Doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego, prof. Tomasz Nałęcz na antenie radiowej Jedynki powiedział, że nic mu nie wiadomo o tym, by do Kancelarii Prezydenta dotarło zaproszenia dla głowy państwa polskiego na uroczystości z okazji rocznicy zakończenia II wojny światowej, które odbędą się 9 maja w Moskwie. Nałęcz zdradził także skąd wziął się pomysł organizacji obchodów rocznicy na Westerplatte.
Prof. Nałęcz zaznaczył, iż w przeszłości podczas organizacji okrągłych rocznic zaproszenia trafiały do polskich prezydentów. - Takim zaproszeniem dysponował prezydent Lech Kaczyński w roku 2010 i przecież wybierał się do Moskwy. Tragedia w Smoleńsku mu to uniemożliwiła. Podobnie było z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim w roku 2005, który zresztą był postponowany umieszczeniem w trzecim rzędzie, co bardzo się nie podobało w Polsce - mówił Tomasz Nałęcz.
Doradca prezydenta przekonywał także, iż chęć organizacji obchodów rocznicy w Polsce nie jest próbą stworzenia „konkurencji” dla Rosjan.- Nikt nie zamierza odmawiać Armii Czerwonej i Związkowi Radzieckiemu tego walnego udziału w militarnym rozgromieniu faszyzmu. Liderzy europejscy, także prezydent Komorowski mają kłopot z czymś innym. Trudno sobie wyobrazić sytuację, kiedy Rosja zajęła Krym w wyniku agresji, kiedy dzisiaj mamy do czynienia z wojną na Ukrainie prowadzoną przy pomocy rosyjskiego sprzętu i najpewniej z udziałem rosyjskich żołnierzy, to liderzy europejscy będą na uroczystościach, na których będzie defilowała Armia Czerwona - tłumaczył Nałęcz.
Doradca prezydenta ujawnił, że to właśnie liderzy europejscy namawiali Bronisława Komorowskiego do zorganizowania w Polsce obchodów 8 maja. - Nikt nie ma pomysłu, by defiladę na Placu Czerwonym zastępować defiladą na Westerplatte. To byłby absurdalny pomysł. Alternatywą dla tej militarnej defilady armii, która zajęła Krym i która współuczestniczy w agresji na Ukrainie może być spotkanie w Gdańsku, miejscu symbolicznym – dodał i zdradził, że chęć udziału w obchodach w Polsce zadeklarowali kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji Francois Hollande i premier Wielkiej Brytanii David Cameron.
W przekonaniu Nałęcza, obchody w Polsce nie będą „policzkiem” dla Rosji, ale „wyrzutem sumienia”
Polskie Radio Program Pierwszy
Doradca prezydenta przekonywał także, iż chęć organizacji obchodów rocznicy w Polsce nie jest próbą stworzenia „konkurencji” dla Rosjan.- Nikt nie zamierza odmawiać Armii Czerwonej i Związkowi Radzieckiemu tego walnego udziału w militarnym rozgromieniu faszyzmu. Liderzy europejscy, także prezydent Komorowski mają kłopot z czymś innym. Trudno sobie wyobrazić sytuację, kiedy Rosja zajęła Krym w wyniku agresji, kiedy dzisiaj mamy do czynienia z wojną na Ukrainie prowadzoną przy pomocy rosyjskiego sprzętu i najpewniej z udziałem rosyjskich żołnierzy, to liderzy europejscy będą na uroczystościach, na których będzie defilowała Armia Czerwona - tłumaczył Nałęcz.
Doradca prezydenta ujawnił, że to właśnie liderzy europejscy namawiali Bronisława Komorowskiego do zorganizowania w Polsce obchodów 8 maja. - Nikt nie ma pomysłu, by defiladę na Placu Czerwonym zastępować defiladą na Westerplatte. To byłby absurdalny pomysł. Alternatywą dla tej militarnej defilady armii, która zajęła Krym i która współuczestniczy w agresji na Ukrainie może być spotkanie w Gdańsku, miejscu symbolicznym – dodał i zdradził, że chęć udziału w obchodach w Polsce zadeklarowali kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji Francois Hollande i premier Wielkiej Brytanii David Cameron.
W przekonaniu Nałęcza, obchody w Polsce nie będą „policzkiem” dla Rosji, ale „wyrzutem sumienia”
Polskie Radio Program Pierwszy