- W 1980 roku wszyscy patrzyliśmy sobie na palce, patrzyliśmy co robimy, były różne oskarżenia. Każdy człowiek był sprawdzony, nie działo się nic bez wiedzy innych - tłumaczyła była opozycjonistka. - W tamtych czasach nie było łatwo, ale wielu ludzi podpisywało różne dokumenty - dodała.
Zdaniem Krzywonos po 1989 roku wszystkie teczki powinny zostać otwarte. - Przy okazji niszczenia Wałęsy, niszczymy Polskę. Nie wiem, czy ktoś się nad tym zastanawia, że my jako Polska to Solidarność przede wszystkim. To jest bardzo ważne słowo - oceniła obecna posłanka PO dodając, że "autorytetów się nie niszczy".
- Jeśli te dokumenty okażą się prawdziwe, to dla mnie Wałęsa, w moich oczach, będzie nadal tym Lechem Wałęsą, który zaczął w 1980 roku z robotnikami strajk. Tym człowiekiem, który zasłużył na szacunek. Nic to nie zmieni - powiedziała Krzywonos. W jej opinii Wałęsa "może nie pamiętać, co podpisywał". - Jesteśmy już starzy, dostaliśmy po plecach od życia i mamy prawo nie pamiętać. Dla mnie Lechu był, jest i będzie bohaterem - stwierdziła.
W opinii Krzywonos wszystkie teczki, które zostały znalezione u gen. Czesława Kiszczaka powinny zostać otwarte. - Może tam nie tylko na Wałęsę, ale też na innych ludzi coś jest. Ja się nie boję, ponieważ nigdy nic nie podpisałam - tłumaczyła była opozycjonistka.
- Chcą zmienić historię pod jednego człowieka. Wiem o tym, że od jutra będę miała kłopoty, ale tym wszystkim kręci Jarosław Kaczyński i mam do niego apel, aby dał spokój. On i tak jest ważny w historii, był przy Okrągłym Stole razem z Lechem. Niech nie dzieli kraju - stwierdziła Krzywonos.
TVN 24