- Dzwoniłem do pani wojewody. Poprosiłem, by możliwie szybko pojawiła się na miejscu i osobiście sprawdziła, czy wszystkie służby pracują w odpowiedni sposób - powiedział Donald Tusk o sytuacji na Lubelszczyźnie, gdzie kilka wiosek zostało odciętych od świata przez intensywne opady śniegu - podaje TVN24.
Od paru dni internauci donoszą o dramatycznej sytuacji kilku miejscowości na Lubelszczyźnie, które zostały odcięte od od świata przez nieprzyjezdne drogi. Podczas konferencji prasowej premier powiedział, że nie dotarły do niego żadne sygnały alarmowe. - Nie męczcie mnie - powiedział do dziennikarzy, dodając, że wszystkie informacje o "sytuacjach klęskowych" trafiają do CIR - podaje TVN24.
- Ja nie mam natomiast pełnej wiedzy na temat pretensji obywateli, z reguły uzasadnionych, do pracy samorządów. Jak skończymy konferencję, postaram się taką informację otrzymać - powiedział Tusk. Jednak później, po zapoznaniu się z sytuacją, stwierdził, że wymaga ona jednak specjalnej interwencji. - Dzwoniłem do pani wojewody. Poprosiłem, by możliwie szybko pojawiła się tam na miejscu i osobiście sprawdziła, czy wszystkie służby pracują w odpowiedni sposób - powiedział premier.
Tusk dodał również, że jest "trochę poirytowany lekceważeniem i ospałością" w związku z tą sytuacją.- Niestety, czasami się tak zdarza, że jak nie ma jakiejś wielkiej, spektakularnej klęski, to ludzie niby swoje robią, ale niewiele z tego wychodzi i chyba z taką sytuacją mamy do czynienia na Lubelszczyźnie - powiedział.
TVN24, tk
- Ja nie mam natomiast pełnej wiedzy na temat pretensji obywateli, z reguły uzasadnionych, do pracy samorządów. Jak skończymy konferencję, postaram się taką informację otrzymać - powiedział Tusk. Jednak później, po zapoznaniu się z sytuacją, stwierdził, że wymaga ona jednak specjalnej interwencji. - Dzwoniłem do pani wojewody. Poprosiłem, by możliwie szybko pojawiła się tam na miejscu i osobiście sprawdziła, czy wszystkie służby pracują w odpowiedni sposób - powiedział premier.
Tusk dodał również, że jest "trochę poirytowany lekceważeniem i ospałością" w związku z tą sytuacją.- Niestety, czasami się tak zdarza, że jak nie ma jakiejś wielkiej, spektakularnej klęski, to ludzie niby swoje robią, ale niewiele z tego wychodzi i chyba z taką sytuacją mamy do czynienia na Lubelszczyźnie - powiedział.
TVN24, tk