– Premierem Ukrainy powinien być ktoś, kto jest z Ukrainy. Tam jest sporo dobrych ludzi. Gdyby można było odegrać inną rolę, mógłbym się na to zgodzić – powiedział prof. Balcerowicz. Zaznaczył, że w tym kontekście wyobraża sobie "strategiczne doradztwo” przy rządzie w Kijowie.
Jego zdaniem premierem Ukrainy powinien być ktoś, kto zna język ukraiński, "z kim utożsamiają się ludzie". Balcerowicz zaznaczył jednak, że byłby skłonny rozważyć odegranie innej roli, która mogłaby wpłynąć na bieg reformy w kraju. Na bezpośrednie pytanie, czy otrzymał telefon z Kijowa, Balcerowicz odpowiedział: "Mogę tylko powiedzieć: no comment". Podkreślił, że zobowiązał się do dyskrecji.
Balcerowicz na premiera?
Po tym, jak na początku lutego Rada Najwyższa uznała działania rządu Arsenija Jaceniuka za nieskuteczne i wezwała jego gabinet do rezygnacji, w ukraińskich mediach pojawiają się spekulacje na temat tego, kto może zastąpić premiera. Na giełdzie nazwisk w poniedziałek pojawiła się kandydatura Leszka Balcerowicza.
"Ukraińska Prawda", powołując się na źródła w rządzie, poinformowała, że Jaceniuk rzekomo zgodził się zrezygnować, jeżeli następnym "premierem technicznym" może zostać obecna minister finansów Natalie Jaresko. Urzędnicy ze służby prasowej premiera zaprzeczają jednak tym doniesieniom.
Wśród osób wymienianych jako kandydaci na następcę Jaceniuka, pojawił się także Leszek Balcerowicz. "Od grudnia minionego roku deputowany prezydenckiego Bloku Petra Poroszenki i dawny spin doktor Igor Gryniw rozmawia o pracy w rządzie z byłym premierem Polski Leszkiem Balcerowiczem (Balcerowicz nigdy nie był premierem, lecz trzykrotnie wicepremierem - przyp.red.). Reformator jednak jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji" – napisała "Ukraińska Prawda".
TVN24, Ukraińska Prawda