Jak podaje tvn24.pl, według nieoficjalnych informacji od posłów z komisji, szef CBA Paweł Wojtunik, miał powiedzieć na posiedzeniu, że on i rzecznik Biura byli obserwowani. - Wojtunik nie powiedział, kogo podejrzewa, ale opisał samochody, które jeździły za nim i Jackiem Dobrzyńskim - mówili nieoficjalnie posłowie.
Wojtunik powiedział po posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych, że przekazał wszystkie informacje posłom i nie może o nich teraz mówić ze względu na tajność obrad komisji.
Rozmówcy tvn24.pl relacjonowali, że do śledzenia szefa i rzecznika CBA miało dojść w czerwcu i lipcu 2014 r., po wybuchu afery taśmowej. Według rozmówców, za Wojtunikiem i Dobrzyńskim (rzecznik CBA) jeździły Toyota Yaris, Volkswagen Bus z charakterystycznym bagażnikiem na dachu oraz terenowe Volvo.
Tvn24.pl ustaliło, że w prokuratorskim śledztwie nie ma informacji, by Wojtunik i inni szefowie służb specjalnych byli obserwowani. Zdaniem prokuratorów związanych z tą sprawą, służby odpowiedzialne za ewentualne rozpracowywanie szefa CBA i innych, nie musiały wcale przekazywać informacji o tym do śledztwa.
- Przestępstwo nielegalnego nagrywania nie jest czynem z katalogu tych, w przypadkach których można stosować obserwację i podsłuch - tłumaczyła prokurator Anna Hopfer, która prowadzi śledztwo ws. afery podsłuchowej.
Według "Gazety Wyborczej”, w tajnej grupie wydzielonej latem 2014 roku z oficjalnego zespołu działającego w ABW, mieli pracować policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji oraz oficerowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Zadaniem grupy było sprawdzenie, czy za nielegalnie nagranymi rozmowami polskich ministrów, biznesmenów i wysokich urzędników państwowych stoją byli szefowie trzech służb specjalnych (wszyscy w stopniu generała), ich zastępcy oraz szef CBA Paweł Wojtunik. Według informacji „Wyborczej” grupę nadzorował ówczesny minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz.
tvn24.pl, Wprost.pl
Rozmówcy tvn24.pl relacjonowali, że do śledzenia szefa i rzecznika CBA miało dojść w czerwcu i lipcu 2014 r., po wybuchu afery taśmowej. Według rozmówców, za Wojtunikiem i Dobrzyńskim (rzecznik CBA) jeździły Toyota Yaris, Volkswagen Bus z charakterystycznym bagażnikiem na dachu oraz terenowe Volvo.
Tvn24.pl ustaliło, że w prokuratorskim śledztwie nie ma informacji, by Wojtunik i inni szefowie służb specjalnych byli obserwowani. Zdaniem prokuratorów związanych z tą sprawą, służby odpowiedzialne za ewentualne rozpracowywanie szefa CBA i innych, nie musiały wcale przekazywać informacji o tym do śledztwa.
- Przestępstwo nielegalnego nagrywania nie jest czynem z katalogu tych, w przypadkach których można stosować obserwację i podsłuch - tłumaczyła prokurator Anna Hopfer, która prowadzi śledztwo ws. afery podsłuchowej.
Według "Gazety Wyborczej”, w tajnej grupie wydzielonej latem 2014 roku z oficjalnego zespołu działającego w ABW, mieli pracować policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji oraz oficerowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Zadaniem grupy było sprawdzenie, czy za nielegalnie nagranymi rozmowami polskich ministrów, biznesmenów i wysokich urzędników państwowych stoją byli szefowie trzech służb specjalnych (wszyscy w stopniu generała), ich zastępcy oraz szef CBA Paweł Wojtunik. Według informacji „Wyborczej” grupę nadzorował ówczesny minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz.
tvn24.pl, Wprost.pl