych poglądach. "Jednak wystarczyło wygłosić po raz pierwszy w moim 37-letnim życiu trochę poważniejsze zdanie publicznie, a stopień agresji u części słuchaczy wzrasta w tak zabójczym tempie, że jeśli chcesz na niego odpowiedzieć, stawić jakkolwiek temu czoła musisz zradykalizować swoje poglądy. I tak z umiarkowanego sam stajesz się, wbrew swojej woli, co raz bardziej radykałem. Bardzo niebezpieczny mechanizm" - stwierdził Stuhr.
Aktor odniósł się też do swoich słów o przywiązywaniu dzieci do tarcz. "Z jakiejś setki wywiadów udzielonych przeze mnie w ciągu ostatniego miesiąca, to oczywiście ten cytat zrobił prawdziwą furorę" - stwierdził. Podkreślił, że ta "okropna, kuriozalna wpadka" (stwierdzenie, że to Polacy przywiązywali dzieci do tarcz w walce z Niemcami, gdy w rzeczywistości było odwrotnie - red.) nie zmienia sensu jego wypowiedzi.
"Jako rodzic zawsze gdy słyszę tę historię, to czuję sprzeciw. I tak, tak, dziękuję wszystkim za czujność i poprawienie najgorszego lapsusu. Oczywiście Polacy nie przywiązywali dzieci. Oni do nich strzelali" - napisał na Facebooku Maciej Stuhr.
zew, Facebook, TVN24