Wyrywanie wnętrzności, picie alkoholu, ordynarne wyzwiska, obdzieranie ze skóry, zabójstwa, ćwiartowanie zwłok, molestowanie seksualne - te sceny dzieci mogą oglądać codziennie w kreskówkach emitowanych w telewizji.
Scen przemocy serwowanych w filmach animowanych o największym ładunku agresji jest dwa razy więcej niż w obrazach akcji z udziałem Jeana-Claude’a Van Damme’a czy Stevena Seagala.
Scen przemocy serwowanych w filmach animowanych o największym ładunku agresji jest dwa razy więcej niż w obrazach akcji z udziałem Jeana-Claude’a Van Damme’a czy Stevena Seagala.
Powszechne są uderzenia w twarz, wyzwiska, popychanie, okazywanie negatywnych emocji, robienie złośliwych dowcipów. Dzieci kilkadziesiąt razy w jednym odcinku widzą, jak ich idole biją się i okazują sobie pogardę, nie mówiąc o nagminnym lekceważeniu rodziców i rodzeństwa. W jednej z części "Laboratorium Dextera", emitowanego przez Cartoon Network, bohater kilka razy podnosi swoją siostrę dźwigiem i rzuca nią o ziemię. W innej robi jej trepanację czaszki i pęsetą wyjmuje mózg wielkości orzeszka. We "Flintstone’ach" w tle słychać śmiech, gdy Fred i Barney uderzają o dno pustego basenu. Na porządku dziennym są wypowiedzi bohaterów w rodzaju: "Bardzo cię nienawidzę", "Kocham zgliszcza i zniszczenie", "Wyrwę ci serce". Młodzi widzowie zapamiętują i powtarzają ordynarne i agresywne zaczepki swoich idoli ("Jesteś beznadziejnym kretynem", "Czego się gapisz, ośle").
Coraz modniejsze stają się filmy, w których przeważają sceny po prostu obrzydliwe - na przykład bohaterowie wymiotują na siebie. W "Krowie i Kurczaku" (Cartoon Network) Kurczak zostaje połknięty przez swoją siostrę Krowę i wędruje po jej żołądku, odkrywając na pół przetrawione resztki ostatniego posiłku. Ulubioną potrawą rodzeństwa są wystrzeliwane z katapulty świńskie pupy, a Krowa ratuje brata, przylepiając go sobie do siedzenia. Film ocieka śliną, wydzieliną z nosa i zgniłym jedzeniem, a pryszczaci bohaterowie wydają z siebie nieludzkie wrzaski. Tytułowy bohater animowanego serialu "Johnny Bravo" (Cartoon Network), w którym nawet najbardziej wyrozumiali dorośli widzowie rozpoznają maniaka seksualnego, przez cały odcinek walczy o względy ponętnej Farah Fawcett (jej rysunkowy biust ma rozmiar XXL). Przedstawicielki płci pięknej zaczepia słowami: "Hallo, sexy mama". Jak wynika z badań dr Lucyny Kirwil i jej zespołu, przeprowadzonych na zlecenie "Gazety Wyborczej", nawet powszechnie uznawane za niegroźne bajki Disneya zawierają kilka razy większą dawkę agresji niż filmy fabularne dla dorosłych. Kreskówki z najbardziej kontrowersyjnymi scenami, w których na przykład bitwa dobrych i złych potworów trwa od pierwszej do ostatniej minuty odcinka, nie są oznaczone piktogramami ("Spiderman" i "Godzilla" na Polsacie). Coraz bardziej przypominają jednak kreskówki stworzone wyłącznie dla dorosłych, jak "South Park" (Canal+), "Beavis & Butthead" (MTV) czy "Celebrity Deathmatch" (MTV).
