Jak co roku z okazji świąt Bożego Narodzenia zgodnie z pradawną polską tradycją uśmiercimy 10 mln karpi. Choć zwyczaje nieco się zmieniają, to jednak wielu z nas przed zasadniczą świąteczną obróbką – położeniem karpia w galarecie, usmażeniem go na maśle lub nafaszerowaniem po żydowsku – podda go wstępnemu podduszeniu, transportując z supermarketu żywego w plastikowej torebce. To mniej więcej tak, jakbyśmy przed usmażeniem sobie schabowego brali z rzeźni żywą świnię, prowadzili ją do domu i – oczywiście dla zachowania świeżości – przed zarżnięciem podtapiali w toalecie.
Ale to też nic. Muzułmanie z całego świata rok w rok w dniu najważniejszego w ich religii Święta Ofiarowania (Id al-Adha) szlachtują 100 mln zwierząt – głównie krów, owiec, kóz, gdzieniegdzie wielbłądów. W wielu krajach ciągle praktykuje się rytuał podrzynania ofiarom gardeł bez wcześniejszego ogłuszenia. W Polsce zakazuje tego ustawa o ochronie zwierząt. Przepisów na podduszanie karpia w plastiku – co też jest swoistym rytuałem – jak na razie nie ma.
James A. Serpell, który na Uniwersytecie Pensylwanii bada relacje społeczeństw ze zwierzętami, pisze, że nasze podejście do zwierząt – do tego, które można jeść, a których nie, i w jaki sposób które z nich można traktować – jest zupełnie arbitralne. Wszystko zależy od kultury. W tej nadwiślańskiej urządzanie owczej jatki na miejskim rynku jest nie do przyjęcia. Ale zamęczanie karpi już tak, choć jak przekonuje prof. Andrzej Elżanowski, bioetyk z Polskiej Akademii Nauk, „na podstawie zestawienia danych neuroanatomicznych, neurofizjologicznych, farmakologicznych i behawioralnych nie ulega wątpliwości, że karpie odczuwają ból i strach, a więc są zdolne do cierpienia”.
Cały artykuł można przeczytać w najnowszym numerze( 51-52 /2013) tygodnika "Wprost".
Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania