Bardzo potężna postać, w cieniu. W ten sposób większość moich rozmówców zaczyna opowieść o Adamie Jedlińskim. Dziś zasiada on w kilkunastu spółkach, w większości związanych ze SKOK-ami, jest m.in. szefem rady nadzorczej Kasy Krajowej SKOK, członkiem rady SKOK-u Stefczyka. Ma znaną kancelarię radcowską w Gdyni. Wykłada też w tamtejszej Wyższej Szkole Administracji i Biznesu.
PRZESZKOLENIE W WSW
Jedliński skończył studia prawnicze na Uniwersytecie Gdańskim w 1977 r. Rok później, po obronie magisterium, trafia na pierwsze, dwunastomiesięczne szkolenie w szkole oficerów rezerwy Wojskowej Służby Wewnętrznej w Mińsku Mazowieckim. Z akt Instytutu Pamięci Narodowej, z którymi zapoznał się „Wprost”, wynika, że zbiera tam dobre opinie – jako członek Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, który „służbę wojskową traktuje jako wypełnianie obowiązku obywatelskiego”.W czerwcu 1978 r. po szkoleniu na kierunku dochodzeniowym zdaje egzamin na oficera. W ramach szkolenia Jedliński odbywa też praktykę w oddziale WSW – na stanowisku podoficera prewencji w delegaturze w Malborku. W opinii można przeczytać, że „okazał się żołnierzem dobrze wyrobionym politycznie”. Nie przejawia jednak zdolności organizacyjnych ani kierowniczych, jak również zamiłowania do służby wojskowej. „Może być wykorzystany w pionie prewencji w organach WSW” – konkluduje szef oddziału tej służby w Gdańsku ppłk Rybarczyk. W latach 80. Adam Jedliński odbywa jeszcze kilkudniowe szkolenia. W kwietniu 1983 r. na starszego oficera WSW, kolejne w czerwcu 1989 r. Z akt wynika, że do 1990 r. należy do ZSMP.
Pracownik naukowy jednego z wydziałów prawa podkreśla: po studiach prawniczych naukowcy trafiali na takie rutynowe szkolenia. Po prawie w zasadzie z automatu dostawali stopień podporucznika rezerwy. Akta analizuję z prof. Antonim Dudkiem z Rady IPN. – WSW było szczególną formacją. Odgrywało rolę łącznie kontrwywiadu i żandarmerii wojskowej, taka policja polityczna dla wojska. Ośrodek Dzierżyńskiego w Mińsku był klasycznym ośrodkiem WSW – wyjaśnia historyk. – Co z tego wynika? – To są materiały niejednoznaczne. Wynika, że był lojalnym obywatelem PRL, przeszkolonym w tym ośrodku, dobrze ocenianym. Nie widać jednak żadnej aktywności, dalszej współpracy z WSW. W 1986 r. odmówiono mu wyjazdu do krajów zachodnich, uzasadniając, że jest oficerem rezerwy kontrwywiadu. To świadczy o tym, że go przeszkolono jako oficera kontrwywiadu rezerwy. – Dlaczego teczka jest anonimizowana? – Musiała zawierać graniczne informacje, tzn. wykraczające poza lipiec 1990 r. (zgodnie z ustawą IPN ma prawo posiadać i udostępniać dokumenty tylko do tej daty). Wszystkie późniejsze informacje muszą być anonimizowane. – Co to znaczy? Czy mógł znaleźć się w zasobach nowych służb? – Ktoś z takim przeszkoleniem na pewno mógłby być ciekawy dla WSI, gdyby chciał podjąć taką współpracę. Ale tego z tych materiałów dowiedzieć się nie sposób. Trudno dowiedzieć się czegoś i od samego prof. Jedlińskiego, z którym mimo prób nie udało nam się skontaktować.
Z uczelni do SKOK-ów
Jedliński po odbyciu szkolenia przechodzi do rezerwy. Pracuje naukowo w katedrze prof. Alicji Kędzierskiej-Cieślak na Uniwersytecie Gdańskim. Lech Kaczyński jest już wtedy na tej samej uczelni doktorem, pracuje w katedrze prawa pracy. Wtedy się zaprzyjaźniają, na długie lata. Pod koniec lat 80. Lech Kaczyński zostaje sekretarzem Krajowej Komisji Wykonawczej NSZZ „Solidarność”. Wtedy właśnie pojawia się pierwszy raz pomysł stworzenia spółdzielczych kas na bazie terenowych struktur „S” w zakładach pracy. W 1990 r. Lech Kaczyński zostaje pierwszym wiceprzewodniczącym KK – odchodzi rok później, po przegranej z Marianem Krzaklewskim. Pomysł na SKOK-i się jednak rozwija, zaczyna go realizować Grzegorz Bierecki, który wrócił ze Stanów zafascynowany systemem kas pożyczkowych. Mózgiem formalno-prawnym przedsięwzięcia jest Adam Jedliński. Pozostaje on też – w zgodnej opinii moich rozmówców – w dużo bliższych relacjach z Kaczyńskim niż Bierecki. Latem 1990 r. powstaje Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych, na jej czele staje Kaczyński. Kolejne lata to ekspansja SKOK-ów – idea się rozwija, Jedliński uchodzi zaś za autora kolejnych przepisów, korzystnych dla rozwoju kas, ale i pozycji samej Kasy Krajowej (jej większościowym udziałowcem jest zaś fundacja). Sukcesywnie powstają też kolejne spółki otaczające SKOK- -i w ramach outsourcingu usług. Rośnie także pozycja kancelarii prawnej, której wspólnikiem jest Jedliński. Kiedy Lech Kaczyński przestaje być prezesem NIK i nie działa publicznie, w latach 90. współpracuje z kancelarią, pisze ekspertyzy. Potem aplikację robi w tym miejscu jego córka Marta. Już w czasie prezydentury Kaczyńskiego kancelaria zyska przydomek „prezydenckiej”.
Tekst ukazał się w 18 numerze "Wprost", dostępnym w formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl.
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na AppleStore i GooglePlay