- Trudno sobie wyobrazić, żeby europosłowie Platformy bronili decyzji rządu odnośnie Trybunału Konstytucyjnego, mediów publicznych itd. Ale uważam, że nie powinni brać aktywnego udziału w tej dyskusji - uzasadnił Grzegorz Schetyna.
Schetyna wymieniał, że premier Beata Szydło będzie musiała mówić o Trybunale Konstytucyjnym, służbie cywilnej, ustawie o policji i inwigilacji internetu. - Trudno mi sobie więc wyobrazić, by politycy Platformy bronili tych decyzji. Ale uważam, że nie powinni oni mieć aktywnego udziału w tej debacie. Nie będą atakować, ale nie będą też bronić - dodał.
Podsłuchy dziennikarzy
W wyniku audytu zleconego przez ministra spraw wewnętrznych i administracji ustalono, że tajna grupa policjantów miała podsłuchiwać dziennikarzy oraz prawników. Celem podsłuchów miało być ustalenie osób odpowiedzialnych za proceder nagrywania najważniejszych osób w państwie ujawniony przez tygodnik "Wprost". Dziś do sprawy odniósł się w radiowej Trójce Grzegorz Schetyna.
- Jeżeli (informacje - red.) będą potwierdzone i będą oficjalnym dokumentem autorstwa Komendy Głównej Policji to źle się z tym czuje, tak jak każdy obywatel, który nie zgadza się na inwigilację i na prowadzenie takich postępowań. I tutaj nie ma żadnego wytłumaczenia. Jeżeli te fakty będą się potwierdzały to ci, którzy prowadzili albo podejmowali decyzję w takich kwestiach na jakimkolwiek poziomie - czy Komendy Głównej Policji, czy też innym - muszą za to odpowiedzieć. Nie mam co do tego wątpliwości - stwierdził Schetyna.
Postępowanie dyscyplinarne
Jak ustaliło Radio ZET, wszczęto postępowania dyscyplinarne wobec grupy policjantów z Komendy Głównej Policji, którzy mieli podsłuchiwać dziennikarzy i prawników w związku z aferą podsłuchową.
Według informacji Radia ZET, poza postępowaniami dyscyplinarnymi, ze służby odchodzą także generałowie, którzy mieli nadzorować podsłuchy. 8 stycznia prośbę o odejście na emeryturę złożył Mirosław Schossler - były wicekomendant główny policji. Jako oficjalny powód zgłosił problemy ze zdrowiem. Ponadto na własną prośbę ze służby odeszło dwóch wysokich funkcjonariuszy z Biura Spraw Wewnętrznych.
Afera taśmowa
W czerwcu 2014 r. we "Wprost" ujawniono sześć nagrań, których dokonano w dwóch warszawskich restauracjach – Amber Room oraz Sowa&Przyjaciele. Były to m.in. stenogramy i nagrania rozmów szefa MSW, prezesa Banku Centralnego, byłego ministra transportu oraz Jana Vincenta-Rostowskiego z Radosławem Sikorskim. Do redakcji "Wprost" docierały też wiadomości o kolejnych taśmach. Nagrane miało zostać spotkanie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, do którego doszło na początku czerwca. Do ostatniego dotarło "Do Rzeczy" w połowie maja 2015 r.
Po kilku miesiącach okazało się, że istnieje więcej nagrań. Kelnerzy Łukasz N. i Konrad L. powiedzieli prokuratorom, że istniało nagranie rozmowy Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera oraz wiele innych. Oprócz tego, podczas śledztwa w tej sprawie wyszło na jaw, że podsłuchy mogły być zakładane również w dwóch innych warszawskich restauracjach: Ole i Lemongrass, w których wcześniej pracowali kelnerzy z afery podsłuchowej.
Po publikacji materiałów przez tygodnik "Wprost", 16 czerwca do redakcji dwukrotnie wkroczyła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Teksty dotyczące afery taśmowej można znaleźć na stronie Wprost.pl: Handel głową Rostowskiego, Afera podsłuchowa i Rozmowa Nowaka. "Wsadzą mnie do więzienia, k***".
Polskie Radio "Trójka", wprost.pl