- Bardzo jestem zdziwiony, że prokuratura nie przedstawiła zarzutów nikomu, kto był odpowiedzialny za organizację tego lotu, szkolenie tych ludzi, którzy byli koszmarnie wyszkoleni - powiedział Tomasz Hypki, inżynier lotnictwa z magazynu "Skrzydlata Polska".
Podkreślił, że prezydencki samolot nie miał prawa w ogóle wystartować z Warszawy. - Ci ludzie nie spełniali podstawowych warunków do przewozu tak ważnych osób, ten samolot też nie spełniał tych warunków, nie było pogody - dodał. - To tak jakby z zajezdni wyjechał autobus bez badań technicznych i z kierowcą bez prawa jazdy - porównał Hypki.
Opinia biegłych
Prokuratorzy zaprezentowali wyniki prac 21 biegłych, którzy przygotowali kompleksową opinię wyjaśniającą przyczyny katastrofy smoleńskiej. Prokuratorzy poinformowali, że śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej zostało przedłużone do 10 października 2015. Dodano jednak, że śledztwo prawdopodobnie nie zakończy się do końca tego roku.
Zespół biegłych został powołany latem 2011 roku przez Naczelną Prokuraturę Wojskową. Prok. Ireneusz Szeląg opisując wnioski przedstawione przez biegłych zaznaczył, że wskazali oni, że pierwszą i bezpośrednią przyczyną katastrofy było niewłaściwe działanie załogi. - Były to działania nieadekwatne do panującej sytuacji meteorologicznej - powiedział.
Biegli mieli wskazać także na naruszenia reguł określonych w instrukcji użytkowania samolotu. Za nieprawidłowe działania uznano także dobór załogi. Spośród załogi jedynie technik posiadał uprawnienia do tego typu lotu. Dodano, że dowódca nie miał uprawnień do lądowania w warunkach, jakie panowały w Smoleńsku.
Zarzuty dla rosyjskich kontrolerów lotu
Na podstawie kompleksowej opinii biegłych prokuratura zadecydowała o postawieniu zarzutów dwóm kontrolerom lotu z lotniska w Smoleńsku. Mają one dotyczyć sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia w ruchu lotniczym i nieumyślnego sprowadzenia katastrofy lotniczej. Do Rosji przesłano już wniosek NPW w tej sprawie. NPW dodało, że analiza przebiegu lotu została pozbawiona elementów dotyczących działań kontrolerów lotu.
Prokuratura zaznaczyła, że zagrożenie karą w tym wypadku to pozbawienie wolności w wymiarze od 6 miesięcy do 6 lat.
"Wszystkie urządzenia działały prawidłowo"
Płk Ryszard Filipowicz przedstawił też ustalenia dotyczące przebiegu lotu. Jak poinformowała prokuratura pierwszą przeszkodą, jaką napotkał Tu-154 M, była brzoza. Drzewo miało zostać ścięte przez skrzydło samolotu. Następną przeszkodą jaką napotkała maszyna była topola. Samolot zetknął się z ziemią w odległości 512 metrów od drogi startowej. - Do zderzenia się z ziemią wszystkie urządzenia działały prawidłowo. Stan załogi nie miał wpływu na powstanie katastrofy - zaznaczył płk Filipowicz.
Na elementach konstrukcyjnych skrzydła odnaleziono ślady zniszczeń mechanicznych. Nie stwierdzono śladów mogących świadczyć, że doszło do wybuchu, działania ognia czy wysokiej temperatury.
W ocenie biegłych rozkład szczątków samolotu jest naturalnym, fizycznie uzasadnionym skutkiem zderzenia samolotu z ziemią.
Cała opinia dostępna tylko dla rodzin ofiar
Prokuratorzy pytani o to, czy biegli badali, czy w kokpicie lub jego pobliżu znajdował się gen. Andrzej Błasik stwierdzili, że nie wykluczyli oni jego obecności. Dodali, że w lotnictwie wojskowym nie obowiązuje bezwzględnie zasada sterylności kokpitu. Obecność osób postronnych jest dopuszczalna, jeśli wyrazi na to zgodę kapitan. - Dowódca nie wypraszał nikogo z kokpitu - podkreślił prok. Szeląg.
Na pytanie o to, dlaczego prokuratorzy nie wzięli pod uwagę wniosków o powołanie biegłych wskazanych przez rodziny ofiar, stwierdzono, że prokuratura kieruje się innymi kryteriami doboru biegłych. Zaznaczono, że prokuratorzy kierowali się kryteriami merytorycznymi przy zachowaniu zasady bezstronności biegłego.
Śledczy zaznaczyli, że prokuratura wojskowa nie może zajmować się wątkiem ewentualnej odpowiedzialności ówczesnego szefa KPRM Tomasza Arabskiego w sprawie katastrofy smoleńskiej. Dodano, że sprawa zostanie przekazana do prokuratury Warszawa-Praga.
Stwierdzono także, że dla rodzin ofiar katastrofy dostępna będzie opinia biegłych w pełnym zakresie. Prokuratura podkreśliła, że cała opinia nie będzie dostępna dla opinii publicznej m.in. ze względu na dane wrażliwe (dotyczące na przykład stanu zdrowia) jakie są w niej zawarte.
