Dramatycznie spadają notowania rządu, partii rządzącej i samego premiera. Co w tej sytuacji doradziłby pan Donaldowi Tuskowi?
Jeżeli ma przegrać, życzę mu, żeby przegrał ładnie. Przegrywać też trzeba umieć. Nie obrażając się na innych ani na świat. Życzę mu, żeby przegrał, bo potrafił być stanowczy i bronił jakiejś ważnej sprawy.
To znaczy?
Premier powinien wrócić do zasad, które kierowały nim w początkach jego kariery. Zaczynał w końcu lat 90., krytykując klasę próżniaczą, czyli polityków. Rozpoczął wtedy walkę z nomenklaturyzacją Polski. Uważał, że nie jest dobrze, jak ktoś zbyt długo pełni swoją funkcję, bo ulega skostnieniu i tworzy się wokół niego dwór służący władzy. Dziś najlepiej widać to w Warszawie. W samorządach wiele stanowisk jest obsadzanych według klucza partyjnego, a nie kompetencyjnego. Tak tworzy się nomenklatura. I ta sieć oplata kraj. Przypomina PZPR. I coś z tym trzeba zrobić. Prezydent kraju wybierany jest maksymalnie na dwie kadencje, by ograniczyć jego władzę. Śmiało można ten mechanizm zastosować na szczeblu samorządowym. To wymusiłoby zmiany w Gdyni, Rzeszowie i innych miastach, gdzie od lat rządzą te same ekipy. I Tusk powinien to zrobić. Bo jeśli on tego nie zrobi, to nowa ekipa tylko zastąpi jego ludzi swoimi.
Co jeszcze doradziłby pan na pożegnanie premierowi?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.