Minister bez teki w rządzie Beaty Szydło mówiąc o relacjach Polski i Niemiec położyła nacisk na polskie "lęki podprogowe". Jej zdaniem politycy niemieccy powinni ostrożniej dobierać słowa.
– Ataki zagranicznych polityków, szczególnie niemieckich, są tak skrajnie nieuprawnione i bardzo źle się kojarzą, jak słusznie napisał pan minister Ziobro w swoim liście, bardzie źle się kojarzą wielu Polakom – mówiła.
– Niektórzy wysocy urzędnicy, komisarze w tym przypadku, w Unii Europejskiej myślę, że się mocno zagalopowali w kwestii dotyczącej krytyki tego, co się dzieje w Polsce. W Polsce demokracja nie jest zagrożona, wypowiedzi są skrajnie nieobiektywne, by nie powiedzieć: krzywdzące – oceniła.
Odwracanie uwagi
– Myślę, że też chcą odwrócić uwagę od problemów we własnym kraju, a mają sporo i to jeszcze w dodatku na własne życzenie - tłumaczyła Kempa.
– Gdzie byli ci politycy, kiedy za czasów Platformy Obywatelskiej działy się rzeczy, które rzeczywiście zagrażały polskiej demokracji, a właściwie były już jej realnym efektem, mówię tutaj o wdarciu służb do redakcji tygodnika "Wprost", mówię tutaj o podsłuchiwaniu ok. 80 dziennikarzy – pytała. – Raczej beksami nie jesteśmy, jak nasi koledzy z Platformy Obywatelskiej. Nie biegaliśmy na skargi do wysokich komisarzy unijnych – dodała szefowa Kancelarii Premiera.
Zaproszenie od premiera
Premier Beata Szydło zaprosiła przedstawicieli opozycji do rozmów o wspólnej reakcji na medialną krytykę naszego rządu. Beata Kempa poparła ten pomysł i zauważyła, że do zadań opozycji należy także dbanie o ochronę dobrego imienia i suwerenności Rzeczypospolitej.
Kempa zasugerowała też, że demonstracje KOD nie przynoszą Polsce niczego dobrego. – Szkoda tak trochę wyrzucać ludzi na mróz i jeszcze mieszać w głowie, że nie ma demokracji – stwierdziła.
RMF FM