Zapytany o szczegóły, Smolar stwierdził, że chodzi o "wczesny okres III RP, ale już w czasach Solidarności ludzie z jego środowiska, kierowani nienawiścią, opowiadali o nim, jako o agencie". - Brałem pod uwagę, że Wałęsę złamano, ale to, czego dokonał w roku 80. było tak wielkie, że współpraca nie miała żadnego znaczenia. Ewentualna współpraca nie eliminuje tego innego Wałęsy, który stał się symbolem Polski w całym świecie- tłumaczył szef Fundacji im. Batorego dodając, że "współpraca byłego prezydenta w żadnym wypadku go nie eliminuje, ponieważ stał się symbolem Polski".
W ocenie Smolara najważniejszą kwestią jest to, "jak ludzie z tego wychodzą, a Wałęsa w latach 80 zdał taki egzamin". - Uważam, że epizod Lecha Wałęsy powinien być umieszczony w podręcznikach, żeby pokazać skomplikowanie losów i dramatyzm. To droga człowieka ze wsi, którego umiejętności czytania i pisania były bardzo ograniczone, do salonów świata. To piękna historia, w której były potknięcia - zaznaczył gość radia RMF FM.
W opinii Aleksandra Smolara Lech Wałęsa "nie nadawał się na prezydenta kraju". - Jego prezydentura tylko to potwierdzała, że on był, co często się zdarza, wielkim przywódcą czasów rewolucyjnych, który nie nadawał się na czasy normalne - ocenił. Zdaniem szefa Fundacji im. Batorego "Wałęsa nie pasował do tej funkcji [prezydenta - red.] i to było wielką szkodą, że jego ambicje rozbuchane pchały go w tym kierunku, a trzeba powiedzieć, że Jarosław Kaczyński był wśród tych, którzy go popychali".
RMF 24