Sikorski: Ten dokument istniał. Przez brak dymisji Macierewicza, odszedłem ja

Sikorski: Ten dokument istniał. Przez brak dymisji Macierewicza, odszedłem ja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef MSZ Radosław Sikorski (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych, a za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości minister obrony narodowej w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” potwierdził istnienie raportu Zbigniewa Wassermana o likwidacji przez Antoniego Macierewicza Wojskowych Służb Informacyjnych. Raport był bardzo krytyczny wobec Macierewicza.
Przypomnijmy, "Gazeta Wyborcza” napisała, że po likwidacji WSI koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wasserman przygotował raport z likwidacji, w którym ocenił, że przebiegła ona sprawnie, ale nie udało się po niej stworzyć dobrze funkcjonujących: wywiadu wojskowego i kontrwywiadu wojskowego. „GW” twierdziła, ze był to raport tajny. Antoni Macierewicz zaprzecza istnieniu takiego dokumentu.

-Poznałem [treść raportu – red..] i generalnie była ona zgodna z tym, co sam wcześniej zaobserwowałem i co raportowali oficerowie SKW i SWW. Stan służb budził zaniepokojenie także Wassermanna. To bardzo ważne, bo należał on do osób największego zaufania Jarosława Kaczyńskiego – powiedział Sikorski i dodał, że raport nie był tajny jak pisze gazeta i zapoznał się z nim osobiście Jarosław Kaczyński.

- W tym czasie imperatyw ujawnienia układu, którego jądrem miało być WSI, był najwyższym priorytetem. Jarosław Kaczyński uważał Macierewicza za użytecznego wariata. To premier swoimi decyzjami uczynił go wyłącznie odpowiedzialnym za nadzór i likwidację WSI oraz stworzenie SKW. W tej sprawie wymagał absolutnego posłuszeństwa - zaznaczył minister.

- Dokument ministra Wassermanna był jedną z przesłanek mojego wniosku o dymisję Antoniego Macierewicza pod koniec stycznia 2007 r. ze stanowiska szefa SKW.  Ze względu na to, że służba nie zapewniała bezpieczeństwa siłom zbrojnym w przeddzień wysłania kontyngentu bojowego do Afganistanu – powiedział Sikorski i dodał, że po odmowie ze strony premiera sam podał się do dymisji.