Magda Umer zdradza nieprzyjemne kulisy festiwalu w Opolu

Magda Umer zdradza nieprzyjemne kulisy festiwalu w Opolu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Magda Umer (fot. JERZY STALEGA / NEWSPIX.PL) Źródło: Newspix.pl
Magda Umer odebrała w niedzielę na festiwalu w Opolu z rąk Juliusza Brauna Grand Prix. We wtorek artystka zamieściła na Facebooku wpis, w którym opisuje, co działo się podczas imprezy. "To, co wykonywała cała ekipa realizacyjna, żeby ratować sytuację, było czymś w rodzaju bohaterstwa kapitana Wrony lądującego bez podwozia" - czytamy.
Magda Umer tłumaczy, iż część publiczności zgromadzonej w opolskim amfiteatrze zakłócała jej wystąpienie. "Tłum pod parasolami czekał cierpliwie. Natomiast tłumek koło mnie nie czekał cierpliwie. Krzyczał, klął, niszczył scenografię, kolebał się, bo siedzieć nie chciał, a ustać nie był w stanie. Byli kompletnie pijani i chamscy. Myliłam się w co drugim zdaniu i cud, że nie zeszłam ze sceny. Chciałam przerwać przedstawienie, ale nie zrobiłam tego, bo miałam nadzieję, że ktoś wreszcie się nimi zajmie i wyprowadzi z amfiteatru. Nie stało się tak niestety" - pisze.

Artystka napisała również, iż deszcz sprawił, że niemal cała widownia opuściła budynek amfiteatru. Operatorzy kamer i realizator starali się z kolei ukryć ten fakt i filmowali artystów oraz część publiczności, której nie przestraszył deszcz. "Realizator Jacek Dybowski litościwie oszczędził państwu widoku pustych trybun. Nie było sensu, abym podnosiła głowę znad kartek, bo wtedy dopiero widać byłoby panikę, której nie potrafię opanować. Po następnych kilku minutach przemoknięta do suchej nitki ostatnia publiczność dała za wygraną i zniknęła. Chyba Tylko Kot Przybora, Grześ Wasowski z żoną Moniką, moje dzieci i jeszcze kilkanaście osób dotrwało do końca. No i oczywiście wspominana grupa pijanych kowboi. Ania Jopek tak pięknie potem powiedziała, że groźniejsze od tej ulewy, było ich towarzystwo... Po jakimś czasie zaczęły rozstrajać się instrumenty i wysiadło 5 kamer telewizyjnych! To, co wykonywała cała ekipa realizacyjna, żeby ratować sytuację, było czymś w rodzaju bohaterstwa kapitana Wrony lądującego bez podwozia. Dziękuję za to wszystkim z całego serca, państwa pozdrawiam gorąco, a miastu Opole życzę znalezienia pieniędzy na dach nad głową dla spragnionych kultury mieszkańców!" - czytamy.

Facebook, wprost.pl