– Sądzę, że sprawa Trybunału Konstytucyjnego wynikła z przypadku. Otóż ten przypadek dostarczyła Platforma, wybierając sędziów niezgodnie z obowiązującym prawem i to był prezent, który nieopacznie wylądował na biurku Jarosława Kaczyńskiego. Oczywiście można powiedzieć: gdyby nie to, byłoby co innego. Być może. Ale sprawa Trybunału Konstytucyjnego jest rozgrywana instrumentalnie zarówno przez jeden obóz, jak i drugi obóz. To już nawet nie chodzi o to, kto będzie sądził, tylko czyje będzie na wierzchu, czyja racje będzie na wierzchu - ocenił Miller i dodał, że "wina jest podzielona".
– Jeżeli chodzi o sympatie prezesa Rzeplińskiego, sympatie polityczne, to nie ulegają żadnej wątpliwości. Pamiętam, jak się zachowywał prezes Trybunału po wyborach samorządowych. Zdjął togę sędziego TK i założył garnitur polityka. Pamiętam, co mówił o protestach wyborczych, jak ganił tych, którzy mieli wątpliwości czy procedury zostały wypełnione. Zachowywał się tak, jak klasyczny, rasowy polityk Platformy – wskazał były premier.
TVN24.pl