- Klasa średnia znika. Dostała po głowie kredytem frankowym. Państwo zamiast być silne i mocne wobec korporacji i banków, ściągając od nich pieniądze, to woli nakładać haracze na ludzi. I młodzi ludzie to widzą. I wyjeżdżają - mówi w rozmowie z "Wprost" prof. Krystyna Iglicka-Okólska, demograf.
W ciągu ostatnich kilku dni pojawiły się dwa duże raporty dotyczące polskich emigrantów. Narodowy Bank Polski przeprowadził badanie dot. poziomu życia polskich emigrantów. Zadano także pytanie o chęć powrotu. Wyniki badania opublikował "Puls Biznesu". NBP przepytał niemal 5 tys. Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Irlandii i Holandii. Wbrew założeniom, że emigranci po tym jak w Polsce poprawi się sytuacja ekonomiczna, chętnie wrócą do ojczyzny, większość ankietowanych powiedziała że ma zamiar zakupić mieszkanie poza krajem i sprowadzić do siebie rodziny.
Z kolei dziennik Metro opublikował tezy raportu Work Service "Migracje zarobkowe Polaków". Wynika z niego, że kraj chce opuścić kolejne 1,275 mln osób. Jeśli dane Work Service się potwierdzą, poza granicami Polski przebywać będzie łącznie 3 miliony obywateli naszego kraju. Spośród Polaków, którzy chcą wyjechać w ciągu kolejnych 12 miesięcy, 78 proc. za powód podało "chęć zarabiania lepiej”. - Kolejna fala nie emigracji, a określiłbym to jako "głosowanie nogami" w Polsce odbywa się cały czas. Nie jest tak jak myślą politycy, że odbywa się to raz na cztery lata. Trwa permanentne głosowanie na rzecz lepszego życia w krajach, które są lepiej rządzone - mówił w rozmowie z "Wprost" Andrzej Sadowski, ekonomista, prezydent Centrum im. Adama Smitha, komentując te raporty.
"Sprowadzanie imigrantów? To idiotyczny pomysł"
Pojawiły się głosy, by na miejsce emigrujących na Zachód sprowadzić imigrantów m.in z Ukrainy. Oczywiście ułatwiając im możliwość znalezienia pracy i pozostania w Polsce. - To jest idiotyczny pomysł i w ogóle nie praktykowany nigdzie indziej. Żaden inny kraj, który ma problemy z emigracją, nie stawia na imigrantów. Bo to oznacza tylko i wyłącznie, że w obecnej sytuacji gospodarczej i na rynku pracy w Polsce, imigranci "przejadą dalej" tak jak Polacy - przecież obok są Niemcy, do których można uciec - mówi prof. Iglicka-Okólska. Jak zaznacza demograf, kraj, który zmaga się z problemami emigracji powinien zająć się reformowaniem, doprowadzić do zahamowania odpływu własnych obywateli i postarać się generować powroty.
- Imigracja nie jest remedium na takie problemy. Nie można wykonywać takich ruchów w stosunku do własnego społeczeństwa. To grozi buntem albo rewolucją. Wszystkie kraje, które borykały się z problemem emigracji, reformowały się, miały powrót emigrantów i dopiero potem przyjmowały imigrantów - podkreśliła profesor.
Polacy nie uciekają ja socjalem
Jak zaznacza prof. Iglicka-Okólska, ucieczka Polaków nie jest zdeterminowana chęcią otrzymania świadczeń socjalnych. - Polacy za granicą mają pracę, mają zarobki, które pozwalają im siebie utrzymać, są bezpieczniejsi w związku z tym na rynku pracy. Ich wyjazdy to nie jest kwestia poszukiwania socjalu - mówi. Dodaje, że nieważne w jaki sposób rozpatrywany będzie problem emigracji, za wyjazdem z kraju zawsze stoją powody ekonomiczne i polityczne. - Można to racjonalizować i mówić o rządzie, który swoimi działaniami popycha młodych do tego, by emigrowali. Natomiast, warto zaznaczyć, że jesteśmy "homo economicus". I musimy mieć pracę i płacę pozwalającą na utrzymanie się. Na tym zależy głównie młodym ludziom - przekonuje.
