Główny podejrzany w aferze podsłuchowej Marek Falenta był współpracownikiem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego i Centralnego Biura Śledczego - pisze "Gazeta Wyborcza". Dodatkowo, żadna ze służb nie wiedziała o sobie nawzajem.
"Gazeta Wyborcza" pisze, że gdy Falenta zlecał podsłuchy był jednocześnie informatorem ABW. Oficerowie Agencji Bezpieczeństwa wewnętrznego z Dolnego Śląska mieli z nim prowadzić "dialog operacyjny". Z kolei w ramach współpracy z CBA Falenta miał przekazywać agentom treść nielegalnych nagrań.
W przypadku kontaktów Falenty z ABW sprawa została zbadana i uznano, że jego relacje łamały przepisy. Okazało się też, że oficerowie nie zdawali sobie sprawy, iż informacje, które im dostarczał pochodzą z nielegalnych podsłuchów. CBA również odniosło się do współpracy z Falentą i zapewnia, że nie wiedziało o podsłuchach. "Gazeta Wyborcza" zwraca uwagę na to, że w marcu tego roku Centralne Biuro Antykorupcyjne przekazało prokuraturze 11 nieznanych nagrań, a szef CBA odmówił ujawnienia ich źródła.
Ostatni wątek kontaktów Falenty ze służbami to jego relacje z CBŚ. Jak wynika z ustaleń "Gazety Wyborczej" funkcjonariusz odpowiedzialny za rozpracowanie Falenty posiada aktualne zarzuty w związku z nielegalnym nagrywaniem biznesmenów, którzy konkurowali z Falentą. Oprócz tego, ten sam funkcjonariusz miał przekazywać Falencie policyjne dane.
Afera taśmowa
W czerwcu 2014 r. we "Wprost" ujawniono sześć nagrań, których dokonano w dwóch warszawskich restauracjach – Amber Room oraz Sowa&Przyjaciele. Były to m.in. stenogramy i nagrania rozmów szefa MSW, prezesa Banku Centralnego, byłego ministra transportu oraz Jana Vincenta-Rostowskiego z Radosławem Sikorskim. Do redakcji "Wprost" docierały też wiadomości o kolejnych taśmach. Nagrane miało zostać spotkanie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, do którego doszło na początku czerwca. Do ostatniego dotarło "Do Rzeczy" w połowie maja 2015 r.
Po kilku miesiącach okazało się, że istnieje więcej nagrań. Kelnerzy Łukasz N. i Konrad L. powiedzieli prokuratorom, że istniało nagranie rozmowy Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera oraz wiele innych. Oprócz tego, podczas śledztwa w tej sprawie wyszło na jaw, że podsłuchy mogły być zakładane również w dwóch innych warszawskich restauracjach: Ole i Lemongrass, w których wcześniej pracowali kelnerzy z afery podsłuchowej.
Po publikacji materiałów przez tygodnik "Wprost", 16 czerwca do redakcji dwukrotnie wkroczyła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Teksty dotyczące afery taśmowej można znaleźć na stronie Wprost.pl: Handel głową Rostowskiego, Afera podsłuchowa i Rozmowa Nowaka. "Wsadzą mnie do więzienia, k***".
Nowa rozmowa
Tygodnik "Do Rzeczy" twierdzi, że dotarł do nagrania z rozmowy Aleksandra Kwaśniewskiego i Ryszarda Kalisza. Prezydent i polityk mieli spotkać się w restauracji "Sowa i Przyjaciele" w październiku 2013 r.
- Trzy najbardziej zdemoralizowane instytucje w Polsce to jest po pierwsze – prokuratura, po drugie – służby specjalne, po trzecie – telewizja publiczna. (…) Te trzy instytucje – kupią, sprzedadzą, zdradzą, zniszczą. I tak dalej, i tak dalej – miał mówić Aleksander Kwaśniewski do Ryszarda Kalisza.
