Wyjaśnienie tajemnicy zabójstwa gen. Marka Papały zmiecie ze sceny dużą część polskich elit Najpierw były dziwne powiązania znanych osobistości z półświatkiem i tajnymi służbami. Potem zdarzały się przerzuty broni do krajów objętych embargiem oraz wielkie transporty (po kilka ton) narkotyków, za którymi stali gangsterzy, ludzie tajnych służb i powiązani z nimi biznesmeni i politycy. Powstawały wtedy spółki za pieniądze z funduszy operacyjnych tajnych służb (firmowane przez znanych obecnie biznesmenów), w nielegalne interesy wchodziły dawne centrale handlu zagranicznego. A potem w dziwnych okolicznościach zaczęły ginąć osoby, które o tych interesach wiedziały lub były w nie uwikłane. "Nie ma w Polsce mafii, jest tylko zorganizowana przestępczość" - mówili kolejni ministrowie spraw wewnętrznych i sprawiedliwości III RP, choć ślady istnienia mafii widzieliśmy na każdym kroku. Dopiero sejmowe komisje śledcze ujawniły skalę tej gangreny. I okazało się, że kluczem do polskiej mafii jest zabójstwo gen. Marka Papały, byłego komendanta głównego policji.
Najpierw były dziwne powiązania znanych osobistości z półświatkiem i tajnymi służbami. Potem zdarzały się przerzuty broni do krajów objętych embargiem oraz wielkie transporty (po kilka ton) narkotyków, za którymi stali gangsterzy, ludzie tajnych służb i powiązani z nimi biznesmeni i politycy. Powstawały wtedy spółki za pieniądze z funduszy operacyjnych tajnych służb (firmowane przez znanych obecnie biznesmenów), w nielegalne interesy wchodziły dawne centrale handlu zagranicznego. A potem w dziwnych okolicznościach zaczęły ginąć osoby, które o tych interesach wiedziały lub były w nie uwikłane. "Nie ma w Polsce mafii, jest tylko zorganizowana przestępczość" - mówili kolejni ministrowie spraw wewnętrznych i sprawiedliwości III RP, choć ślady istnienia mafii widzieliśmy na każdym kroku. Dopiero sejmowe komisje śledcze ujawniły skalę tej gangreny. I okazało się, że kluczem do polskiej mafii jest zabójstwo gen. Marka Papały, byłego komendanta głównego policji.
Szwadrony śmierci mafii
Zanim w czerwcu 1998 r. zginął gen. Papała, od siedmiu lat zdarzały się tajemnicze zgony. Śmierć Waleriana Pańki, prezesa Najwyższej Izby Kontroli, w październiku 1991 r. wyglądała jak zwykły wypadek. Tyle że zdarzył się na prostym odcinku trasy z Warszawy do Katowic, a auto rozpadło się na dwie części jakby przecięte skalpelem. Za kilka dni prezes Pańko miał w Sejmie przedstawić ustalenia NIK dotyczące afery FOZZ. Mało kto pamiętał wtedy, że jak zwykły zawał cztery miesiące wcześniej wyglądała śmierć Michała Falzmanna, kontrolera NIK zajmującego się sprawą FOZZ. Miał zaledwie 38 lat. Zawału doznał krótko po tym, jak domagał się powołania specjalnej sejmowej komisji ds. FOZZ. Falzmann ustalił, że z funduszy FOZZ powstały dziesiątki spółek kontrolowanych przez byłych wysokich oficerów tajnych służb i milicji.
W 1991 r. przed blokiem, w którym mieszkał, zabity został strzałem w głowę Andrzej Stuglik. Przed 1989 r. był on oficerem kontrwywiadu PRL, potem głównym specjalistą ds. rozliczeń dewizowych w Ministerstwie Finansów, a wreszcie doradcą finansowym w Towarzystwie Handlu Międzynarodowego DAL SA, które sprzedawało m.in. broń - nie zawsze legalnie. Osoby pracujące w spółce DAL (bracia D.) pojawiły się potem w śledztwie w sprawie zabójstwa Papały. Tuż przed śmiercią Stuglik chwalił się, że czeka na dopływ dużych pieniędzy. Miały one pochodzić z transakcji, w której pośredniczył, a którą współorganizowały rosyjskie tajne służby. Takie międzynarodowe transakcje z udziałem tajnych służb były wtedy na porządku dziennym i nie dotyczyły tylko broni. Oto w 1996 r. na tydzień zniesiono cło na zboże. Dziwnym trafem na granicy Polski stały już wagony wypełnione milionem ton zboża z Uzbekistanu. Sprowadzili je bohaterowie afery Orlenu, wcześniej występujący w sprawie Olina - Andrzej Kuna i Aleksander Żagiel oraz rosyjski szpieg Władimir Ałganow. Kuna i Żagiel pojawili się w grudniu 1995 r. na opłatkowym przyjęciu w hotelu Holiday Inn, gdzie spotkali się m.in. z Jolantą Kwaśniewską. Podczas przesłuchań Kuny i Żagla przed komisją ds. Orlenu wyszło na jaw, że znają oni praktycznie całą czołówkę SLD, a także polityków SDPL oraz byłych i obecnych ministrów Kancelarii Prezydenta.
