Psychiatria nienawiści

Psychiatria nienawiści

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jednym z pacjentów psychiatry Karadzicia był prezydent Milosević
"To, że Jovan Rasković i Radovan Karadzić, założyciele Demokratycznej Partii Serbów (SDS) w Chorwacji oraz Bośni i Hercegowinie, a także ja jesteśmy psychiatrami, to zwykły zbieg okoliczności" - powiedział w wywiadzie prasowym Vojslav Stanimirović, psychiatra i przywódca Serbów we wschodniej Chorwacji.


Dziennikarz przeprowadzający rozmowę jest jednym z wielu ludzi, którzy zwrócili uwagę na ten niezwykły zbieg okoliczności. Gdyby trzej wspomniani serbscy politycy byli ekonomistami, prawnikami lub kimś w tym rodzaju, łatwiej byłoby uwierzyć w oświadczenie Stanimirovicia. Zadziwia jednak fakt, że wszyscy trzej zajmują się intrygującą dziedziną, jaką jest ludzki umysł. Raport opublikowany przez Obywatelski Komitet Praw Człowieka pod tytułem "Rola psychiatrii w powstawaniu przemocy", ujawniający wypadki łamania praw człowieka przez psychiatrów, stawia ten "zbieg okoliczności" w nowym świetle.
Pieczołowicie wypracowany wizerunek życzliwego psychiatry, palącego fajkę i mądrze kiwającego głową, podczas gdy jego pacjent leży na kanapie i opowiada historię swego życia, jest tak prawdziwy jak halucynacje wywołane przez narkotyki. Psychiatrię uważa się za dziedzinę, której zadaniem jest niesienie pomocy. Psychiatrzy są biegłymi w sądach, zajmują się kryminalistami uznanymi za osoby nie- poczytalne, są doradcami w sprawach wychowania, opracowują programy walki z narkotykami. Udzielają również porad małżeńskich i seksualnych w programach radiowych i popularnych magazynach.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że największy wśród wszystkich lekarzy odsetek samobójców i narkomanów notuje się wśród psychiatrów. Ponad 10 proc. psychiatrów przyznaje się do wykorzystywania seksualnego swoich pacjentów, a według badań przeprowadzonych przez Amerykańskie Stowarzyszenie Psychiatrów, dwie trzecie psychiatrów to osoby "ciężko upośledzone psychicznie".
W 1990 r. serbski psychiatra Jovan Rasković założył w chorwackim miasteczku ?ibenik Demokratyczną Partię Serbów w Chorwacji (SDS), a jego gabinet stał się miejscem, gdzie członkowie partii odbywali regularne spotkania. Działalność polityczna tak zaabsorbowała Raskovicia, że ostatecznie musiał zrezygnować z praktyki lekarskiej.
Warto zauważyć, że pierwsi przywódcy Demokratycznej Partii Serbów w Chorwacji - Jovan Opacić, Milan Martić, Dusan Zelembaba i Marko Dobrijević - byli również pacjentami Ra?skovica. Psychiatra bez skrupułów wykorzystywał swoich pacjentów do własnych celów politycznych, czyniąc z nich marionetki. W 1991 r. w jednym z wywiadów psychiatra Boris Zmijanović powiedział o Jovanie Raskoviciu, wówczas jego przyjacielu i koledze po fachu: "Jest nadzwyczaj inteligentnym człowiekiem, lecz swe umiejętności wykorzystuje wyłącznie po to, aby dominować nad innymi, manipulować nimi oraz ich poniżać, a także po to , żeby wywołać masową histerię, nienawiść i przemoc".
Rasković w swojej książce "Szalony kraj" dokonuje "analizy psychologicznej" głównych narodowości Jugosławii w podobnym stylu, jak uczynił to Hitler w "Mein Kampf". Przeprowadziwszy z powodzeniem czystki etniczne w Chorwacji, Rasković przeniósł się do stolicy Bośni - Sarajewa, aby zrobić to samo. W 1991 r. na przywódcę SDS w Bośni wyznaczył wiernego mu od dziesięciu lat ucznia, serbskiego psychiatrę Radovana Karadzicia. Ta nominacja nie była przypadkowa, zważywszy, że jednym z ówczesnych pacjentów Karadzicia był serbski prezydent Slobodan Milosević. Wkrótce rozpoczęła się masowa eksterminacja Chorwatów i Muzułmanów w Bośni.
W styczniu 1992 r. Rasković przyznał publicznie w państwowej telewizji: "Czuję się odpowiedzialny, gdyż poczyniłem przygotowania do tej wojny, chociaż nie są to przygotowania militarne. Gdybym nie wywołał napięcia psychicznego u Serbów, nic by się nie wydarzyło. Wraz z moją partią podpaliliśmy lont serbskiego nacjonalizmu nie tylko w Chorwacji, ale również w Bośni i Hercegowinie".
Sześć miesięcy później Rasković zmarł na atak serca. Niestety, jego polityka czystek etnicznych nie umarła wraz z nim. Jej kontynuatorami stali się Karadzić i Milosević. Senad Avdić, bośniacki pisarz i dziennikarz, tak scharakteryzował Karadzicia: "Z ciągu sprzecznych faktów na temat Bośni stworzył sobie spójny świat. Świat pełen nienawiści i nieufności, bolesny świat, który nie zasługuje, aby żyli w nim ludzie, beznadziejny i przerażający świat, świat broni i przemocy. (...) Wkładając broń w ręce swoich zwolenników, zmienił mentalność nie tylko Serbów, ale także wszystkich tych, którzy mieli nieszczęście mieszkać w tej republice (...)".
