Służby wpadły na trop działalności 45-latka planującego atak na Sejm po zamachach w Norwegii przeprowadzonych w 2011 r. przez Andersa Breivika.
Premier Donald Tusk powiedział na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu, że informację o działaniach Brunona K. otrzymał 31 października.
Tusk ujawnił, jak funkcjonariusze ABW trafili na trop osoby planującej zamach na polskie władze. Szef rządu przypomniał, że morderca z wyspy Utoya i zamachowiec z Oslo - Anders Breivik - zamawiał niektóre komponenty materiałów wybuchowym przez internet w Polsce.
- Szczegółowa analiza tych kontaktów doprowadziła do pierwszych śladów, które zaowocowały aresztowaniem podejrzanego (Brunona K.) - powiedział Donald Tusk.
Udaremniony zamach
ABW i prokuratura poinformowały, że udaremniono planowany zamach na najwyższe polskie władze. Celem ataku miał być budynek Sejmu. Zamach miał zostać przeprowadzony, gdy w parlamencie znajdowaliby się posłowie, premier oraz prezydent. Główny podejrzany - Brunon K. - chciał zdetonować pod Sejmem 4 tony ładunków wybuchowych, umieszczone w samochodzie.
Kara: do 5 lat więzienia
Mężczyzna został oskarżony o przygotowywanie się do usunięcia przemocą konstytucyjnych organów RP oraz przygotowywanie do sprowadzenia zagrożenia na życie i mienie w wielkiej skali. Podejrzany częściowo przyznał się do winy. To 45-letni pracownik Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Znaleziono materiały wybuchowe i broń
W trakcie śledztwa funkcjonariusze ABW przeszukali kilkanaście lokali w całej Polsce. Znaleźli m.in. materiały wybuchowe, w tym heksogen, pentryt, trotyl i proch, a także detonatory, elektryczne zapalniki samodziałowe i lonty. Znaleziono także kamizelki kuloodporne, snajperskie stroje maskujące, kilkanaście sztuk broni oraz wiele sztuk amunicji. Śledczy przechwycili także publikacje saperskie i pirotechniczne oraz tablice rejestracyjne.
"Jego zdaniem, nie rządzą prawdziwi Polacy"
Główny podejrzany przyznał, że działał "pod wpływem sugestii innych osób". Podejrzany nie należy do żadnej partii, nie jest związany z żadną organizacją polityczną. Twierdzi, że kierował się przesłankami nacjonalistycznymi. Podejrzany oświadczył, że aktualna sytuacja społeczna i gospodarcza kraju zmierza w złym kierunku z uwagi na fakt, że władze w Polsce sprawują osoby, które on ocenia jako obce. - Nie są to jego zdaniem prawdziwi Polacy - mówili śledczy.
Werbował i szkolił innych
Zatrzymany przyznał się do przeprowadzania próbnych detonacji oraz do werbowania i szkolenia innych osób. Według śledczych, pomysłodawcą zamachu był zatrzymany, który zwerbował jeszcze cztery inne osoby. Nie wiadomy, czy te osoby zostały zatrzymane. Być może byli to funkcjonariusze służb specjalnych, którzy dali się zwerbować w ramach prowadzonych czynności.
Nie ustalono, by podejrzany miał powiązania z zagranicznymi organizacjami terrorystycznymi. Główny podejrzany nie był badany psychiatrycznie, neurologicznie ani odwykowo.
W toku śledztwa zatrzymano także dwie inne osoby, którym postawiono zarzut nielegalnego posiadania broni.
zew, TVP Info
Tusk ujawnił, jak funkcjonariusze ABW trafili na trop osoby planującej zamach na polskie władze. Szef rządu przypomniał, że morderca z wyspy Utoya i zamachowiec z Oslo - Anders Breivik - zamawiał niektóre komponenty materiałów wybuchowym przez internet w Polsce.
- Szczegółowa analiza tych kontaktów doprowadziła do pierwszych śladów, które zaowocowały aresztowaniem podejrzanego (Brunona K.) - powiedział Donald Tusk.
Udaremniony zamach
ABW i prokuratura poinformowały, że udaremniono planowany zamach na najwyższe polskie władze. Celem ataku miał być budynek Sejmu. Zamach miał zostać przeprowadzony, gdy w parlamencie znajdowaliby się posłowie, premier oraz prezydent. Główny podejrzany - Brunon K. - chciał zdetonować pod Sejmem 4 tony ładunków wybuchowych, umieszczone w samochodzie.
Kara: do 5 lat więzienia
Mężczyzna został oskarżony o przygotowywanie się do usunięcia przemocą konstytucyjnych organów RP oraz przygotowywanie do sprowadzenia zagrożenia na życie i mienie w wielkiej skali. Podejrzany częściowo przyznał się do winy. To 45-letni pracownik Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Znaleziono materiały wybuchowe i broń
W trakcie śledztwa funkcjonariusze ABW przeszukali kilkanaście lokali w całej Polsce. Znaleźli m.in. materiały wybuchowe, w tym heksogen, pentryt, trotyl i proch, a także detonatory, elektryczne zapalniki samodziałowe i lonty. Znaleziono także kamizelki kuloodporne, snajperskie stroje maskujące, kilkanaście sztuk broni oraz wiele sztuk amunicji. Śledczy przechwycili także publikacje saperskie i pirotechniczne oraz tablice rejestracyjne.
"Jego zdaniem, nie rządzą prawdziwi Polacy"
Główny podejrzany przyznał, że działał "pod wpływem sugestii innych osób". Podejrzany nie należy do żadnej partii, nie jest związany z żadną organizacją polityczną. Twierdzi, że kierował się przesłankami nacjonalistycznymi. Podejrzany oświadczył, że aktualna sytuacja społeczna i gospodarcza kraju zmierza w złym kierunku z uwagi na fakt, że władze w Polsce sprawują osoby, które on ocenia jako obce. - Nie są to jego zdaniem prawdziwi Polacy - mówili śledczy.
Werbował i szkolił innych
Zatrzymany przyznał się do przeprowadzania próbnych detonacji oraz do werbowania i szkolenia innych osób. Według śledczych, pomysłodawcą zamachu był zatrzymany, który zwerbował jeszcze cztery inne osoby. Nie wiadomy, czy te osoby zostały zatrzymane. Być może byli to funkcjonariusze służb specjalnych, którzy dali się zwerbować w ramach prowadzonych czynności.
Nie ustalono, by podejrzany miał powiązania z zagranicznymi organizacjami terrorystycznymi. Główny podejrzany nie był badany psychiatrycznie, neurologicznie ani odwykowo.
W toku śledztwa zatrzymano także dwie inne osoby, którym postawiono zarzut nielegalnego posiadania broni.
zew, TVP Info