Uniwersytet Jagielloński nie zamierza przedłużać współpracy z prof. Anną Raźny, która podpisała list do Putina, "solidaryzując się z władzami Federacji Rosyjskiej w podejmowanych działaniach na Ukrainie" - pisze "Gazeta Wyborcza"
"Tylko wielka Chrześcijańska Rosja może zatrzymać marsz 'szatana Zachodu" na nasze słowiańskie ziemie. Tysiące Polaków solidaryzują się z władzami Federacji Rosyjskiej w podejmowanych działaniach na Ukrainie" - napisano w liście. Pod nim znalazły się podpisy m.in.: b. prof. Politechniki Krakowskiej Jana Szarlińskiego, mecenasów Ryszarda Parulski i Mariana Barańskiego, Zdzisława Jankowskiego (b. posła Samoobrony), Zygmunta Wrzodaka (b. posła LPR, b. członek Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność") oraz prof. Anna Raźny, kierownika Katedry Rosyjskiej Kultury Nowożytnej w Instytucie Rosji i Europy Wschodniej na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ.
- Krytykujemy Rosję za interwencję na Ukrainie, a pozwoliliśmy Ameryce bombardować Jugosławię i rozwalać Syrię - powiedziała w swojej obronie profesor. Według niej Polska robi Putinowi czarną propagandę, a media tropią i szczują tych, którzy oceniają go inaczej.
Uniwersytet Jagielloński odciął się od listu. - Podpis pod listem traktujemy jako prywatną opinię pani profesor. Stwierdzamy jednoznacznie, że uniwersytet nie podziela przedstawionych w nim poglądów - oświadcza rzecznik UJ Adrian Ochalik.
Po ujawnieniu treści listu na łamach "Gazety Wyborczej", zebrała się Rada Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych. - Zastanawialiśmy się, czy z mającą już wiek emerytalny prof. Anną Raźny przedłużyć kontrakt na następny rok - powiedział prof. Bogdan Szlachta, dziekan Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych.
Ostatecznie kontraktu nie przedłużono. Anna Raźny odbiera to jako szykanę. - Ukarano mnie za moje poglądy. Będę odwoływała się od tej decyzji do rektora UJ - zapowiada. - Liczę na to, że rektor naszej uczelni unieważni tę decyzję rady i wykaże w ten sposób, że Uniwersytet Jagielloński, jako jeden z najstarszych uniwersytetów w Polsce, jest miejscem, gdzie pomyślnie mogą pracować i współpracować ze sobą ludzie wyznający różne poglądy - twierdzi prof.
"Gazeta Wyborcza"
- Krytykujemy Rosję za interwencję na Ukrainie, a pozwoliliśmy Ameryce bombardować Jugosławię i rozwalać Syrię - powiedziała w swojej obronie profesor. Według niej Polska robi Putinowi czarną propagandę, a media tropią i szczują tych, którzy oceniają go inaczej.
Uniwersytet Jagielloński odciął się od listu. - Podpis pod listem traktujemy jako prywatną opinię pani profesor. Stwierdzamy jednoznacznie, że uniwersytet nie podziela przedstawionych w nim poglądów - oświadcza rzecznik UJ Adrian Ochalik.
Po ujawnieniu treści listu na łamach "Gazety Wyborczej", zebrała się Rada Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych. - Zastanawialiśmy się, czy z mającą już wiek emerytalny prof. Anną Raźny przedłużyć kontrakt na następny rok - powiedział prof. Bogdan Szlachta, dziekan Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych.
Ostatecznie kontraktu nie przedłużono. Anna Raźny odbiera to jako szykanę. - Ukarano mnie za moje poglądy. Będę odwoływała się od tej decyzji do rektora UJ - zapowiada. - Liczę na to, że rektor naszej uczelni unieważni tę decyzję rady i wykaże w ten sposób, że Uniwersytet Jagielloński, jako jeden z najstarszych uniwersytetów w Polsce, jest miejscem, gdzie pomyślnie mogą pracować i współpracować ze sobą ludzie wyznający różne poglądy - twierdzi prof.
"Gazeta Wyborcza"