- Świadomość epidemii i zagrożeń była obecna zarówno we mnie, jak i w uczestnikach oraz przede wszystkim w rodzicach. Nikt nie był przymuszony - powiedział salezjanin ks. Jerzy Babiak w programie "Po przecinku" na antenie TVP Info.
Ks. Jerzy Babiak zorganizował misję, podczas której młodzi ludzie opiekowali się dziećmi w Liberii, gdzie panuje wirus Ebola. Licealiści wrócili kilka dni temu do Polski. Do tej pory nie zostali przebadani.
Dwa dni po wyjeździe Polaków z Liberii obóz, w którym przebywali został zamknięty. W momencie, kiedy ta informacja dotarła do jednego z wolontariuszy, umieścił on na swoim Facebooku wpis "Boże pomóż nam". Organizatorzy wyjazdu twierdzą jednak, że nie ma powodu do paniki.
- Zabraliśmy swoje sztućce, swoje miski, mogliśmy spożywać jedynie posiłki gotowane. Przekazano młodzieży, że musimy unikać kontaktu ze zwłokami, co było normalne, że nie możemy mieć kontaktu ze zwierzętami, małpami czy nietoperzami - tłumaczył ks. Babiak w TVP Info.
gazeta.pl
Dwa dni po wyjeździe Polaków z Liberii obóz, w którym przebywali został zamknięty. W momencie, kiedy ta informacja dotarła do jednego z wolontariuszy, umieścił on na swoim Facebooku wpis "Boże pomóż nam". Organizatorzy wyjazdu twierdzą jednak, że nie ma powodu do paniki.
- Zabraliśmy swoje sztućce, swoje miski, mogliśmy spożywać jedynie posiłki gotowane. Przekazano młodzieży, że musimy unikać kontaktu ze zwłokami, co było normalne, że nie możemy mieć kontaktu ze zwierzętami, małpami czy nietoperzami - tłumaczył ks. Babiak w TVP Info.
gazeta.pl