Podsłuchy dziennikarzy. Komendant Główny Policji: Nie chodzi o jednego czy dwóch dziennikarzy

Podsłuchy dziennikarzy. Komendant Główny Policji: Nie chodzi o jednego czy dwóch dziennikarzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
W rozmowie z TVN24 Komendant Główny Policji Zbigniew Maj potwierdził, że w sprawie podsłuchiwania dziennikarzy, którzy ujawnili aferę taśmową, "nie chodzi o jednego czy dwóch dziennikarzy, lecz o większą liczbę".

Przypomnijmy, w wyniku audytu zleconego przez ministra spraw wewnętrznych i administracji ustalono, że tajna grupa policjantów miała podsłuchiwać dziennikarzy oraz prawników. Celem podsłuchów miało być ustalenie osób odpowiedzialnych za proceder nagrywania najważniejszych osób w państwie ujawniony przez tygodnik "Wprost".

Postępowanie dyscyplinarne

 Jak ustaliło Radio ZET, wszczęto postępowania dyscyplinarne wobec grupy policjantów z Komendy Głównej Policji, którzy mieli podsłuchiwać dziennikarzy i prawników w związku z aferą podsłuchową.

Według informacji Radia ZET, poza postępowaniami dyscyplinarnymi, ze służby odchodzą także generałowie, którzy mieli nadzorować podsłuchy. 8 stycznia prośbę o odejście na emeryturę złożył Mirosław Schossler - były wicekomendant główny policji. Jako oficjalny powód zgłosił problemy ze zdrowiem. Ponadto na własną prośbę ze służby odeszło dwóch wysokich funkcjonariuszy z Biura Spraw Wewnętrznych.

 Afera taśmowa

W czerwcu 2014 r. we "Wprost" ujawniono sześć nagrań, których dokonano w dwóch warszawskich restauracjach – Amber Room oraz Sowa&Przyjaciele. Były to m.in. stenogramy i nagrania rozmów szefa MSW, prezesa Banku Centralnego, byłego ministra transportu oraz Jana Vincenta-Rostowskiego z Radosławem Sikorskim. Do redakcji "Wprost" docierały też wiadomości o kolejnych taśmach. Nagrane miało zostać spotkanie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, do którego doszło na początku czerwca. Do ostatniego dotarło "Do Rzeczy" w połowie maja 2015 r.

Po kilku miesiącach okazało się, że istnieje więcej nagrań. Kelnerzy Łukasz N. i Konrad L. powiedzieli prokuratorom, że istniało nagranie rozmowy Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera oraz wiele innych. Oprócz tego, podczas śledztwa w tej sprawie wyszło na jaw, że podsłuchy mogły być zakładane również w dwóch innych warszawskich restauracjach: Ole i Lemongrass, w których wcześniej pracowali kelnerzy z afery podsłuchowej.

Po publikacji materiałów przez tygodnik "Wprost", 16 czerwca do redakcji dwukrotnie wkroczyła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Teksty dotyczące afery taśmowej można znaleźć na stronie Wprost.pl: Handel głową RostowskiegoAfera podsłuchowa i Rozmowa Nowaka. "Wsadzą mnie do więzienia, k***".