Najbardziej przerażającą pogróżkę pod adresem Muzułmanów w Bośni i Hercegowinie Karadzić wygłosił podczas obrad parlamentu w listopadzie 1992 r. "Muzułmanie w Bośni i Hercegowinie znikną z powierzchni ziemi"- zapowiedział. Dwa lata po tym wystąpieniu w raporcie amerykańskiego Departamentu Stanu stwierdzono, że "zmuszanie ludności cywilnej do opuszczania swych domów, tzw. czystki etniczne, przeprowadzane przez siły serbskie w Bośni, powtórzyły się w Europie po raz pierwszy od czasów nazizmu".
W latach 1981-1982 Jovan Rasković napisał serię artykułów na temat psychologii tłumu, opublikowanych przez londyńskie Group Analytic Society, ściśle współpracujące z Kliniką Tavistock w Londynie, największym światowym centrum psychologii i psychiatrii wojny. Klinika Tavistock po zakończeniu II wojny światowej zajmowała się nazistowskimi przestępcami wojennymi. Próbowano odkryć motywy ich postępowania i to, w jaki sposób wywoływali konflikty między narodami. W latach 1988-1991 Group Analytic Society zorganizowało liczne wykłady i seminaria w Klinice Psychiatrycznej w Zagrzebiu. Stałymi słuchaczami byli Karadzić, Rasković i Radovan Maljković (psychiatra i lider Demokratycznej Partii Serbów w chorwackim miasteczku Petrinja).
W 1992 r. na scenę wkroczył następny psychiatra. Tym razem w roli pokojowego mediatora Narodów Zjednoczonych. Był nim lord David Owen. W książce "Times to Declare", w której wypowiada się na temat swego zainteresowania psychiatrią i polityką, nie kryje podziwu dla terapii elektrowstrząsowej, zalecanej przez niego wielu pacjentom. Terapia ta jest jedną z najbardziej nieludzkich i brutalnych praktyk psychiatrycznych. Historia jej wynalezienia jest tak wstrząsająca jak sam wstrząs. W 1938 r. włoski psychiatra Ugo Cerletti odwiedził rzymską rzeźnię, gdzie obserwował rzeźników używających elektrowstrząsów do wywoływania konwulsji epileptycznych u świń, którym łatwiej było wtedy poderżnąć gardło. Po tej wizycie napisał w swojej biografii: "Zwierzę traciło przytomność, jego ciało robiło się sztywne i po chwili zaczynało drżeć. W tym czasie zabijano je. W tym momencie czułem, że mogę przeprowadzić takie doświadczenie na ludziach. Poleciłem moim asystentom wybrać odpowiedniego człowieka do tego eksperymentu".
Wojna w byłej Jugosławii nie jest jedynym przykładem mieszania psychiatrii w sprawy polityki i wojny. W 1916 r. Ernst Rudin, psychiatra z uniwersytetu w Monachium i architekt Holocaustu, rozpoczął kampanię na rzecz oczyszczenia Niemiec z "niewygodnych mętów społecznych". W epoce nazistowskiej wszystkie programy promujące określone cechy genetyczne, a dyskryminujące cechy niepożądane, wywodziły się z teorii o czystości rasowej i pseudonauki psychiatrycznej - eugeniki. Rudin otrzymał od Hitlera dwa medale: pierwszy w 1939 r. za pracę o czystości rasowej, drugi w 1944 r. "za rolę pioniera w kwestii czystości dziedzicznej". Hitler sam leczył się u psychiatry Theodora Morella. Przyjmował leki mające wpływ na stan umysłu. Leki te (pervitin i eucodal), mogące wywołać stan euforii, w znacznym stopniu przyczyniły się do wprowadzania w życie jego idei.
W 1897 r. niemiecki psycholog Wilhelm Wundt stwierdził, że poszukiwania ludzkiej duszy nie przyniosły pozytywnych rezultatów, w związku z czym człowiek jest tylko zwierzęciem i powinno się go traktować jak zwierzę. Był on twórcą psychologii eksperymentalnej, z której uczynił naukę. Wyraz "psychologia", który oznacza "badanie duszy", stracił swe pierwotne znaczenie, stając się swoistym paradoksem: nauka o duszy, która neguje istnienie duszy.
Po wojennej klęsce nazistów prawie w ogóle nie badano roli psychiatrii, w związku z czym pseudonauka Rudina przetrwała do dziś. Ludobójstwo, którego dokonano podczas wojny w Chorwacji i Hercegowinie, zwane eufemistycznie "czystkami etnicznymi", jest niczym innym jak kontynuacją idei XIX-wiecznej psychiatrii. Jedyną alarmującą różnicą jest to, że psychiatrzy pod rządami Hitlera pozostawali w cieniu, podczas gdy dzisiejsi otwarcie tworzą partie i ogłaszają się liderami narodów.
Nic dziwnego, że może dojść do tragedii, gdy ludzi utożsamia się ze zwierzętami. Czym się martwić, skoro zachowanie zwierząt łatwo kontrolować, utrzymując poziom właściwego napięcia? Jeszcze lepsze rezultaty przynoszą bardziej wyrafinowane sposoby: kilka kolorowych pigułek i problem rozwiązany. Po kilku zabiegach zwierzę jest gotowe do walki. Będzie zabijać, strzelać i gwałcić w imię "wyższych celów". Zwierzęta mogą być wszystkim, czego zapragną chorzy "eksperci".
To opowieść, niestety, dobrze znana wszystkim ofiarom przemocy w byłej Jugosławii. To opowieść, która niszczy ich i ich rodziny oraz przyszłość nas wszystkich. Dziedzictwem psychiatrii są okaleczone przyszłe pokolenia. Ludzi czy zwierząt?

Więcej możesz przeczytać w 33/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.