Minister kultury Małgorzata Omilanowska mówiła w radiowej Trójce, że pierwsze sugestie skrócenia pomnika w Smoleńsku pojawiły się rok temu. - Wówczas rosyjskie ministerstwo kultury przysłało do naszego stosowne pismo. Nasz resort odpowiedział, że to niemożliwe, bo zaburzyłoby to koncepcję monumentu i oznaczałoby jego skrócenie o 60 procent - stwierdziła szefowa resortu.
- To pomnik, który mapuje ostatnie sekundy lotu Tupolowa i nie może być skrócony jak chce Rosja, bo zatraci sens. Jeżeli mamy zbudować pomnik smoleński na 40 metrach, to musimy rozpisać nowy konkurs - stwierdziła Omilanowska.
Minister kultury poinformowała, że sprawa wróciła, ale przyznała jednocześnie, że ministerstwo nie odpowiedziało na pismo Rosjan, bo "przerzucanie się pismami" nie ma sensu. - My liczyliśmy się z konieczność skrócenia pomnika i autorzy zgodzili się, że można go skrócić o kilkanaście metrów bez szkody dla jego treści. Jednak sugestia, że jesteśmy gotowi na takie ustępstwa spowodowała, że stanowisko rosyjskie zostało zradykalizowane - przyznała.
Jak mówiła, zmniejszenie obszaru pomnika oznaczałoby konieczność rozpisania nowego konkursu. Małgorzata Omilanowska powiedziała, że w tej sprawie liczy na "talenty negocjacyjne" naszej ambasador w Rosji, Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz.
Polskie Radio
Minister kultury poinformowała, że sprawa wróciła, ale przyznała jednocześnie, że ministerstwo nie odpowiedziało na pismo Rosjan, bo "przerzucanie się pismami" nie ma sensu. - My liczyliśmy się z konieczność skrócenia pomnika i autorzy zgodzili się, że można go skrócić o kilkanaście metrów bez szkody dla jego treści. Jednak sugestia, że jesteśmy gotowi na takie ustępstwa spowodowała, że stanowisko rosyjskie zostało zradykalizowane - przyznała.
Jak mówiła, zmniejszenie obszaru pomnika oznaczałoby konieczność rozpisania nowego konkursu. Małgorzata Omilanowska powiedziała, że w tej sprawie liczy na "talenty negocjacyjne" naszej ambasador w Rosji, Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz.
Polskie Radio