"6 października 2013 r. w tym miejscu biesiadowali były prezydent Aleksander Kwaśniewski, lewicowy poseł Ryszard Kalisz oraz znajomy Kwaśniewskich – Włodzimierz Wapiński – i mężczyzna, którego tożsamości nie udało się nam ustalić. Nagrana rozmowa trwa blisko 4,5 godziny. Pojawiają się w niej różne wątki, głównie polityczno-towarzyskie. Najważniejszy dotyczy domniemanej korupcji, do której miało dochodzić na szczytach władzy. Kalisz relacjonuje Kwaśniewskiemu swoje spotkanie z gen. Januszem Noskiem, ówczesnym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego" - pisze "Do Rzeczy". Polityk zasugerował, że Tomasz Siemoniak może być zamieszany w korupcję.
SKW i Siemoniak o taśmach
W opublikowanej przez "Do Rzeczy" rozmowie Ryszarda Kalisza z Aleksandrem Kwaśniewskim pojawia się kontekst rzekomej korupcji, w którą miał być zamieszany szef MON Tomasz Siemoniak. - To kompletne wymysły, absurd jak z Mrożka - skomentował te doniesienia wicepremier.
- Apeluję do Ryszarda Kalisza, aby honorowo wycofał się i publicznie przeprosił za swoje insynuacje pod moim adresem – powiedział na briefingu Tomasz Siemoniak. Wicepremier zapowiedział, że kieruje do prokuratury wniosek o "podjęcie stosownych czynności w tej sprawie". Wicepremier Tomasz Siemoniak podkreślił, że nie ma w tej sprawie nic do dodania poza treścią oświadczenia SKW. - To kompletne wymysły, absurd jak z Mrożka - stwierdził.
Do tekstu "Do Rzeczy" odniosła się Służba Kontrwywiadu Wojskowego. "Pozostający w służbie SKW gen. Janusz Nosek oświadcza, że nigdy nie przekazywał jakichkolwiek informacji o działalności SKW posłowi Ryszardowi Kaliszowi, w szczególności nie sugerował, że dysponuje dowodami w konkretnych sprawach. Gen.Nosek potwierdza, że zgodnie z procedurami przekazywał wszystkie materiały wyłącznie prokuraturze" - napisano w oficjalnym oświadczeniu SKW.
"Gazeta Wyborcza", "Do Rzeczy", "Wprost"
W przypadku kontaktów Falenty z ABW sprawa została zbadana i uznano, że jego relacje łamały przepisy. Okazało się też, że oficerowie nie zdawali sobie sprawy, iż informacje, które im dostarczał pochodzą z nielegalnych podsłuchów. CBA również odniosło się do współpracy z Falentą i zapewnia, że nie wiedziało o podsłuchach. "Gazeta Wyborcza" zwraca uwagę na to, że w marcu tego roku Centralne Biuro Antykorupcyjne przekazało prokuraturze 11 nieznanych nagrań, a szef CBA odmówił ujawnienia ich źródła.
Ostatni wątek kontaktów Falenty ze służbami to jego relacje z CBŚ. Jak wynika z ustaleń "Gazety Wyborczej" funkcjonariusz odpowiedzialny za rozpracowanie Falenty posiada aktualne zarzuty w związku z nielegalnym nagrywaniem biznesmenów, którzy konkurowali z Falentą. Oprócz tego, ten sam funkcjonariusz miał przekazywać Falencie policyjne dane.
Afera taśmowa
W czerwcu 2014 r. we "Wprost" ujawniono sześć nagrań, których dokonano w dwóch warszawskich restauracjach – Amber Room oraz Sowa&Przyjaciele. Były to m.in. stenogramy i nagrania rozmów szefa MSW, prezesa Banku Centralnego, byłego ministra transportu oraz Jana Vincenta-Rostowskiego z Radosławem Sikorskim. Do redakcji "Wprost" docierały też wiadomości o kolejnych taśmach. Nagrane miało zostać spotkanie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, do którego doszło na początku czerwca. Do ostatniego dotarło "Do Rzeczy" w połowie maja 2015 r.
