Protasiewicz: Zawiodłem, jest mi wstyd

Protasiewicz: Zawiodłem, jest mi wstyd

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jacek Protasiewicz (fot. PIOTR TWARDYSKO / Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
-Premier powiedział mi, że się po mnie tego nie spodziewał – mówi w pierwszym wywiadzie po incydencie na lotnisku we Frankfurcie Jacek Protasiewicz – europoseł PO i niedawny szef kampanii do europarlamentu.
Ochłonął pan?

Już tak. 

Wstyd?

Nawet bardzo. 

A wstyd za co dokładnie? 

Że dałem się sprowokować i wciągnąć w pyskówkę.

Po co to było? Po co poważnemu politykowi, wiceprzewodniczącemu Parlamentu Europejskiego awantura ze zwykłym celnikiem? 

Polska dusza, zwłaszcza ta kresowa. W „Panu Tadeuszu” nawet stateczny Sędzia w pewnym momencie widzi siebie „z synowcem na czele”. Nie myśli, czy to ma sens, tylko daje się ponieść emocjom, bo „jakoś to będzie”. Sędzia, a co dopiero jakieś hreczkosieje, do których mi genetycznie bliżej niż do Sędziego.

Łatwo tłumaczyć genami, ale może za dużo było tych buteleczek? 

Na pewno o te dwie za dużo, ale gdybym usłyszał „raus!” i bez nich, też bym pewnie nie wytrzymał. 

Dwie małe buteleczki wina po 125 ml, chłop metr dziewięćdziesiąt? Kogo chce pan oszukać? 

Nikogo, ale proszę nie polegać na artykule w megatabloidzie, jakim jest „Bild”, lecz na przykład przeczytać wywiad rzecznika prasowego policji we Frankfurcie dla „Rzeczpospolitej” udzielony już w piątek. Powiedział on: „Policjanci stwierdzili, że mógł wcześniej pić napoje alkoholowe, ale z pewnością nie był pijany do tego stopnia, by nie panować nad swoim zachowaniem”. A czyją wersję powielają polskie media? Bulwarówki, a nie policji. A ja dodatkowo jestem przekonany, że notatka sporządzona przez interweniujących policjantów, na podstawie której rzecznik udzielił tej wypowiedzi przedstawia całą sytuację na korzyść policjantów, nie moją.  

A co pana podkusiło, żeby zrobić tę słynną konferencję?

Od drugiej w nocy, czyli trzy godziny po publikacji „Bilda” miałem dziesiątki telefonów i SMS-ów z polskich redakcji z prośbą o komentarz. Nie zamierzałem się chować przed dziennikarzami, ale indywidualne odpowiedzi zabierają mnóstwo czasu i energii. Dosłownie po trzech godzinach wyczerpała mi się bateria w telefonie, wiec postanowiłem zaprosić wszystkich zainteresowanych na konferencję, żeby ułatwić życie dziennikarzom i sobie. 

Obejrzał pan to, widział pan siebie?

Niestety, tak. Nic nie usprawiedliwia braku profesjonalizmu polskiego działu prasowego w Parlamencie Europejskim, który fatalnie ją przygotował od strony technicznej i nawet nie poinformował mnie, że będzie transmisja na żywo. Jednak ich brak profesjonalizmu nie usprawiedliwia mnie. 

Co pan o sobie pomyślał? Mistrz obciachu?

Obciachu to nie! Ale na pewno zamiast poważnie, wyszło komicznie, a to nie przystoi wiceprzewodniczącemu Parlamentu Europejskiego.

Podrywał pan żonę Grzegorza Schetyny?

Nie podrywałem i nigdy o tym nie mówiłem. Natomiast opowiadając kiedyś koleżankom i kolegom klubowym historię mojej znajomości ze Schetynami wspomniałem, że się podkochiwałem - platonicznie! - w Kalinie, bo to była i jest piękna i mądra kobieta. Ale to było ze 25 lat temu, w studenckich czasach, kiedy blisko współpracowaliśmy z Grzegorzem.  

Któremu zrobił pan wyjątkowy prezent urodzinowy tą swoją awanturą.

W tym roku tylko złożyłem życzenia na Twitterze. Prezentu nie było i... nie będzie.  

Nie ustąpi pan ze stanowiska przewodniczącego regionu dolnośląskiego PO?

Nie widzę takiej potrzeby. Dałem plamę jako europoseł i dlatego zawieszam tę cześć mojej działalności. W regionie natomiast będę się starał o odzyskanie zaufania wyborców i sympatyków PO.  

Co powiedział premier?

Że się po mnie tego nie spodziewał.  

I to jest powód, dla którego zrezygnował pan z kandydowania do europarlamentu?

Premier jest moim szefem i jego opinia jest niezmiernie dla mnie ważna, ale są też co najmniej trzy inne ważne powody. Po pierwsze: nadszarpnąłem zaufanie części wyborców. Nie wiem, jak bardzo i nie wiem, jak dużej części, ale wiem, że tak jest i z tym faktem nie dyskutuje. Po drugie: nie chce utrudniać kampanii koleżankom i kolegom z PO, bo są naprawdę najlepszą polską ekipą w Brukseli i Strasburgu! Możemy być z nich dumni. A po trzecie: nie chce się kryć za immunitetem I jak trzeba gotów jestem stanąć przed niemieckim sądem, by bronić swojej wersji. Gdybym był europosłem, to zapewne nigdy by tego immunitetu mi nie cofnięto.  

Cały wywiad Agnieszki Burzyńskiej z Jackiem Protasiewiczem w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" jest  dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania .