Po wyborach nadszedł czas rozliczeń. I jak należało się spodziewać, prezydent elekt zaczyna urealniać obietnice. Nie będzie powrotu do wieku emerytalnego 60 i 65 lat.
Wśród wszystkich obietnic, jakie złożył Andrzej Duda, dwie były szczególne. Zapowiedź obniżenia wieku emerytalnego i postulat podniesienia kwoty wolnej od podatku.
Zobowiązania były bardzo chwytliwe, wręcz populistyczne – ludzie chcą pracować krócej, nadal niewielu z nich ma świadomość, że krótszy czas pracy to znacznie niższa emerytura i gigantyczne problemy budżetu. Nikt nie chce też płacić wyższych podatków, jeżeli może oddawać państwu mniej. Duda bezbłędnie trafił w te oczekiwania. Emerytalne i podatkowe obietnice miały znaczący wpływ na wynik głosowania.
Było to jednak stąpanie po cienkim lodzie. Bo te zobowiązania są nie do udźwignięcia przez budżet państwa.
PRACA PRZEZ 40 LAT
W kampanii wyborczej Andrzej Duda mimo to grzmiał: kto wpadł na ten pomysł i po co? To wymuszanie pracy do śmierci, władza oferuje emeryturę jak swoisty zasiłek przedśmiertny. I zapowiedział, że wspólnie z ekspertami zrobi projekt nowej ustawy. Jego słowa zostały odebrane jak zapowiedź powrotu do starego systemu. A to oznaczałoby, że trzeba znaleźć do 2020 r. grubo ponad 43 mld zł. Ta kwota wynika z szacunków zawartych w uzasadnieniu do reformy emerytalnej z 2012 r.
Duda, gdy zapowiadał kontreformę, sprytnie ominął problem kosztów. Mówił w wiecowy sposób, bez szczegółów. Co planuje, okazało się dopiero w umowie, jaką podpisał z szefami OPZZ i Solidarności. Zobowiązał się, że będzie „dążył do obniżenia wieku emerytalnego i powiązania uprawnień emerytalnych ze stażem pracy”. To oznaczało, że nowy projekt ustawy o emeryturach nie będzie zwykłym, kosztownym powrotem przepisów sprzed trzech lat.
Tydzień po wyborach Andrzej Duda to potwierdził. Wiek przejścia na emeryturę zostanie obniżony, ale trzeba będzie przepracować co najmniej 40 lat. Po spełnieniu tych kryteriów będzie można dalej zarabiać i w ten sposób podwyższać późniejsze świadczenie emerytalne. Takie założenia są bliskie propozycjom Solidarności i OPZZ. – Chcę dać ludziom możliwość wyboru. Jeśli ktoś chce pracować dłużej, proszę bardzo. Podejrzewam, że wielu ludzi będzie chciało kontynuować zatrudnienie, zbierając w ten sposób większy kapitał – mówił prezydent elekt w czwartek w RMF FM. Takie rozwiązanie nie będzie generowało tak wielkich kosztów jak powrót do starego systemu (według danych ZUS w 2013 r. spośród wszystkich osób, które przeszły na emeryturę, aż 72,8 proc. miało staż pracy krótszy niż 40 lat).
Solidarności ta koncepcja odpowiada. – Nie będziemy napierać, żeby wracać do starego wieku emerytalnego, czyli 65 lat dla mężczyzn i 60 dla kobiet – mówi „Wprost” szef „S” Piotr Duda. Ujawnia, że Solidarność podpisze się pod projektem, który emeryturę będzie uzależniał od wieku i stażu pracy. Niewykluczone, że zostanie też wprowadzona nowa zasada – zakończyć pracę będzie można dopiero po zgromadzeniu kapitału pozwalającego na wypłatę minimalnej emerytury. – Będziemy szli w kierunku rozwiązań niemieckich – zapowiada szef Solidarności. W Niemczech wiek emerytalny został obniżony. Świadczenie przysługuje w 63. roku życia po przepracowaniu 45 lat.
(...)
NIŻSZE PODATKI
Jednak to nie ustawa emerytalna ma najwyższy priorytet. Na pierwszym miejscu listy z planowanymi inicjatywami prezydenckimi jest zwiększenie kwoty wolnej od podatku. Prezydent elekt ujawnił, że zaproponuje 8 tys. zł. Dziś to 3091 zł. Taka kwota pozwala na obniżenie rocznego podatku o 556 zł. Propozycja Andrzeja Dudy zwiększyłaby tę kwotę do 1440 zł, dawała zatem każdemu podatnikowi blisko 900 zł rocznie. To konkretna propozycja, która ma kosztować budżet ok. 12 mld zł.
Zobowiązania były bardzo chwytliwe, wręcz populistyczne – ludzie chcą pracować krócej, nadal niewielu z nich ma świadomość, że krótszy czas pracy to znacznie niższa emerytura i gigantyczne problemy budżetu. Nikt nie chce też płacić wyższych podatków, jeżeli może oddawać państwu mniej. Duda bezbłędnie trafił w te oczekiwania. Emerytalne i podatkowe obietnice miały znaczący wpływ na wynik głosowania.
Było to jednak stąpanie po cienkim lodzie. Bo te zobowiązania są nie do udźwignięcia przez budżet państwa.
PRACA PRZEZ 40 LAT
W kampanii wyborczej Andrzej Duda mimo to grzmiał: kto wpadł na ten pomysł i po co? To wymuszanie pracy do śmierci, władza oferuje emeryturę jak swoisty zasiłek przedśmiertny. I zapowiedział, że wspólnie z ekspertami zrobi projekt nowej ustawy. Jego słowa zostały odebrane jak zapowiedź powrotu do starego systemu. A to oznaczałoby, że trzeba znaleźć do 2020 r. grubo ponad 43 mld zł. Ta kwota wynika z szacunków zawartych w uzasadnieniu do reformy emerytalnej z 2012 r.
Duda, gdy zapowiadał kontreformę, sprytnie ominął problem kosztów. Mówił w wiecowy sposób, bez szczegółów. Co planuje, okazało się dopiero w umowie, jaką podpisał z szefami OPZZ i Solidarności. Zobowiązał się, że będzie „dążył do obniżenia wieku emerytalnego i powiązania uprawnień emerytalnych ze stażem pracy”. To oznaczało, że nowy projekt ustawy o emeryturach nie będzie zwykłym, kosztownym powrotem przepisów sprzed trzech lat.
Tydzień po wyborach Andrzej Duda to potwierdził. Wiek przejścia na emeryturę zostanie obniżony, ale trzeba będzie przepracować co najmniej 40 lat. Po spełnieniu tych kryteriów będzie można dalej zarabiać i w ten sposób podwyższać późniejsze świadczenie emerytalne. Takie założenia są bliskie propozycjom Solidarności i OPZZ. – Chcę dać ludziom możliwość wyboru. Jeśli ktoś chce pracować dłużej, proszę bardzo. Podejrzewam, że wielu ludzi będzie chciało kontynuować zatrudnienie, zbierając w ten sposób większy kapitał – mówił prezydent elekt w czwartek w RMF FM. Takie rozwiązanie nie będzie generowało tak wielkich kosztów jak powrót do starego systemu (według danych ZUS w 2013 r. spośród wszystkich osób, które przeszły na emeryturę, aż 72,8 proc. miało staż pracy krótszy niż 40 lat).
Solidarności ta koncepcja odpowiada. – Nie będziemy napierać, żeby wracać do starego wieku emerytalnego, czyli 65 lat dla mężczyzn i 60 dla kobiet – mówi „Wprost” szef „S” Piotr Duda. Ujawnia, że Solidarność podpisze się pod projektem, który emeryturę będzie uzależniał od wieku i stażu pracy. Niewykluczone, że zostanie też wprowadzona nowa zasada – zakończyć pracę będzie można dopiero po zgromadzeniu kapitału pozwalającego na wypłatę minimalnej emerytury. – Będziemy szli w kierunku rozwiązań niemieckich – zapowiada szef Solidarności. W Niemczech wiek emerytalny został obniżony. Świadczenie przysługuje w 63. roku życia po przepracowaniu 45 lat.
(...)
NIŻSZE PODATKI
Jednak to nie ustawa emerytalna ma najwyższy priorytet. Na pierwszym miejscu listy z planowanymi inicjatywami prezydenckimi jest zwiększenie kwoty wolnej od podatku. Prezydent elekt ujawnił, że zaproponuje 8 tys. zł. Dziś to 3091 zł. Taka kwota pozwala na obniżenie rocznego podatku o 556 zł. Propozycja Andrzeja Dudy zwiększyłaby tę kwotę do 1440 zł, dawała zatem każdemu podatnikowi blisko 900 zł rocznie. To konkretna propozycja, która ma kosztować budżet ok. 12 mld zł.
Więcej na ten temat przeczytasz w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", który jest dostępny w formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl i w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju.
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na AppleStore i GooglePlay
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.