Z tekstów umieszczonych na stronach internetowych ministerstw można wnioskować, że ich autorzy mają kłopoty z językiem polskim - wynika z raportu przygotowanego przez Radę Języka Polskiego, o którym informuje "Dziennik Polski".
Rada Języka Polskiego zbadała serwisy internetowe siedmiu ministerstw oraz Narodowego Funduszu Zdrowia. Raport Rady został przesłany posłom.
Jak ustalili eksperci, w materiałach umieszczanych przez resorty w sieci brakuje tekstów przystępnych i pisanych językiem potocznym, dominuje polszczyzna "urzędowo-kancelaryjna".
Urzędnicy nadużywają też m.in. amerykanizmów. Zamiast biura podróży piszą o "tour operatorach", miejsce docelowe to "destynacja" a słowo "workshop" zastępuje polskie "warsztaty".
Powszechnym błędem jest też pisanie nazw stanowisk i godności (np. prezydent czy minister) z dużej litery.
zew, "Dziennik Polski"
Jak ustalili eksperci, w materiałach umieszczanych przez resorty w sieci brakuje tekstów przystępnych i pisanych językiem potocznym, dominuje polszczyzna "urzędowo-kancelaryjna".
Urzędnicy nadużywają też m.in. amerykanizmów. Zamiast biura podróży piszą o "tour operatorach", miejsce docelowe to "destynacja" a słowo "workshop" zastępuje polskie "warsztaty".
Powszechnym błędem jest też pisanie nazw stanowisk i godności (np. prezydent czy minister) z dużej litery.
zew, "Dziennik Polski"