Już w 1997 r. wszczęto śledztwo w sprawie importu zboża przez Kunę, Żagla i Ałganowa, lecz zostało ono szybko umorzone. Kilku zbyt dociekliwych urzędników państwowych po cichu zwolniono, a nadzorującego dochodzenie oficera Komendy Głównej Policji przesunięto na podrzędne stanowisko. Oficer ten mówi "Wprost", że pod drobnym pretekstem zatrzymał wtedy Andrzeja Kunę. Ten zaśmiał mu się w twarz i stwierdził, że za chwilę zostanie zwolniony, podobnie jak policjant. I rzeczywiście - prokurator kazał go natychmiast zwolnić, a oficera ukarano degradacją.
Warto pamiętać, że interesy z Kuną i Żaglem prowadzi Sławomir Wiatr, były pełnomocnik rządu ds. informacji europejskiej (w sierpniu 2002 r. przyznał, że był świadomym współpracownikiem tajnych służb PRL). Wiatr był w 1990 r. współzałożycielem spółki Mitpol, której udziałowcami zostali później Kuna i Żagiel. Byli oni także właścicielami firmy Polmarck, która wraz z Mitpolem zakładała w 1991 r. spółkę Billa Polska, mającą sieć supermarketów. W Polmarcku pracował rosyjski agent Władimir Ałganow. Sławomir Wiatr jest dobrym znajomym prezydenckiej pary.
Wszyscy ludzie mafii
Gdy trzy lata temu policjanci z Centralnego Biura Śledczgo przeszukali w Bratysławie willę Jeremiasza Barańskiego (Baraniny), jednego z najważniejszych bossów mafii, znaleźli tam zapiski, że w 1992 r. Barański gościł w swojej willi jednego z polskich posłów, później (i obecnie) ważnego polityka. Baranina tak chciał go ugościć, że zaproponował mu własną żonę. Ta wpadła w furię i postrzeliła Barańskiego. We wrocławskim domu pracującego dla Baraniny Ryszarda K., gdzie Baranina bywał nawet wtedy, gdy ścigano go listem gończym, przez lata organizowano imprezy sylwestrowe, na których bawiła się miejska elita, m.in. prokuratorzy, radni, najwyżsi miejscy urzędnicy. Pojawił się tam także Władysław Frasyniuk, szef Unii Wolności i założyciel Partii Demokratycznej.
Barański znał też Andrzeja Kunę i Aleksandra Żagla oraz rosyjskiego szpiega Władimira Ałganowa. Znał także Edwarda Mazura, polonijnego biznesmena, za którym polska prokuratura rozesłała list gończy, bo jest podejrzany o zlecenie zabójstwa gen. Papały. Mazur zna w Polsce prawie wszystkich ważnych polityków. Zna również Ałganowa, bo w pierwszej połowie lat 90., gdy bywał w Warszawie, mieszkał w sąsiedztwie Ałganowa w tzw. zatoce czerwonych świń, gdzie wtedy mieszkali niemal wszyscy liderzy SLD, w tym Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller i Józef Oleksy.
Cicha ekspansja mafii trwała do 19 lipca 1997 r. Wtedy to w wypadku samochodowym zginął poseł ziemi radomskiej Tadeusz Kowalczyk, członek Klubu Parlamentarnego na rzecz Akcji Wyborczej Solidarność. Kowalczyk był wcześniej członkiem Politycznego Komitetu Doradczego przy ministrze spraw wewnętrznych. Już po jego śmierci okazało się, że od lat współpracował z gangsterami i byłymi oficerami tajnych służb. To Kowalczyk poręczył za Stanisława M., uznawanego za jednego z bossów podziemia. To on współpracował z braćmi D. z Radomia, handlującymi m.in. bronią. Ustaliliśmy, że przed śmiercią Kowalczyk co najmniej kilka razy spotykał się z Markiem Papałą, wtedy zastępcą komendanta głównego policji.
Zlecenie na Papałę
W poprzednim numerze "Wprost" ("Ofiara niewinności") napisaliśmy o zdobytym przez nas piśmie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku (ze stycznia 2000 r.) do konsulatu generalnego RP w Chicago. Prokurator prosił w nim o przesłuchanie Edwarda Mazura. Z pisma wynika, że Mazura podejrzewano o to, iż w kwietniu 1998 r. spotkał się w gdańskim hotelu Marina z gangsterami Andrzejem Zielińskim (Słowikiem), Nikodemem Skotarczakiem (Nikosiem), Kazimierzem Hedbergiem (Kartoflem) i Arturem Zirajewskim (Iwanem). To na tym spotkaniu miała zapaść decyzja o zabiciu gen. Papały, co stało się 25 czerwca 1998 r.
