Premier Ewa Kopacz skomentowała kontrowersyjną wypowiedź ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa. - Ambasador Rosji ostatnio dużo mówi - stwierdziła.
Przypomnijmy: Ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew stwierdził w rozmowie z Brygidą Grysiak w "Czarno na Białym", że stosunki polsko-rosyjskie są najgorsze od 1945 roku. Ocenił, że nie jest to wina Rosji. Ambasador skrytykował także rolę Polski w przeciwstawianiu się hitlerowskim Niemcom. - Polityka Polski doprowadziła do tej katastrofy we wrześniu 1939 roku, bo w ciągu lat 30. XX wieku Polska przez swoja politykę wielokrotnie blokowała zbudowanie koalicji przeciwko Niemcom hitlerowskim. Częściowo Polska była więc odpowiedzialna za tę katastrofę, do której doszło we wrześniu – stwierdził. - Wojska radzieckie weszły na teren zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainy 17 września 1939 roku, kiedy los wojny miedzy Niemcami a Polską był już przesądzony. Przedtem było już jasne, że Wielka Brytania i Francja nie przyjdą na pomoc Polsce. W tamtych warunkach, chodziło o zagwarantowanie bezpieczeństwa ZSRR - przekonywał.
Premier Ewa Kopacz zapytana o wypowiedź ambasadora, odpowiedziała: "ambasador Rosji ostatnio bardzo dużo mówi, a ja mam wrażenie, że rola ambasadora w kraju akredytacji powinna polegać na budowaniu zgody i przyjaznych relacji między krajami".
- Mogłabym odpowiedzieć też jednym, bardzo mocnym zdaniem: nawet dzieci w Polsce wiedzą, że ani Ribbentrop, ani Mołotow nie byli Polakami - dodała.
TVN24
Premier Ewa Kopacz zapytana o wypowiedź ambasadora, odpowiedziała: "ambasador Rosji ostatnio bardzo dużo mówi, a ja mam wrażenie, że rola ambasadora w kraju akredytacji powinna polegać na budowaniu zgody i przyjaznych relacji między krajami".
- Mogłabym odpowiedzieć też jednym, bardzo mocnym zdaniem: nawet dzieci w Polsce wiedzą, że ani Ribbentrop, ani Mołotow nie byli Polakami - dodała.
TVN24