Groźby, straszenie kolegami z dawnych służb to metody, które poseł Kaczmarek stosował nie tylko jako były agent. - Ja ci krzesłem przyje..ę zaraz tak, że spadniesz – ostrzegał męża swojej kochanki.
Pensjonat „U Jacka” położony jest w Olsztynie nad jeziorem Sukiel. Arkadiusz Sztylc pojechał tam 4 czerwca 2013 roku, by porozmawiać z posłem Tomaszem Kaczmarkiem, którego podejrzewał o romans ze swoją żoną Katarzyną. Niedawno w błyskach fleszy poseł Kaczmarek pokazał światu Katarzynę Sztylc jako narzeczoną i właścicielkę luksusowego porsche, którym sam jeździ.
Przebieg tej rozmowy znamy z taśm, które trafiły do Sądu Okręgowego w Olsztynie. „Wiesz co, Arek, ja jestem pis totalnie. W sensie nie Prawo i Sprawiedliwość, tylko pokój [peace – red.]" – mówił ugodowo agent Tomek.
„Ja też chcę mieć pokój, chcę mieć porządek w domu i chcę wiedzieć, na czym stoję” – odpowiadał mąż Katarzyny.
Rozmowa trwała kilkadziesiąt minut. Na jej koniec były agent zaczął jednak grozić: „Bądź w tym wszystkim cholernie rozsądny. (…) Jak zrobisz jakieś głupoty, żebyś nie dostał, że tak powiem, piłkę zwrotną. Bo ja i moi przyjaciele nie jesteśmy ludźmi, którzy są grzecznymi chłopcami”. Powiedział też, że ceni Katarzynę Sztylc za jej „dryg polityczny”. „Mam kolejnego partnera do współpracy, do robienia rzeczy, które my uważamy, że są dobre dla Polski. Nie wchodzę w żadne relacje typu love me tender, love me sweet, kochanie i tak dalej”.
Pensjonat "U Jacka" należy do znajomych państwa Sztylców, którzy są też znajomymi posłanki Iwony Arent. Katarzyna Sztylc jest przyjaciółką i współpracownicą Arent. Tam też dzień później, czyli 5 czerwca 2013 roku, odbywały się imieniny posłanki Arent. Na imprezie bawili się ważni politycy PiS, m.in. posłowie Adam Lipiński i Wojciech Szarama. Przyszedł również Arkadiusz Sztylc. „Poseł Kaczmarek był szczególnie zdenerwowany i groził, np. że mnie uderzy itp. Zdarzenia te widziały obecne tam osoby m.in. poseł Lipiński” - pisał później w piśmie rozwodowym. Na nagraniach słychać rozmowę Sztylca z posłem Kaczmarkiem.
Kaczmarek: Za trzy sekundy wstanę i cię najebię. Jedź do domu, bo ja się napierdoliłem i mówię ci to szczerze: za trzy sekundy wstanę i cię najebię (…). Spierdalaj.
Tomasz Kaczmarek nie zgodził się na spotkanie z nami. Tłumaczy, że osoba, o którą pytamy, „nie była zaproszona na prywatne spotkanie towarzyskie” (z taśm wynika co innego). Zareagował, bo osoba „naprzykrzała się jednej z uczestniczek spotkania”. Poseł Kaczmarek wyjaśnia, że „w sposób stanowczy zażądał, aby wreszcie pozwoliła jej na nieskrępowane uczestnictwo w spotkaniu”. Twierdzi przy tym, że jego wypowiedź „nie miała charakteru realnej groźby”.
A co miał na myśli dzień wcześniej, mówiąc o „piłce zwrotnej" i przyjaciołach, którzy nie są „grzecznymi chłopcami”? Kim są owi przyjaciele? Poseł przyznaje, że chodziło mu o kolegów „z wcześniejszej pracy” (w CBA i CBŚ).
Cały artykuł w jutrzejszym wydaniu tygodnika „Wprost”.
Najnowszy numer "Wprost" będzie dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" będzie dostępny na Facebooku .
"Wprost" będzie dostępny również w wersji do słuchania
Przebieg tej rozmowy znamy z taśm, które trafiły do Sądu Okręgowego w Olsztynie. „Wiesz co, Arek, ja jestem pis totalnie. W sensie nie Prawo i Sprawiedliwość, tylko pokój [peace – red.]" – mówił ugodowo agent Tomek.
„Ja też chcę mieć pokój, chcę mieć porządek w domu i chcę wiedzieć, na czym stoję” – odpowiadał mąż Katarzyny.
Rozmowa trwała kilkadziesiąt minut. Na jej koniec były agent zaczął jednak grozić: „Bądź w tym wszystkim cholernie rozsądny. (…) Jak zrobisz jakieś głupoty, żebyś nie dostał, że tak powiem, piłkę zwrotną. Bo ja i moi przyjaciele nie jesteśmy ludźmi, którzy są grzecznymi chłopcami”. Powiedział też, że ceni Katarzynę Sztylc za jej „dryg polityczny”. „Mam kolejnego partnera do współpracy, do robienia rzeczy, które my uważamy, że są dobre dla Polski. Nie wchodzę w żadne relacje typu love me tender, love me sweet, kochanie i tak dalej”.
Pensjonat "U Jacka" należy do znajomych państwa Sztylców, którzy są też znajomymi posłanki Iwony Arent. Katarzyna Sztylc jest przyjaciółką i współpracownicą Arent. Tam też dzień później, czyli 5 czerwca 2013 roku, odbywały się imieniny posłanki Arent. Na imprezie bawili się ważni politycy PiS, m.in. posłowie Adam Lipiński i Wojciech Szarama. Przyszedł również Arkadiusz Sztylc. „Poseł Kaczmarek był szczególnie zdenerwowany i groził, np. że mnie uderzy itp. Zdarzenia te widziały obecne tam osoby m.in. poseł Lipiński” - pisał później w piśmie rozwodowym. Na nagraniach słychać rozmowę Sztylca z posłem Kaczmarkiem.
Kaczmarek: Za trzy sekundy wstanę i cię najebię. Jedź do domu, bo ja się napierdoliłem i mówię ci to szczerze: za trzy sekundy wstanę i cię najebię (…). Spierdalaj.
Tomasz Kaczmarek nie zgodził się na spotkanie z nami. Tłumaczy, że osoba, o którą pytamy, „nie była zaproszona na prywatne spotkanie towarzyskie” (z taśm wynika co innego). Zareagował, bo osoba „naprzykrzała się jednej z uczestniczek spotkania”. Poseł Kaczmarek wyjaśnia, że „w sposób stanowczy zażądał, aby wreszcie pozwoliła jej na nieskrępowane uczestnictwo w spotkaniu”. Twierdzi przy tym, że jego wypowiedź „nie miała charakteru realnej groźby”.
A co miał na myśli dzień wcześniej, mówiąc o „piłce zwrotnej" i przyjaciołach, którzy nie są „grzecznymi chłopcami”? Kim są owi przyjaciele? Poseł przyznaje, że chodziło mu o kolegów „z wcześniejszej pracy” (w CBA i CBŚ).
Cały artykuł w jutrzejszym wydaniu tygodnika „Wprost”.
Najnowszy numer "Wprost" będzie dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" będzie dostępny na Facebooku .
"Wprost" będzie dostępny również w wersji do słuchania