Warto przypomnieć, że Kazimierz Hedberg, niegdyś złodziej kieszonkowy, na polecenie i pod kontrolą komunistycznej bezpieki zorganizował grupę przestępczą specjalizującą się m.in. w przemycie narkotyków. Pieniądze z tego procederu trafiały na fundusz operacyjny SB, ale także na prywatne konta oficerów, którzy Kartofla kontrolowali. Przykład Hedberga pokazuje powiązania pospolitych gangsterów z funkcjonariuszami komunistycznych służb specjalnych. Takie powiązania miał także Andrzej Kolikowski (Pershing), zabity w 1999 r. w Zakopanem boss "Pruszkowa". Prawie 80 proc. znanych przywódców polskiego podziemia było informatorami bądź tajnymi współpracownikami SB, WSW i milicji.
Mazur - konsultant kontrwywiadu
Reporterzy "Wprost" z kilku niezależnych źródeł w Stanach Zjednoczonych uzyskali informację, że w piątek 18 marca w Chicago Edward Mazur spotkał się z byłym premierem Leszkiem Millerem, pracującym obecnie dla Instytutu Woodrawa Wilsona w Waszyngtonie. Przypomnijmy, że zarówno Miller, jak i Mazur tuż po zabójstwie gen. Papały byli na miejscu zbrodni. O czym Mazur rozmawiał z Millerem? Nie dowiedzieliśmy się tego od byłego premiera, bo mimo wielu prób był dla nas nieuchwytny. Z kolei Edward Mazur zaprzecza, że do takiego spotkania w ogóle doszło.
Wyjaśnienie roli Mazura w sprawie zabójstwa Papały wydaje się kluczem nie tylko do rozwikłania zagadki śmierci byłego komendanta. Istnieje sporo dowodów na to, że Edward Mazur współpracował z polskimi tajnymi służbami. Współpracę prawdopodobnie rozpoczął już w czasach PRL. Nieprzypadkowo Mazur znalazł się w domu generała SB Józefa Sasina w dniu zabójstwa Papały. Sasin był w bezpiece szefem V Departamentu MSW, który zajmował się gospodarką i dobrze znał prawdziwą biografię biznesmena Mazura. W domu Sasina był też wtedy gen. Roman Kurnik, ostatni szef kadr w PRL-owskim MSW, który również dużo wiedział o Mazurze. Po 1989 r. Mazur rozpoczął pracę dla tajnych służb III RP: co najmniej w latach 1992-1996 był konsultantem kontrwywiadu UOP. Ustaliliśmy, że Mazur na polecenie kontrwywiadu rozpracowywał m.in. sprawę kradzieży broni z jednostki na warszawskim Bemowie. Ta afera miała skompromitować jednostkę i spowodować jej wyprowadzkę z atrakcyjnych terenów stolicy. W tym miejscu miał powstać park rozrywki Michaela Jacksona. Przypomnijmy, że z Jacksonem w tej sprawie spotykali się w Warszawie Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy oraz ówczesny wicepremier Grzegorz Kołodko. Wiele wskazuje na to, że za akcją o kryptonimie "Bemowo" stali funkcjonariusze Wojskowych Służb Informacyjnych. Edward Mazur mógłby powiedzieć, kto był zleceniodawcą tej operacji.
W 1996 r. kontrwywiad otrzymał polecenie złożenia akt Mazura do archiwum. - Mazur zbyt wiele wiedział o działalności Władimira Ałganowa i jego powiązaniach z politykami lewicy, dlatego trzeba go było wycofać - mówi "Wprost" były oficer UOP. Zarchiwizowana teczka pracy Mazura to były dwa opasłe tomy, pokazujące powiązania polityki, tajnych służb, biznesu i świata przestępczego. Z tych dwóch tomów zostało do dziś zaledwie kilka kartek. Trafiły one teraz do prokuratury prowadzącej sprawę przeciwko Mazurowi.