Ekspertka mówi również, że nigdy nie mieliśmy do czynienia z taką falą emigracji całych rodzin. Dodaje, że obecnie w Polsce mamy kompensację, czyli niemożność zrealizowania zachowań demograficznych w Polsce. - W naszym kraju rodziny mają średnio maksymalnie jedno dziecko, a w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Norwegii ilość urodzeń przekroczyła poziom zastępowalności pokoleń - tłumaczy. Profesor Iglicka-Okólska podkreśla, że rośnie nie tylko liczba rodzin, które dołączają do emigracji. Wciąż wzrasta liczba osób, które decydują się na emigrację zarobkową. - W tamtym roku do Wielkiej Brytanii zanotowano 107 tys. nowych rejestracji do pracy. To koszmar - mówi. - Duży procent tych emigrantów czasowych przekształcił się w emigrację osiedleńczą - dodaje.
Na emigrację zdaniem ekspertki, wpłynął również czynnik bezpieczeństwa. - Mówiono o zagrożeniu wojny ze Wschodu, sporo tych idiotyzmów padło podczas wyborów do europarlamentu. Straszono wtedy ludzi - stwierdza.
"Znika klasa średnia"
- Tragedią jest to, że mamy młode, dobrze wykształcone społeczeństwo, które wyjeżdża. Politycy i rządzący muszą zdać sobie sprawę z tego, że jesteśmy pod ścianą, że będziemy mieć do czynienia z korporacjami starców, a młodych nie będzie - alarmuje prof. Iglicka-Okólska. Dodaje, że remedium na ten problem mogą być wyższe płace, a przede wszystkim zahamowanie odpływu nieopodatkowanych pieniędzy. - Mamy najgorszy wynik w Unii Europejskiej jeżeli chodzi o odpływ nieopodatkowanych zysków firm i korporacji zagranicznych. Lepszy wynik ma Pakistan czy Seszele - tłumaczy.
- Klasa średnia znika. Dostała po głowie kredytem frankowym. Państwo zamiast być silne i mocne wobec korporacji i banków, ściągając od nich te pieniądze, to woli nakładać haracze na ludzi. I młodzi ludzie to widzą, widzą, że nie mają najmniejszej szansy i wyjeżdżają - kwituje prof. Iglicka-Okólska.
Z kolei dziennik Metro opublikował tezy raportu Work Service "Migracje zarobkowe Polaków". Wynika z niego, że kraj chce opuścić kolejne 1,275 mln osób. Jeśli dane Work Service się potwierdzą, poza granicami Polski przebywać będzie łącznie 3 miliony obywateli naszego kraju. Spośród Polaków, którzy chcą wyjechać w ciągu kolejnych 12 miesięcy, 78 proc. za powód podało "chęć zarabiania lepiej”. - Kolejna fala nie emigracji, a określiłbym to jako "głosowanie nogami" w Polsce odbywa się cały czas. Nie jest tak jak myślą politycy, że odbywa się to raz na cztery lata. Trwa permanentne głosowanie na rzecz lepszego życia w krajach, które są lepiej rządzone - mówił w rozmowie z "Wprost" Andrzej Sadowski, ekonomista, prezydent Centrum im. Adama Smitha, komentując te raporty.
"Sprowadzanie imigrantów? To idiotyczny pomysł"
Pojawiły się głosy, by na miejsce emigrujących na Zachód sprowadzić imigrantów m.in z Ukrainy. Oczywiście ułatwiając im możliwość znalezienia pracy i pozostania w Polsce. - To jest idiotyczny pomysł i w ogóle nie praktykowany nigdzie indziej. Żaden inny kraj, który ma problemy z emigracją, nie stawia na imigrantów. Bo to oznacza tylko i wyłącznie, że w obecnej sytuacji gospodarczej i na rynku pracy w Polsce, imigranci "przejadą dalej" tak jak Polacy - przecież obok są Niemcy, do których można uciec - mówi prof. Iglicka-Okólska. Jak zaznacza demograf, kraj, który zmaga się z problemami emigracji powinien zająć się reformowaniem, doprowadzić do zahamowania odpływu własnych obywateli i postarać się generować powroty.
