Dodał też, że działania starosty Czesławy Stupienko były zgodne również z Europejską Konwencją Ramową o Ochronie Mniejszości Narodowych, którą Litwa podpisała i ratyfikowała w 2000 roku.
"Przykład Suderwy ujawnił natomiast, że na Litwie jedna ustawa przeczy innej. Zgodnie z ustawą o języku państwowym, Inspekcja miała prawo ukarać Czesławę Stupienko. Pani Czesława formalnie nie uzyskała zezwolenia na umieszczenie dwujęzycznych tablic z nazwami ulic w samorządzie rejonu wileńskiego, któremu starostwo w Syderwie podlega" - powiedział Dalinkeviczius.
Jego zdaniem, Inspekcja Języka Państwowego w przypadku Suderwy działała zbyt impulsywnie. "Zabrakło tu dialogu i dobrej woli. Gdyby ta sprawa znalazła się w sądzie, zaszkodziłoby to bardzo wizerunkowi Litwy w Europie" - uważa przewodniczący sejmowego komitetu obrony praw człowieka i mniejszości narodowych.
Za umieszczenie w Suderwie tablic z nazwami ulic w dwóch językach Czesława Stupienko została we wtorek ukarana grzywną 450 litów (około 450 złotych). Oznajmiła jednak, że grzywny nie zapłaci i zwróci się do sądu administracyjnego. Zgodnie z prawem, mogła to uczynić właśnie do piątku.
Suderwa nie jest jedyną miejscowością na Wileńszczyźnie, gdzie na tablicach z nazwami ulic sąsiadują obok siebie dwie wersje językowe. Nazwy ulic, instytucji, sklepów w języku litewskim i polskim są od siedmiu lat powszechnie używane w rejonie solecznickim, zamieszkałym w 80 procentach przez Polaków.
em, pap