Zabójstwo Papały - klucz do największych afer
Zabójstwo Papały jest kluczem do tak różnych spraw, jak afery FOZZ, Art-B, Orlenu i PZU, jak tzw. układ wiedeński, nielegalny handel bronią czy przemyt narkotyków na wielką skalę. Zawartość znajdujących się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie akt sprawy zabójstwa Papały w zadziwiający sposób pokrywa się z niektórymi zeznaniami Andrzeja Czyżewskiego, byłego prokuratora i biznesmena z branży paliwowej. Krakowskim prokuratorom i posłom z sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu opisał on ostatnio genezę i sposób działania mafii paliwowej - syndykatu tajnych służb, polityków i przestępców. Zdaniem posła Zbigniewa Wassermanna (PiS), zeznania Czyżewskiego pomogą wyjaśnić nie tylko sprawę zabójstwa Papały, ale też kilka wielkich afer ostatnich lat. Wassermann przypomina, że Andrzeja Czyżewskiego sześć razy próbowano zabić. Wiele wskazuje na to, że gen. Papała zginął dlatego, że wiedział sporo o tym, o czym mówi Czyżewski. Wcześniej o kulisach działania mafii w Polsce mówił też Masa, świadek koronny w procesach przeciwko polskiemu podziemiu (na przykład o opłacaniu polityków SLD przez gangi kontrolujące tzw. jednorękich bandytów). Obecnie kulisy działania mafii ujawniają paliwowi baronowie Arkadiusz Grochulski, Jan Bobrek i Zdzisław Marszałek, lobbysta Marek Dochnal oraz boss "Pruszkowa" Andrzej Zieliński. I wszyscy oni wskazują na esbecko-polityczno-biznesowo-przestępczy układ, którzy zaczął się tworzyć pod koniec lat 80., czyli jeszcze w PRL. To tłumaczy, dlaczego przy największych aferach wypływają wciąż te same nazwiska.
Osoby, które za dużo wiedzą o mafii bądź są niewygodne, wciąż giną albo są straszone. W tym kontekście nie dziwią zamachy na Andrzeja Czyżewskiego czy pogróżki pod adresem posłów z komisji śledczych, m.in. Zbigniewa Wassermanna, Romana Giertycha, Józefa Gruszki czy Zbigniewa Ziobry. Nie dziwią też włamania do prowadzącego sprawę mafii paliwowej prokuratora Marka Wełny czy kradzież laptopa Andrzeja Grzesika, posła z komisji śledczej.
Nie zaskakuje śmierć w kwietniu 2000 r. Ireneusza Sekuły. Ten były wicepremier w rządzie Mieczysława Rakowskiego, a potem szef Głównego Urzędu Ceł i poseł SLD był zaufanym esbeckiego układu, bo pozwalał mu robić interesy, na przykład zakładając pierwsze sieci kantorów (z siedzącym w areszcie byłym senatorem i byłym pracownikiem SB Aleksandrem Gawronikiem) czy znosząc cło na zboże, żeby mogli na tym zarobić Kuna i Żagiel. Sekuła ściśle też współpracował z "Pruszkowem".
W 2001 r. zaginął Mieczysław Zapiór, były funkcjonariusz oddziałów antyterrorystycznych milicji. Zapiór zaginął tuż przed tym, jak miał zeznawać w sprawie zabójstwa gen. Papały. A był to świadek pierwszorzędnej rangi, bo to on był kierowcą i ochroniarzem zabitego w 1991 r. byłego oficera kontrwywiadu Andrzeja Stuglika. Zapiór dobrze znał również kierowcę Waleriana Pańki. Wreszcie - prowadził wspólne interesy z Ireneuszem Sekułą. Mieczysław Zapiór zaginął podczas wycieczki do Egiptu, gdzie pojechał nurkować.
12 kwietnia 2001 r. zginął były minister sportu Jacek Dębski. Był on nie tylko powiązany z Baraniną, z którym robił interesy, ale też powoływał się na swoje wpływy w tajnych służbach. Twierdził, że korzysta z ochrony tych służb. Dębski był zaliczany do tzw. spółdzielni byłego wicepremiera Janusza Tomaszewskiego - wspominał o niej podczas przesłuchań Andrzej Czyżewski. Dębski sporo wiedział o polskiej mafii, bo w jakimś sensie do niej należał. Tak jak sporo o mafii wiedział zabójca Dębskiego, Tadeusz Maziuk, którego w kwietniu 2002 r. znaleziono powieszonego w celi w areszcie śledczym przy Rakowieckiej w Warszawie. Łańcuszek śmierci dopełnia zgon Jeremiasza Barańskiego (Baraniny) na początku maja 2003 r. Baranina odszedł z tego świata w najlepszym momencie. Mógł zaszkodzić wielu osobom: od policjantów po polityków z pierwszych stron gazet. Podczas zeznań przed komisją ds. Orlenu Andrzej Czyżewski opowiadał o tajemniczych okolicznościach śmierci Stanisława Faltynowskiego, hotelarza, który prowadził interesy z paliwową mafią. W hotelu w Wierzchowni, należącym do Faltynowskiego, odbywały się narady paliwowych baronów. W grudniu 2000 r. Faltynowski został odnaleziony martwy. Czyżewski opowiadał też o dziwnych okolicznościach śmierci Zdzisława Majki, pośrednika w interesach paliwowej mafii. Majka koordynował działalność gangów z Częstochowy z największą polską spółką fałszującą benzynę - BGM ze Szczecina. W lutym 2002 r. znaleziono go martwego w barona mafii paliwowej w Częstochowie.
