Zbliżająca się premiera ekranizacji „Kamienie na szaniec” wzbudza kontrowersje. Spór toczy się m.in. o to, czy przedwojenni harcerze uprawiali seks.
Oficjalnie film wchodzi na ekrany dopiero 7 marca, a już teraz wywołuje awanturę. Zwłaszcza, w środowiskach patriotycznych i prawicowych. Jednak nawet przeciwnicy przyznają, że powstała ekranizacja wciągająca, świetnie zmontowana, z doskonałą muzyką i mistrzowskimi zdjęciami Pawła Edelmana. A sceny przesłuchań Rudego porównują do tych z „Przesłuchania” Ryszarda Bugajskiego. – Zrobiłem naprawdę dobry film – chwali się reżyser Robert Gliński.
Mimo to, jego entuzjazm nie wszyscy podzielają. Przeciwko filmowi zaprotestowały Fundacja Harcerzy Drugiego Stulecia oraz Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej. Ci ostatni utrzymują, że film jest obraźliwy dla harcerzy, przez co nie może być materiałem pedagogicznym. Od „Kamienie na szaniec” Glińskiego odciął się też prof. Grzegorz Nowik, historyk harcerstwa, który miał być konsultantem filmu, ale ostatecznie wycofał swoje nazwisko z napisów końcowych. Także Wojciech Feleszko, wnuk autora książki „Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego i spadkobierca praw do tytułu. – Ci, którzy mieli związek z harcerstwem wiedzą o co chodzi – mówi Marek Podwysocki, harcmistrz i były komendant „Pomarańczarni”, legendarnego szczepu 23 WDH z liceum Batorego, którego wychowankowie stanowili trzon warszawskich Szarych Szeregów.
A o co chodzi? Między innymi o odważne sceny obyczajowe. Na przykład tę, w której Rudy, korzystając z nieobecności rodziców, dobiera się do swojej dziewczyny. Albo gdy Zośka patrzy przez okno na uliczną egzekucję a zaraz potem idzie do łóżka z narzeczoną Halą Glińską.
Teoretycznie środowiska patriotyczne mogłyby Glińskiego bronić. W końcu nie tak dawno Elżbieta Janicka, badaczka PAN, ogłosiła, że głównych bohaterów „Kamieni na szaniec” mogła łączyć homoseksualna więź. Reżyser natomiast co do ich heteroseksualności nie ma najmniejszych wątpliwości. – W sumie lepiej już, że Zośka w filmie wskakuje do łóżka Hali Glińskiej niż Rudego – przyznaje złośliwie Podwysocki.
Cały tekst w najnowszym numerze "Wprost".
Mimo to, jego entuzjazm nie wszyscy podzielają. Przeciwko filmowi zaprotestowały Fundacja Harcerzy Drugiego Stulecia oraz Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej. Ci ostatni utrzymują, że film jest obraźliwy dla harcerzy, przez co nie może być materiałem pedagogicznym. Od „Kamienie na szaniec” Glińskiego odciął się też prof. Grzegorz Nowik, historyk harcerstwa, który miał być konsultantem filmu, ale ostatecznie wycofał swoje nazwisko z napisów końcowych. Także Wojciech Feleszko, wnuk autora książki „Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego i spadkobierca praw do tytułu. – Ci, którzy mieli związek z harcerstwem wiedzą o co chodzi – mówi Marek Podwysocki, harcmistrz i były komendant „Pomarańczarni”, legendarnego szczepu 23 WDH z liceum Batorego, którego wychowankowie stanowili trzon warszawskich Szarych Szeregów.
A o co chodzi? Między innymi o odważne sceny obyczajowe. Na przykład tę, w której Rudy, korzystając z nieobecności rodziców, dobiera się do swojej dziewczyny. Albo gdy Zośka patrzy przez okno na uliczną egzekucję a zaraz potem idzie do łóżka z narzeczoną Halą Glińską.
Teoretycznie środowiska patriotyczne mogłyby Glińskiego bronić. W końcu nie tak dawno Elżbieta Janicka, badaczka PAN, ogłosiła, że głównych bohaterów „Kamieni na szaniec” mogła łączyć homoseksualna więź. Reżyser natomiast co do ich heteroseksualności nie ma najmniejszych wątpliwości. – W sumie lepiej już, że Zośka w filmie wskakuje do łóżka Hali Glińskiej niż Rudego – przyznaje złośliwie Podwysocki.
Cały tekst w najnowszym numerze "Wprost".
Najnowszy numer "Wprost" będzie dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" będzie także dostępny na Facebooku .
"Wprost" będzie dostępny również w wersji do słuchania .