Obecna potyczka z ISIS, wcześniejsze interwencje zachodnie w Afganistanie i Iraku czy rosyjska w Gruzji i na Ukrainie są tylko przedsmakiem tego, co zakładają planiści „wielkiej wojny”. Gdzie może wybuchnąć? Z pewnością w żadnym z miejsc znanych ostatnio z relacji medialnych. Nie będą to Syria, Irak, Palestyna. Tam ledwie się tlą lokalne pożary, które czasami wymagają interwencji wojskowej, ale nie walki na śmierć i życie. „Wielką wojnę” może obecnie stoczyć – lub będzie mogło w bliskiej przyszłości – ledwie kilka państw, i to one właśnie nadają kierunek militarnym wysiłkom świata. Chodzi przede wszystkim o Stany Zjednoczone – ewentualnie całe NATO, Chiny, Rosję i Indie. Ich wysiłki idą w podobnym kierunku: utrwalenia lub zdobycia zdolności do walki w skali globu lub przynajmniej wschodniej hemisfery (Rosjanie, Chińczycy, Hindusi).
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.