Mafia rządzi!
Dlaczego zabójstwo Marka Papały jest kluczem do polskiej mafii? Wystarczy przeanalizować, kto i dlaczego przybył na miejsce zbrodni tuż po jej dokonaniu. A oprócz polityków było tam kilkunastu oficerów tajnych służb, byli nie prowadzący śledztwa w tej sprawie policjanci, wreszcie "przypadkowo" znalazło się tam co najmniej kilku znanych gangsterów. Kto z nich poczuł się zagrożony? Co chcieli sprawdzić na miejscu zbrodni? Odpowiedź na te pytania to jednocześnie odpowiedź na to, jak daleko sięgają macki mafii. A o tym, że mafia ma wpływ na władzę w Polsce, jest przekonanych aż 78 proc. Polaków badanych przez Pentor na zlecenie "Wprost". Ponad 45 proc. ankietowanych przyznaje, że spotkało się z informacjami o wpływaniu mafii na decyzje urzędników różnego szczebla. Mafiokracja jest więc w Polsce faktem.
Szwadrony śmierci mafii
Zanim w czerwcu 1998 r. zginął gen. Papała, od siedmiu lat zdarzały się tajemnicze zgony. Śmierć Waleriana Pańki, prezesa Najwyższej Izby Kontroli, w październiku 1991 r. wyglądała jak zwykły wypadek. Tyle że zdarzył się na prostym odcinku trasy z Warszawy do Katowic, a auto rozpadło się na dwie części jakby przecięte skalpelem. Za kilka dni prezes Pańko miał w Sejmie przedstawić ustalenia NIK dotyczące afery FOZZ. Mało kto pamiętał wtedy, że jak zwykły zawał cztery miesiące wcześniej wyglądała śmierć Michała Falzmanna, kontrolera NIK zajmującego się sprawą FOZZ. Miał zaledwie 38 lat. Zawału doznał krótko po tym, jak domagał się powołania specjalnej sejmowej komisji ds. FOZZ. Falzmann ustalił, że z funduszy FOZZ powstały dziesiątki spółek kontrolowanych przez byłych wysokich oficerów tajnych służb i milicji.
W 1991 r. przed blokiem, w którym mieszkał, zabity został strzałem w głowę Andrzej Stuglik. Przed 1989 r. był on oficerem kontrwywiadu PRL, potem głównym specjalistą ds. rozliczeń dewizowych w Ministerstwie Finansów, a wreszcie doradcą finansowym w Towarzystwie Handlu Międzynarodowego DAL SA, które sprzedawało m.in. broń - nie zawsze legalnie. Osoby pracujące w spółce DAL (bracia D.) pojawiły się potem w śledztwie w sprawie zabójstwa Papały. Tuż przed śmiercią Stuglik chwalił się, że czeka na dopływ dużych pieniędzy. Miały one pochodzić z transakcji, w której pośredniczył, a którą współorganizowały rosyjskie tajne służby. Takie międzynarodowe transakcje z udziałem tajnych służb były wtedy na porządku dziennym i nie dotyczyły tylko broni. Oto w 1996 r. na tydzień zniesiono cło na zboże. Dziwnym trafem na granicy Polski stały już wagony wypełnione milionem ton zboża z Uzbekistanu. Sprowadzili je bohaterowie afery Orlenu, wcześniej występujący w sprawie Olina - Andrzej Kuna i Aleksander Żagiel oraz rosyjski szpieg Władimir Ałganow. Kuna i Żagiel pojawili się w grudniu 1995 r. na opłatkowym przyjęciu w hotelu Holiday Inn, gdzie spotkali się m.in. z Jolantą Kwaśniewską. Podczas przesłuchań Kuny i Żagla przed komisją ds. Orlenu wyszło na jaw, że znają oni praktycznie całą czołówkę SLD, a także polityków SDPL oraz byłych i obecnych ministrów Kancelarii Prezydenta.
Już w 1997 r. wszczęto śledztwo w sprawie importu zboża przez Kunę, Żagla i Ałganowa, lecz zostało ono szybko umorzone. Kilku zbyt dociekliwych urzędników państwowych po cichu zwolniono, a nadzorującego dochodzenie oficera Komendy Głównej Policji przesunięto na podrzędne stanowisko. Oficer ten mówi "Wprost", że pod drobnym pretekstem zatrzymał wtedy Andrzeja Kunę. Ten zaśmiał mu się w twarz i stwierdził, że za chwilę zostanie zwolniony, podobnie jak policjant. I rzeczywiście - prokurator kazał go natychmiast zwolnić, a oficera ukarano degradacją.
