Pisząc artykuł, który ukaże się w poniedziałek w tygodniku “Wprost”, zadaliśmy pytania Romanowi Giertychowi oraz Janowi Pińskiemu. Giertych nie odpowiedział na pytania, które do niego skierowaliśmy. Poszedł natomiast do „Gazety Wyborczej”, która w weekendowym wydaniu wydrukowała jego wersję całej historii.
Tłumaczenia mecenasa są kuriozalne, pokrętne. Stoją w całkowitej w sprzeczności z tym, co słychać na taśmach. Twierdzi, że jego klientem był człowiek pozostający w bliskich relacjach z miliarderem. – „Chcę Jasiowi zrobić prezent” – tak klient [Giertych nie chce podać jego nazwiska] zapewniał mnie, że chce pomóc Kulczykowi – mówi gazecie.
Giertych przekonuje też „Wyborczą”, że Nisztor wszedł w negocjacje, które zresztą od początku były ze strony mecenasa blefem. – Klient chciał, bym zaproponował kwotę, a potem miałem zerwać negocjacje [z Nisztorem – red.]. Miałem wysondować cenę, jak przy przetargu. Nisztor się zgodził, ale chciał więcej – mówi Giertych.
Wersja Giertycha jest kompletnie niespójna. Bo o co w końcu chodziło? O kupienie książki dla anonimowego zleceniodawcy czy o zrywanie negocjacji?
Ale największym problemem Giertycha jest to, że jego wersję kompletnie burzy to, co słychać na nagraniach. Bo w rzeczywistości to były wicepremier naciska na kupienie książki, zależy mu na czasie, chce dopinać biznes z Nisztorem. A sam Nisztor, wbrew temu, co mówi Giertych, wcale nie żąda pieniędzy, unika deklaracji. inicjatywa w rozmowie jest po stronie mecenasa.
Jeszcze inną wersję (także sprzeczną z tym, co słychać na nagraniach) podaje Jan Piński, który odpowiedział na nasze pytania. Przyznał, że umówił dziennikarza z mecenasem. „Piotr Nisztor rozważał zmianę wydawcy lub sprzedaż zgromadzonego materiału. Umówiłem go m.in. z Romanem Giertychem na towarzyskie spotkanie na wódkę, aby przedyskutować sprawę. [...] Mecenas przekonywał Nisztora, że książka jest mu potrzebna na potrzeby prowadzonej wówczas sprawy [chodzi o sprawę Sieczkowskiej – red.], a zebrany materiał może pomóc w jej wygraniu lub zawarciu korzystnej ugody” – napisał naczelny „Uważam Rze".
Stwierdził, że nie był umówiony z Giertychem na żadne wynagrodzenie za załatwienie tej sprawy. Piński dodał również: „Na prośbę Piotra Nisztora umówiłem go równolegle z przedstawicielami Jana Kulczyka. Z tego, co wiem, Piotr doszedł z nimi do porozumienia i [...] zrezygnował z publikacji książki. Nie są mi znane warunki finansowe tych uzgodnień”.
Co na to Nisztor? – To wymysł. Piński nie umówił mnie na spotkanie z przedstawicielami Kulczyka. Nie sprzedawałem książki.
Zadaliśmy również pytania Jarosławowi Sroce, członkowi zarządu Kulczyk holdingu, w którym odpowiada za komunikację korporacyjną i marketingową firmy. W szczególności o to, czy rzeczywiście Piński umówił Nisztora na rozmowy z przedstawicielami biznesmena.
– To jakiś obłęd – odpisał Sroka.
– Piński pisemnie nam tak odpowiedział. Co pan na to?
- To pewnie nawet lepiej, że pisemnie, bo nasi prawnicy będą mieli mniej pracy. To jakiś skandal.
Więcej czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Wprost”
Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania.
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku.
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na AppleStore i GooglePlay
Giertych przekonuje też „Wyborczą”, że Nisztor wszedł w negocjacje, które zresztą od początku były ze strony mecenasa blefem. – Klient chciał, bym zaproponował kwotę, a potem miałem zerwać negocjacje [z Nisztorem – red.]. Miałem wysondować cenę, jak przy przetargu. Nisztor się zgodził, ale chciał więcej – mówi Giertych.
Wersja Giertycha jest kompletnie niespójna. Bo o co w końcu chodziło? O kupienie książki dla anonimowego zleceniodawcy czy o zrywanie negocjacji?
Ale największym problemem Giertycha jest to, że jego wersję kompletnie burzy to, co słychać na nagraniach. Bo w rzeczywistości to były wicepremier naciska na kupienie książki, zależy mu na czasie, chce dopinać biznes z Nisztorem. A sam Nisztor, wbrew temu, co mówi Giertych, wcale nie żąda pieniędzy, unika deklaracji. inicjatywa w rozmowie jest po stronie mecenasa.
Jeszcze inną wersję (także sprzeczną z tym, co słychać na nagraniach) podaje Jan Piński, który odpowiedział na nasze pytania. Przyznał, że umówił dziennikarza z mecenasem. „Piotr Nisztor rozważał zmianę wydawcy lub sprzedaż zgromadzonego materiału. Umówiłem go m.in. z Romanem Giertychem na towarzyskie spotkanie na wódkę, aby przedyskutować sprawę. [...] Mecenas przekonywał Nisztora, że książka jest mu potrzebna na potrzeby prowadzonej wówczas sprawy [chodzi o sprawę Sieczkowskiej – red.], a zebrany materiał może pomóc w jej wygraniu lub zawarciu korzystnej ugody” – napisał naczelny „Uważam Rze".
Stwierdził, że nie był umówiony z Giertychem na żadne wynagrodzenie za załatwienie tej sprawy. Piński dodał również: „Na prośbę Piotra Nisztora umówiłem go równolegle z przedstawicielami Jana Kulczyka. Z tego, co wiem, Piotr doszedł z nimi do porozumienia i [...] zrezygnował z publikacji książki. Nie są mi znane warunki finansowe tych uzgodnień”.
Co na to Nisztor? – To wymysł. Piński nie umówił mnie na spotkanie z przedstawicielami Kulczyka. Nie sprzedawałem książki.
Zadaliśmy również pytania Jarosławowi Sroce, członkowi zarządu Kulczyk holdingu, w którym odpowiada za komunikację korporacyjną i marketingową firmy. W szczególności o to, czy rzeczywiście Piński umówił Nisztora na rozmowy z przedstawicielami biznesmena.
– To jakiś obłęd – odpisał Sroka.
– Piński pisemnie nam tak odpowiedział. Co pan na to?
- To pewnie nawet lepiej, że pisemnie, bo nasi prawnicy będą mieli mniej pracy. To jakiś skandal.
Więcej czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Wprost”
Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania.
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku.
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na AppleStore i GooglePlay