Mateusz Morawiecki mówił, że ruch agencji Standard&Poor’s traktowany jest jako „sygnał ostrzegawczy”. - Z drugiej strony między kwietniem a styczniem tego roku, przed ratingiem jeszcze obligacje polskie potaniały o 1 proc., czyli o 100 punktów bazowych, a teraz potaniały o 10 punktów bazowych. Tego 100 prawie nikt nie zauważył, nie było rozmów, a zadziało się to w ciągu kilku miesięcy, a teraz rozmawiamy o tych 10 - tłumaczył.
Pochopna decyzja agencji
Minister rozwoju zwrócił uwagę na to, że inne agencje ratingowe nie podejmowały takich decyzji wobec Polski. - Trochę było to dziwne, że nie otrzymaliśmy takich informacji wcześniej, bo wcześniej zwykle agencje ratingowe dają na tyle wyraźnie do zrozumienia. Tym razem nie dostaliśmy informacji, bo nie bylibyśmy tak zaskoczeni. To idzie w poprzek temu, jak zwykle działają agencje ratingowe - mówił.
Polsce nie grozi procedura nadmiernego deficytu
Morawiecki zapewnił, iż Polsce nie grozi procedura nadmiernego deficytu stosowana przez Radę UE. - Jest wszczynana, kiedy deficyt jest przekroczony o 3 proc. co najmniej. W naszym przypadku w 2015 roku jesteśmy w granicach deficytu i to pomimo że VAT-u do budżetu spłynęło o 12-13 miliardów mniej, czyli poważny ubytek, ale są pewne oszczędności poczynione w innych miejscach, więc ten deficyt mamy w ryzach - mówił.
Podatek bankowy
Jak dodał, iż podatek bankowy, który wejdzie w życie od 1 lutego nie doprowadzi do destabilizacji w tym sektorze. - Banki są dobrze skapitalizowane, występuje nawet nadpłynność jeżeli chodzi o rezerwy płynne, w przedsiębiorstwach jest natomiast duży nadmiar gotówki na rachunkach, więc ten podatek nie będzie miał wpływu na proces inwestycyjny. W zasadzie brakuje dla przedsiębiorstw impulsów, żeby chciały inwestować - tłumaczył.
TVP Info