Po kilku miesiącach okazało się, że istnieje więcej nagrań. Kelnerzy Łukasz N. i Konrad L. powiedzieli prokuratorom, że istniało nagranie rozmowy Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera oraz wiele innych. Oprócz tego, podczas śledztwa w tej sprawie wyszło na jaw, że podsłuchy mogły być zakładane również w dwóch innych warszawskich restauracjach: Ole i Lemongrass, w których wcześniej pracowali kelnerzy z afery podsłuchowej.
Po publikacji materiałów przez tygodnik "Wprost", 16 czerwca do redakcji dwukrotnie wkroczyła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Teksty dotyczące afery taśmowej można znaleźć na stronie Wprost.pl: Handel głową Rostowskiego, Afera podsłuchowa i Rozmowa Nowaka. "Wsadzą mnie do więzienia, k***".
Nowa rozmowa
Tygodnik "Do Rzeczy" twierdzi, że dotarł do nagrania z rozmowy Aleksandra Kwaśniewskiego i Ryszarda Kalisza. Prezydent i polityk mieli spotkać się w restauracji "Sowa i Przyjaciele" w październiku 2013 r.
- Trzy najbardziej zdemoralizowane instytucje w Polsce to jest po pierwsze – prokuratura, po drugie – służby specjalne, po trzecie – telewizja publiczna. (…) Te trzy instytucje – kupią, sprzedadzą, zdradzą, zniszczą. I tak dalej, i tak dalej – miał mówić Aleksander Kwaśniewski do Ryszarda Kalisza.
"6 października 2013 r. w tym miejscu biesiadowali były prezydent Aleksander Kwaśniewski, lewicowy poseł Ryszard Kalisz oraz znajomy Kwaśniewskich – Włodzimierz Wapiński – i mężczyzna, którego tożsamości nie udało się nam ustalić. Nagrana rozmowa trwa blisko 4,5 godziny. Pojawiają się w niej różne wątki, głównie polityczno-towarzyskie. Najważniejszy dotyczy domniemanej korupcji, do której miało dochodzić na szczytach władzy. Kalisz relacjonuje Kwaśniewskiemu swoje spotkanie z gen. Januszem Noskiem, ówczesnym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego" - pisze "Do Rzeczy". Polityk zasugerował, że Tomasz Siemoniak może być zamieszany w korupcję.
SKW i Siemoniak o taśmach
W opublikowanej przez "Do Rzeczy" rozmowie Ryszarda Kalisza z Aleksandrem Kwaśniewskim pojawia się kontekst rzekomej korupcji, w którą miał być zamieszany szef MON Tomasz Siemoniak. - To kompletne wymysły, absurd jak z Mrożka - skomentował te doniesienia wicepremier.
- Apeluję do Ryszarda Kalisza, aby honorowo wycofał się i publicznie przeprosił za swoje insynuacje pod moim adresem – powiedział na briefingu Tomasz Siemoniak. Wicepremier zapowiedział, że kieruje do prokuratury wniosek o "podjęcie stosownych czynności w tej sprawie". Wicepremier Tomasz Siemoniak podkreślił, że nie ma w tej sprawie nic do dodania poza treścią oświadczenia SKW. - To kompletne wymysły, absurd jak z Mrożka - stwierdził.
Do tekstu "Do Rzeczy" odniosła się Służba Kontrwywiadu Wojskowego. "Pozostający w służbie SKW gen. Janusz Nosek oświadcza, że nigdy nie przekazywał jakichkolwiek informacji o działalności SKW posłowi Ryszardowi Kaliszowi, w szczególności nie sugerował, że dysponuje dowodami w konkretnych sprawach. Gen.Nosek potwierdza, że zgodnie z procedurami przekazywał wszystkie materiały wyłącznie prokuraturze" - napisano w oficjalnym oświadczeniu SKW.
"Gazeta Wyborcza", "Do Rzeczy", "Wprost"