- Imigracja nie jest remedium na takie problemy. Nie można wykonywać takich ruchów w stosunku do własnego społeczeństwa. To grozi buntem albo rewolucją. Wszystkie kraje, które borykały się z problemem emigracji, reformowały się, miały powrót emigrantów i dopiero potem przyjmowały imigrantów - podkreśliła profesor.
Polacy nie uciekają ja socjalem
Jak zaznacza prof. Iglicka-Okólska, ucieczka Polaków nie jest zdeterminowana chęcią otrzymania świadczeń socjalnych. - Polacy za granicą mają pracę, mają zarobki, które pozwalają im siebie utrzymać, są bezpieczniejsi w związku z tym na rynku pracy. Ich wyjazdy to nie jest kwestia poszukiwania socjalu - mówi. Dodaje, że nieważne w jaki sposób rozpatrywany będzie problem emigracji, za wyjazdem z kraju zawsze stoją powody ekonomiczne i polityczne. - Można to racjonalizować i mówić o rządzie, który swoimi działaniami popycha młodych do tego, by emigrowali. Natomiast, warto zaznaczyć, że jesteśmy "homo economicus". I musimy mieć pracę i płacę pozwalającą na utrzymanie się. Na tym zależy głównie młodym ludziom - przekonuje.
Ekspertka mówi również, że nigdy nie mieliśmy do czynienia z taką falą emigracji całych rodzin. Dodaje, że obecnie w Polsce mamy kompensację, czyli niemożność zrealizowania zachowań demograficznych w Polsce. - W naszym kraju rodziny mają średnio maksymalnie jedno dziecko, a w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Norwegii ilość urodzeń przekroczyła poziom zastępowalności pokoleń - tłumaczy. Profesor Iglicka-Okólska podkreśla, że rośnie nie tylko liczba rodzin, które dołączają do emigracji. Wciąż wzrasta liczba osób, które decydują się na emigrację zarobkową. - W tamtym roku do Wielkiej Brytanii zanotowano 107 tys. nowych rejestracji do pracy. To koszmar - mówi. - Duży procent tych emigrantów czasowych przekształcił się w emigrację osiedleńczą - dodaje.
Na emigrację zdaniem ekspertki, wpłynął również czynnik bezpieczeństwa. - Mówiono o zagrożeniu wojny ze Wschodu, sporo tych idiotyzmów padło podczas wyborów do europarlamentu. Straszono wtedy ludzi - stwierdza.
"Znika klasa średnia"
- Tragedią jest to, że mamy młode, dobrze wykształcone społeczeństwo, które wyjeżdża. Politycy i rządzący muszą zdać sobie sprawę z tego, że jesteśmy pod ścianą, że będziemy mieć do czynienia z korporacjami starców, a młodych nie będzie - alarmuje prof. Iglicka-Okólska. Dodaje, że remedium na ten problem mogą być wyższe płace, a przede wszystkim zahamowanie odpływu nieopodatkowanych pieniędzy. - Mamy najgorszy wynik w Unii Europejskiej jeżeli chodzi o odpływ nieopodatkowanych zysków firm i korporacji zagranicznych. Lepszy wynik ma Pakistan czy Seszele - tłumaczy.
- Klasa średnia znika. Dostała po głowie kredytem frankowym. Państwo zamiast być silne i mocne wobec korporacji i banków, ściągając od nich te pieniądze, to woli nakładać haracze na ludzi. I młodzi ludzie to widzą, widzą, że nie mają najmniejszej szansy i wyjeżdżają - kwituje prof. Iglicka-Okólska.