– Ambasador został poddany ocenom politycznym niektórych internautów, publicystów i nie wytrzymał – podsumował Waszczykowski. – Wdał się w jakąś polemikę i myślę, że przesadził. W Polsce nie ma antysemickiej nagonki, chociaż są hejty – stwierdził minister. Szef MSZ nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy wobec ambasadora zostaną wyciągnięte jakieś konsekwencje. Powiedział tylko, że Schnepf został poinformowany na początku roku, że jego kadencja upływa w lipcu. Stwierdził też, że nie planował przed lipcowym szczytem NATO dokonywać zmian w placówkach dyplomatycznych, gdyż "to by wywołało pewne zamieszanie w tej chwili w naszej dyplomacji".
Fala hejtu pod adresem polskiego ambasadora
Przypomnijmy, ambasador Polski w Waszyngtonie Ryszard Schnepf na Facebooku odniósł się do efektu publikacji na łamach „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie” dotyczących przeszłości jego rodziców. Artykuły wywołały falę obraźliwych wiadomości skierowanych do dyplomaty i jego rodziny.
"SCHNEPF, TY ŻYDOWSKA MORDO, WYNOCHA Z POLSKI" (pisownia oryginalna – red.) – tak, zgodnie z wpisem ambasadora, miał brzmieć „jeden z kilkuset hejtów wywołanych kampanią pomówień, oszczerstw i kłamstw uruchomioną przez skrajnie prawicowe media”. Dyplomata ocenił, że głównym celem publikacji jest odwołanie go z pełnionej funkcji. „Autorom nie wystarczył jednak argument niekompetencji czy zwykłej nieprzydatności. Sięgnęli do nazistowskiej tradycji oczerniania rodziny, grzebania w korzeniach, snucia przypuszczeń, sugerowania spisku. Nie wystarczy krytyka. Trzeba skopać, opluć, upokorzyć” – dodał i zapewnił, że „na swoim posterunku pozostanie jak długo będzie potrzebny”.
„Marzec najwyraźniej nie jest dla mnie dobrym miesiącem. Najlepiej byłoby go skasować. 11 marca 1968 r. na Krakowskim Przedmieściu zatrzymał mnie milicyjny patrol. Zomowcy odebrali mi legitymację szkolną, a następnie, w zaułku Domu bez Kantów, dali lekcję historii, skutecznie przekonując, że teraz mogą wszystko. Wyrazili głęboki żal, że »Hitler nie dokończył swego dzieła przerabiając Żydki na mydło«, a następnie sięgnęli po argumenty w postaci gumowych pał. Przypadkowi ludzie dowlekli mnie skatowanego do domu. Wraz z maturą otrzymałem wilczy bilet w postaci opinii potwierdzającej, że jestem »czynnikiem aspołecznym«” – napisał ambasador, po czym przypomniał, że także w marcu, ale 1980 roku został aresztowany przez milicję i osadzony w komendzie przy ul Jezuickiej, gdzie miał dowiedzieć się iż „jego miejsce od dawna jest w Izraelu”.
"Szczują, grożą, prowokują"
„Dziś autorzy kampanii nawiązują do tamtych wzorców. Szczują, grożą, prowokują. Nie, nie boję się o siebie. Nauczyłem się żyć na krawędzi. Boję się jednak o swoje dzieci, którym ktoś zapewne też powie kiedyś »wynocha!«. Boję się o Polskę” – zakończył ambasador.
Publikacja GPC
W artykule autorstwa Doroty Kani, wskazano m.in., iż ojciec dyplomaty służył w Armii Czerwonej oraz walczył z antykomunistycznym podziemiem, podczas gdy jego matka służyła w strukturach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. – Gdyby to ode mnie zależało, pan Schnepf nie pełniłby dłużej funkcji polskiego ambasadora – ocenił europoseł PiS Kosma Złotowski.
Radio dla Ciebie, gpc.pl, Facebook