Katastrofa smoleńska
W katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych wraz z szefem Sztabu Generalnego gen. Franciszkiem Gągorem. Na pokładzie znajdowała się także liczna reprezentacja Sejmu i Senatu oraz urzędnicy Kancelarii Prezydenta.
TVN24/x-news
Opinia biegłych
Prokuratorzy zaprezentowali wyniki prac 21 biegłych, którzy przygotowali kompleksową opinię wyjaśniającą przyczyny katastrofy smoleńskiej. Prokuratorzy poinformowali, że śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej zostało przedłużone do 10 października 2015. Dodano jednak, że śledztwo prawdopodobnie nie zakończy się do końca tego roku.
Zespół biegłych został powołany latem 2011 roku przez Naczelną Prokuraturę Wojskową. Prok. Ireneusz Szeląg opisując wnioski przedstawione przez biegłych zaznaczył, że wskazali oni, że pierwszą i bezpośrednią przyczyną katastrofy było niewłaściwe działanie załogi. - Były to działania nieadekwatne do panującej sytuacji meteorologicznej - powiedział.
Biegli mieli wskazać także na naruszenia reguł określonych w instrukcji użytkowania samolotu. Za nieprawidłowe działania uznano także dobór załogi. Spośród załogi jedynie technik posiadał uprawnienia do tego typu lotu. Dodano, że dowódca nie miał uprawnień do lądowania w warunkach, jakie panowały w Smoleńsku.
Zarzuty dla rosyjskich kontrolerów lotu
Na podstawie kompleksowej opinii biegłych prokuratura zadecydowała o postawieniu zarzutów dwóm kontrolerom lotu z lotniska w Smoleńsku. Mają one dotyczyć sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia w ruchu lotniczym i nieumyślnego sprowadzenia katastrofy lotniczej. Do Rosji przesłano już wniosek NPW w tej sprawie. NPW dodało, że analiza przebiegu lotu została pozbawiona elementów dotyczących działań kontrolerów lotu.
Prokuratura zaznaczyła, że zagrożenie karą w tym wypadku to pozbawienie wolności w wymiarze od 6 miesięcy do 6 lat.
"Wszystkie urządzenia działały prawidłowo"
Płk Ryszard Filipowicz przedstawił też ustalenia dotyczące przebiegu lotu. Jak poinformowała prokuratura pierwszą przeszkodą, jaką napotkał Tu-154 M, była brzoza. Drzewo miało zostać ścięte przez skrzydło samolotu. Następną przeszkodą jaką napotkała maszyna była topola. Samolot zetknął się z ziemią w odległości 512 metrów od drogi startowej. - Do zderzenia się z ziemią wszystkie urządzenia działały prawidłowo. Stan załogi nie miał wpływu na powstanie katastrofy - zaznaczył płk Filipowicz.
Na elementach konstrukcyjnych skrzydła odnaleziono ślady zniszczeń mechanicznych. Nie stwierdzono śladów mogących świadczyć, że doszło do wybuchu, działania ognia czy wysokiej temperatury.
W ocenie biegłych rozkład szczątków samolotu jest naturalnym, fizycznie uzasadnionym skutkiem zderzenia samolotu z ziemią.
Cała opinia dostępna tylko dla rodzin ofiar
Prokuratorzy pytani o to, czy biegli badali, czy w kokpicie lub jego pobliżu znajdował się gen. Andrzej Błasik stwierdzili, że nie wykluczyli oni jego obecności. Dodali, że w lotnictwie wojskowym nie obowiązuje bezwzględnie zasada sterylności kokpitu. Obecność osób postronnych jest dopuszczalna, jeśli wyrazi na to zgodę kapitan. - Dowódca nie wypraszał nikogo z kokpitu - podkreślił prok. Szeląg.
Na pytanie o to, dlaczego prokuratorzy nie wzięli pod uwagę wniosków o powołanie biegłych wskazanych przez rodziny ofiar, stwierdzono, że prokuratura kieruje się innymi kryteriami doboru biegłych. Zaznaczono, że prokuratorzy kierowali się kryteriami merytorycznymi przy zachowaniu zasady bezstronności biegłego.
Śledczy zaznaczyli, że prokuratura wojskowa nie może zajmować się wątkiem ewentualnej odpowiedzialności ówczesnego szefa KPRM Tomasza Arabskiego w sprawie katastrofy smoleńskiej. Dodano, że sprawa zostanie przekazana do prokuratury Warszawa-Praga.
Stwierdzono także, że dla rodzin ofiar katastrofy dostępna będzie opinia biegłych w pełnym zakresie. Prokuratura podkreśliła, że cała opinia nie będzie dostępna dla opinii publicznej m.in. ze względu na dane wrażliwe (dotyczące na przykład stanu zdrowia) jakie są w niej zawarte.
Katastrofa smoleńska
W katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych wraz z szefem Sztabu Generalnego gen. Franciszkiem Gągorem. Na pokładzie znajdowała się także liczna reprezentacja Sejmu i Senatu oraz urzędnicy Kancelarii Prezydenta.
TVN24/x-news