Warto pamiętać, że interesy z Kuną i Żaglem prowadzi Sławomir Wiatr, były pełnomocnik rządu ds. informacji europejskiej (w sierpniu 2002 r. przyznał, że był świadomym współpracownikiem tajnych służb PRL). Wiatr był w 1990 r. współzałożycielem spółki Mitpol, której udziałowcami zostali później Kuna i Żagiel. Byli oni także właścicielami firmy Polmarck, która wraz z Mitpolem zakładała w 1991 r. spółkę Billa Polska, mającą sieć supermarketów. W Polmarcku pracował rosyjski agent Władimir Ałganow. Sławomir Wiatr jest dobrym znajomym prezydenckiej pary.
Wszyscy ludzie mafii
Gdy trzy lata temu policjanci z Centralnego Biura Śledczgo przeszukali w Bratysławie willę Jeremiasza Barańskiego (Baraniny), jednego z najważniejszych bossów mafii, znaleźli tam zapiski, że w 1992 r. Barański gościł w swojej willi jednego z polskich posłów, później (i obecnie) ważnego polityka. Baranina tak chciał go ugościć, że zaproponował mu własną żonę. Ta wpadła w furię i postrzeliła Barańskiego. We wrocławskim domu pracującego dla Baraniny Ryszarda K., gdzie Baranina bywał nawet wtedy, gdy ścigano go listem gończym, przez lata organizowano imprezy sylwestrowe, na których bawiła się miejska elita, m.in. prokuratorzy, radni, najwyżsi miejscy urzędnicy. Pojawił się tam także Władysław Frasyniuk, szef Unii Wolności i założyciel Partii Demokratycznej.
Barański znał też Andrzeja Kunę i Aleksandra Żagla oraz rosyjskiego szpiega Władimira Ałganowa. Znał także Edwarda Mazura, polonijnego biznesmena, za którym polska prokuratura rozesłała list gończy, bo jest podejrzany o zlecenie zabójstwa gen. Papały. Mazur zna w Polsce prawie wszystkich ważnych polityków. Zna również Ałganowa, bo w pierwszej połowie lat 90., gdy bywał w Warszawie, mieszkał w sąsiedztwie Ałganowa w tzw. zatoce czerwonych świń, gdzie wtedy mieszkali niemal wszyscy liderzy SLD, w tym Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller i Józef Oleksy.
Cicha ekspansja mafii trwała do 19 lipca 1997 r. Wtedy to w wypadku samochodowym zginął poseł ziemi radomskiej Tadeusz Kowalczyk, członek Klubu Parlamentarnego na rzecz Akcji Wyborczej Solidarność. Kowalczyk był wcześniej członkiem Politycznego Komitetu Doradczego przy ministrze spraw wewnętrznych. Już po jego śmierci okazało się, że od lat współpracował z gangsterami i byłymi oficerami tajnych służb. To Kowalczyk poręczył za Stanisława M., uznawanego za jednego z bossów podziemia. To on współpracował z braćmi D. z Radomia, handlującymi m.in. bronią. Ustaliliśmy, że przed śmiercią Kowalczyk co najmniej kilka razy spotykał się z Markiem Papałą, wtedy zastępcą komendanta głównego policji.
Zlecenie na Papałę
W poprzednim numerze "Wprost" ("Ofiara niewinności") napisaliśmy o zdobytym przez nas piśmie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku (ze stycznia 2000 r.) do konsulatu generalnego RP w Chicago. Prokurator prosił w nim o przesłuchanie Edwarda Mazura. Z pisma wynika, że Mazura podejrzewano o to, iż w kwietniu 1998 r. spotkał się w gdańskim hotelu Marina z gangsterami Andrzejem Zielińskim (Słowikiem), Nikodemem Skotarczakiem (Nikosiem), Kazimierzem Hedbergiem (Kartoflem) i Arturem Zirajewskim (Iwanem). To na tym spotkaniu miała zapaść decyzja o zabiciu gen. Papały, co stało się 25 czerwca 1998 r.
Warto przypomnieć, że Kazimierz Hedberg, niegdyś złodziej kieszonkowy, na polecenie i pod kontrolą komunistycznej bezpieki zorganizował grupę przestępczą specjalizującą się m.in. w przemycie narkotyków. Pieniądze z tego procederu trafiały na fundusz operacyjny SB, ale także na prywatne konta oficerów, którzy Kartofla kontrolowali. Przykład Hedberga pokazuje powiązania pospolitych gangsterów z funkcjonariuszami komunistycznych służb specjalnych. Takie powiązania miał także Andrzej Kolikowski (Pershing), zabity w 1999 r. w Zakopanem boss "Pruszkowa". Prawie 80 proc. znanych przywódców polskiego podziemia było informatorami bądź tajnymi współpracownikami SB, WSW i milicji.
