– Chcę bronić symbolu polskiej „Solidarności”, polskiego zwycięstwa i obalenia komunizmu. Lecha Wałęsy, który w grudniu 1979 roku mówił, że powstanie pomnik ofiar Grudnia ’70, a jeżeli nie będzie zgody władz, to każdy przyniesie po jednym kamieniu i zrobią ten pomnik – mówił w rozmowie z Moniką Olejnik.
– Chcę bronić takiego Wałęsy, jaki był w Arłamowie, gdy wszyscy drżeliśmy, że zdradzi sprawę wolności. Nie zrobił tego. Takiego go chcę pamiętać – przekonywał.
"Za dużo w tym emocji"
Lider PO dostrzega, że były prezydent swoimi nieprzemyślanymi działaniami pogarsza zamieszanie wokół własnej osoby i sam sobie szkodzi. – Jest mało przekonywujący, broni się w pogrążający sposób. Tworzy dodatkowo masę problemów. To niedobre, że reaguje na każdą informację, bo to wygląda mało poważnie. Za dużo w tym emocji – przyznał.
Schetyna przypomniał, że nadal nie została potwierdzona prawdziwość akt znalezionych w domu Kiszczaka. – To naprawdę był reżim i służba, które fałszowały dokumenty – stwierdził. Krytycznie odniósł się do roli, jaką IPN odegrał w całej aferze. – Ta sprawa trwa latami. Mogliśmy poczekać dwa tygodnie na sprawdzenie autentyczności – zauważył.
Radio ZET