Wałęsa: Nie mam w domu żadnych dokumentów, po które mógłby przyjść IPN

Wałęsa: Nie mam w domu żadnych dokumentów, po które mógłby przyjść IPN

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Wałęsa (fot. Wprost) Źródło: Wprost
– Nie mam w domu żadnych dokumentów, po które mógłby przyjść IPN – mówi w rozmowie z radiem ZET były prezydent Lech Wałęsa.

Lech Wałęsa podkreślił, że wszystkie dokumenty, które posiada wrzucił do Internetu i można je ściągnąć. – Przecież ja wiedziałem, że kiedyś to w tym układzie może nastąpić, więc po co mi to – tłumaczy.

Były prezydent jest przekonany, że po przeszukaniu domów generałów Kiszczaka i Jaruzelskiego prokuratorzy przyjdą przeszukać i jego dom. – To byłoby strasznym chamstwem, bezczelnością. Mógłbym tylko powiedzieć, że jak tylko stracicie władzę to nie popuszczę nikomu – zaznacza.

IPN u Kobylińskiego

Wczoraj radio RMF FM informowało, że 2 i  3 marca prokuratorzy IPN przeszukiwali mieszkanie w Gdańsku oraz dom znajdujący się w woj. pomorskim,  należące do Lecha Kobylińskiego, byłego członka Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa Wojciechu Jaruzelskim, który funkcję tę sprawował w latach 1986-1989. Profesor relacjonował, że w jego mieszkaniu nie znaleziono żadnych dokumentów, które miałyby być zabezpieczone albo zabrane.

Akcja w domu Jaruzelskiego

W poniedziałek 29 lutego prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej w asyście policji wkroczyli do domu nieżyjącego generała Wojciecha Jaruzelskiego w poszukiwaniu dokumentów, które mógłby w swoim mieszkaniu ukryć jeszcze za życia. Po godzinie 19 z willi wyniesionych zostało kilka pudeł dokumentów, które następnie wywieziono. Wieczorem IPN podał informację o zabezpieczeniu 17 pakietów dokumentów.

Ustalenia "Wprost"

Przypomnijmy, w najnowszym numerze tygodnika "Wprost" opublikowaliśmy artykuł o dokumentach, które w swoim domu miał ukryć gen. Wojciech Jaruzelski. Ponadto "Wprost" ustalił, że generał osobiście usuwał też kompromitujące go dokumenty ze swojej osobistej teczki w kwietniu 1990 r. „Szafa Kiszczaka” nie była więc jedyna.

Szafa Kiszczaka

16 lutego do domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku wkroczył prokurator w towarzystwie pracowników Instytutu Pamięci Narodowej. Zabezpieczono dokumenty dot. tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”, które to dokumenty Maria Kiszczak chciała sprzedać Instytutowi. Według relacji rzecznik prasowej IPN, wdowa po Czesławie Kiszczaku 16 lutego spotkała się m.in. z prezesem Instytutu i żądała 90 tys. złotych w zamian za przyniesione akta. Jako dowód na wagę posiadanych dokumentów przedstawiła "odręcznie kartkę papieru zatytułowaną „Informacja opracowania ze słów T.W. »Bolek« z odbytego spotkania w dniu 16.XI.1974 roku”. Dwie partie zabezpieczonych dokumentów zostały już udostępnione przez IPN. 

IPN wydał w czwartek 25 lutego komunikat w sprawie ekspertyz dokumentów dotyczących tajnego współpracownika pseudonim „Bolek”. Poinformowano, że w związku z sugestiami Wałęsy, jakoby dokumenty były fałszowane, zostało wszczęte śledztwo.

Radio ZET, RMF FM, Wprost.pl