Mazur - konsultant kontrwywiadu
Reporterzy "Wprost" z kilku niezależnych źródeł w Stanach Zjednoczonych uzyskali informację, że w piątek 18 marca w Chicago Edward Mazur spotkał się z byłym premierem Leszkiem Millerem, pracującym obecnie dla Instytutu Woodrawa Wilsona w Waszyngtonie. Przypomnijmy, że zarówno Miller, jak i Mazur tuż po zabójstwie gen. Papały byli na miejscu zbrodni. O czym Mazur rozmawiał z Millerem? Nie dowiedzieliśmy się tego od byłego premiera, bo mimo wielu prób był dla nas nieuchwytny. Z kolei Edward Mazur zaprzecza, że do takiego spotkania w ogóle doszło.
Wyjaśnienie roli Mazura w sprawie zabójstwa Papały wydaje się kluczem nie tylko do rozwikłania zagadki śmierci byłego komendanta. Istnieje sporo dowodów na to, że Edward Mazur współpracował z polskimi tajnymi służbami. Współpracę prawdopodobnie rozpoczął już w czasach PRL. Nieprzypadkowo Mazur znalazł się w domu generała SB Józefa Sasina w dniu zabójstwa Papały. Sasin był w bezpiece szefem V Departamentu MSW, który zajmował się gospodarką i dobrze znał prawdziwą biografię biznesmena Mazura. W domu Sasina był też wtedy gen. Roman Kurnik, ostatni szef kadr w PRL-owskim MSW, który również dużo wiedział o Mazurze. Po 1989 r. Mazur rozpoczął pracę dla tajnych służb III RP: co najmniej w latach 1992-1996 był konsultantem kontrwywiadu UOP. Ustaliliśmy, że Mazur na polecenie kontrwywiadu rozpracowywał m.in. sprawę kradzieży broni z jednostki na warszawskim Bemowie. Ta afera miała skompromitować jednostkę i spowodować jej wyprowadzkę z atrakcyjnych terenów stolicy. W tym miejscu miał powstać park rozrywki Michaela Jacksona. Przypomnijmy, że z Jacksonem w tej sprawie spotykali się w Warszawie Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy oraz ówczesny wicepremier Grzegorz Kołodko. Wiele wskazuje na to, że za akcją o kryptonimie "Bemowo" stali funkcjonariusze Wojskowych Służb Informacyjnych. Edward Mazur mógłby powiedzieć, kto był zleceniodawcą tej operacji.
W 1996 r. kontrwywiad otrzymał polecenie złożenia akt Mazura do archiwum. - Mazur zbyt wiele wiedział o działalności Władimira Ałganowa i jego powiązaniach z politykami lewicy, dlatego trzeba go było wycofać - mówi "Wprost" były oficer UOP. Zarchiwizowana teczka pracy Mazura to były dwa opasłe tomy, pokazujące powiązania polityki, tajnych służb, biznesu i świata przestępczego. Z tych dwóch tomów zostało do dziś zaledwie kilka kartek. Trafiły one teraz do prokuratury prowadzącej sprawę przeciwko Mazurowi.
Zabójstwo Papały - klucz do największych afer
Zabójstwo Papały jest kluczem do tak różnych spraw, jak afery FOZZ, Art-B, Orlenu i PZU, jak tzw. układ wiedeński, nielegalny handel bronią czy przemyt narkotyków na wielką skalę. Zawartość znajdujących się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie akt sprawy zabójstwa Papały w zadziwiający sposób pokrywa się z niektórymi zeznaniami Andrzeja Czyżewskiego, byłego prokuratora i biznesmena z branży paliwowej. Krakowskim prokuratorom i posłom z sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu opisał on ostatnio genezę i sposób działania mafii paliwowej - syndykatu tajnych służb, polityków i przestępców. Zdaniem posła Zbigniewa Wassermanna (PiS), zeznania Czyżewskiego pomogą wyjaśnić nie tylko sprawę zabójstwa Papały, ale też kilka wielkich afer ostatnich lat. Wassermann przypomina, że Andrzeja Czyżewskiego sześć razy próbowano zabić. Wiele wskazuje na to, że gen. Papała zginął dlatego, że wiedział sporo o tym, o czym mówi Czyżewski. Wcześniej o kulisach działania mafii w Polsce mówił też Masa, świadek koronny w procesach przeciwko polskiemu podziemiu (na przykład o opłacaniu polityków SLD przez gangi kontrolujące tzw. jednorękich bandytów). Obecnie kulisy działania mafii ujawniają paliwowi baronowie Arkadiusz Grochulski, Jan Bobrek i Zdzisław Marszałek, lobbysta Marek Dochnal oraz boss "Pruszkowa" Andrzej Zieliński. I wszyscy oni wskazują na esbecko-polityczno-biznesowo-przestępczy układ, którzy zaczął się tworzyć pod koniec lat 80., czyli jeszcze w PRL. To tłumaczy, dlaczego przy największych aferach wypływają wciąż te same nazwiska.
