Późnym wieczorem jedziemy z Lioszą po zakładkę. Trzy godziny temu chłopak zadzwonił do dilera, dostał numer konta i wpłacił sześć tysięcy rubli (600 zł). Diler zweryfikował płatność, oddzwonił i powiedział, że dwa gramy heroiny w paczce po papierosach czekają obok słupa z zakazem parkowania, 20 m od zjazdu z głównej drogi. Liosza zaczyna poszukiwania: tutaj kopie, tam ryje, jeszcze gdzieś próbuje znaleźć zakładkę „na niuch”. Wreszcie – jest! W samochodzie drżącą ręką rozcina paczkę, gotuje wywar na łyżeczce babuni (jak sam mówi) i wprowadza dożylnie. Jego ręce i nogi to jedna ogromna sina rana. Bierze od dziesięciu lat. Teraz ma 28. W więzieniu za narkotyki przesiedział trzy.
Afgański towar
Takich jak Liosza są w rosyjskiej stolicy tysiące. Federalna Służba do Walki z Narkomanią chwali się jednak, że ostatnio odnosi same sukcesy. Tuż przed Nowym Rokiem funkcjonariusze policji narkotykowej przechwycili na stołecznych rogatkach 14 ton afgańskiej heroiny. Transport jechał między cytrusami dwoma tirami z Tadżykistanu. Rozpracowanie tej siatki przerzutowej trwało dwa lata. Mimo to szefów narkotykowego kartelu nie złapano. Wpadli pomniejsi dilerzy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.