Osoby, które za dużo wiedzą o mafii bądź są niewygodne, wciąż giną albo są straszone. W tym kontekście nie dziwią zamachy na Andrzeja Czyżewskiego czy pogróżki pod adresem posłów z komisji śledczych, m.in. Zbigniewa Wassermanna, Romana Giertycha, Józefa Gruszki czy Zbigniewa Ziobry. Nie dziwią też włamania do prowadzącego sprawę mafii paliwowej prokuratora Marka Wełny czy kradzież laptopa Andrzeja Grzesika, posła z komisji śledczej.
Nie zaskakuje śmierć w kwietniu 2000 r. Ireneusza Sekuły. Ten były wicepremier w rządzie Mieczysława Rakowskiego, a potem szef Głównego Urzędu Ceł i poseł SLD był zaufanym esbeckiego układu, bo pozwalał mu robić interesy, na przykład zakładając pierwsze sieci kantorów (z siedzącym w areszcie byłym senatorem i byłym pracownikiem SB Aleksandrem Gawronikiem) czy znosząc cło na zboże, żeby mogli na tym zarobić Kuna i Żagiel. Sekuła ściśle też współpracował z "Pruszkowem".
W 2001 r. zaginął Mieczysław Zapiór, były funkcjonariusz oddziałów antyterrorystycznych milicji. Zapiór zaginął tuż przed tym, jak miał zeznawać w sprawie zabójstwa gen. Papały. A był to świadek pierwszorzędnej rangi, bo to on był kierowcą i ochroniarzem zabitego w 1991 r. byłego oficera kontrwywiadu Andrzeja Stuglika. Zapiór dobrze znał również kierowcę Waleriana Pańki. Wreszcie - prowadził wspólne interesy z Ireneuszem Sekułą. Mieczysław Zapiór zaginął podczas wycieczki do Egiptu, gdzie pojechał nurkować.
12 kwietnia 2001 r. zginął były minister sportu Jacek Dębski. Był on nie tylko powiązany z Baraniną, z którym robił interesy, ale też powoływał się na swoje wpływy w tajnych służbach. Twierdził, że korzysta z ochrony tych służb. Dębski był zaliczany do tzw. spółdzielni byłego wicepremiera Janusza Tomaszewskiego - wspominał o niej podczas przesłuchań Andrzej Czyżewski. Dębski sporo wiedział o polskiej mafii, bo w jakimś sensie do niej należał. Tak jak sporo o mafii wiedział zabójca Dębskiego, Tadeusz Maziuk, którego w kwietniu 2002 r. znaleziono powieszonego w celi w areszcie śledczym przy Rakowieckiej w Warszawie. Łańcuszek śmierci dopełnia zgon Jeremiasza Barańskiego (Baraniny) na początku maja 2003 r. Baranina odszedł z tego świata w najlepszym momencie. Mógł zaszkodzić wielu osobom: od policjantów po polityków z pierwszych stron gazet. Podczas zeznań przed komisją ds. Orlenu Andrzej Czyżewski opowiadał o tajemniczych okolicznościach śmierci Stanisława Faltynowskiego, hotelarza, który prowadził interesy z paliwową mafią. W hotelu w Wierzchowni, należącym do Faltynowskiego, odbywały się narady paliwowych baronów. W grudniu 2000 r. Faltynowski został odnaleziony martwy. Czyżewski opowiadał też o dziwnych okolicznościach śmierci Zdzisława Majki, pośrednika w interesach paliwowej mafii. Majka koordynował działalność gangów z Częstochowy z największą polską spółką fałszującą benzynę - BGM ze Szczecina. W lutym 2002 r. znaleziono go martwego w barona mafii paliwowej w Częstochowie.
Mafia rządzi!
Dlaczego zabójstwo Marka Papały jest kluczem do polskiej mafii? Wystarczy przeanalizować, kto i dlaczego przybył na miejsce zbrodni tuż po jej dokonaniu. A oprócz polityków było tam kilkunastu oficerów tajnych służb, byli nie prowadzący śledztwa w tej sprawie policjanci, wreszcie "przypadkowo" znalazło się tam co najmniej kilku znanych gangsterów. Kto z nich poczuł się zagrożony? Co chcieli sprawdzić na miejscu zbrodni? Odpowiedź na te pytania to jednocześnie odpowiedź na to, jak daleko sięgają macki mafii. A o tym, że mafia ma wpływ na władzę w Polsce, jest przekonanych aż 78 proc. Polaków badanych przez Pentor na zlecenie "Wprost". Ponad 45 proc. ankietowanych przyznaje, że spotkało się z informacjami o wpływaniu mafii na decyzje urzędników różnego szczebla. Mafiokracja jest więc w Polsce faktem.
Więcej możesz przeczytać w 13/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.