- Im więcej przemocy dziecko ogląda, tym większa groźba, że zacznie być agresywne - uważa prof. Ruwell Huesmann z Instytutu Badań Społecznych Uniwersytetu Michigan. Psychologowie podkreślają, że obejrzenie jednego lub kilku odcinków pełnej przemocy i obrzydliwości serii nie musi być groźne. - Ale oglądanie tego typu kreskówek non stop może mieć bardzo negatywny wpływ na dziecko. Kilkulatki uwielbiają bowiem naśladować swoich bohaterów - twierdzi prof. Milton Chen, amerykański psycholog dziecięcy. Prof. Adam Frączek, specjalista zajmujący się wpływem telewizyjnego okrucieństwa na zachowania agresywne, dodaje, że "dziecko, widząc przemoc, jest nią zafascynowane. Boi się bardzo, ale ogląda". A prof. Huesmann podkreśla, że znacznie groźniejsze niż samo naśladownictwo jest zaakceptowanie przemocy jako elementu życia codziennego. Treść kreskówek nasyconych przemocą nie jest, według specjalistów, dostosowana do poziomu percepcji dziecka. - Właśnie filmy animowane sprawiają, że najmłodsi nie zdają sobie sprawy z tego, że uderzenie może spowodować ból - przekonuje prof. Chen. Dziecku wydaje się, że skoro Kurczak dostał od kolegi osiłka pięścią w twarz i tylko przez chwilę zdradzał objawy oszołomienia, to tak samo będzie, gdy ono uderzy kolegę. W Norwegii dwoje sześciolatków zakatowało kamieniami rówieśnicę, po czym rozebrało ją i zostawiło na śniegu. W rozmowie z psychologami dzieci mówiły o kreskówkach. Zupełnie nie zdawały sobie sprawy z tego, że zabiły koleżankę.
Coraz modniejsze stają się filmy, w których przeważają sceny po prostu obrzydliwe - na przykład bohaterowie wymiotują na siebie. W "Krowie i Kurczaku" (Cartoon Network) Kurczak zostaje połknięty przez swoją siostrę Krowę i wędruje po jej żołądku, odkrywając na pół przetrawione resztki ostatniego posiłku. Ulubioną potrawą rodzeństwa są wystrzeliwane z katapulty świńskie pupy, a Krowa ratuje brata, przylepiając go sobie do siedzenia. Film ocieka śliną, wydzieliną z nosa i zgniłym jedzeniem, a pryszczaci bohaterowie wydają z siebie nieludzkie wrzaski. Tytułowy bohater animowanego serialu "Johnny Bravo" (Cartoon Network), w którym nawet najbardziej wyrozumiali dorośli widzowie rozpoznają maniaka seksualnego, przez cały odcinek walczy o względy ponętnej Farah Fawcett (jej rysunkowy biust ma rozmiar XXL). Przedstawicielki płci pięknej zaczepia słowami: "Hallo, sexy mama". Jak wynika z badań dr Lucyny Kirwil i jej zespołu, przeprowadzonych na zlecenie "Gazety Wyborczej", nawet powszechnie uznawane za niegroźne bajki Disneya zawierają kilka razy większą dawkę agresji niż filmy fabularne dla dorosłych. Kreskówki z najbardziej kontrowersyjnymi scenami, w których na przykład bitwa dobrych i złych potworów trwa od pierwszej do ostatniej minuty odcinka, nie są oznaczone piktogramami ("Spiderman" i "Godzilla" na Polsacie). Coraz bardziej przypominają jednak kreskówki stworzone wyłącznie dla dorosłych, jak "South Park" (Canal+), "Beavis & Butthead" (MTV) czy "Celebrity Deathmatch" (MTV).
- Im więcej przemocy dziecko ogląda, tym większa groźba, że zacznie być agresywne - uważa prof. Ruwell Huesmann z Instytutu Badań Społecznych Uniwersytetu Michigan. Psychologowie podkreślają, że obejrzenie jednego lub kilku odcinków pełnej przemocy i obrzydliwości serii nie musi być groźne. - Ale oglądanie tego typu kreskówek non stop może mieć bardzo negatywny wpływ na dziecko. Kilkulatki uwielbiają bowiem naśladować swoich bohaterów - twierdzi prof. Milton Chen, amerykański psycholog dziecięcy. Prof. Adam Frączek, specjalista zajmujący się wpływem telewizyjnego okrucieństwa na zachowania agresywne, dodaje, że "dziecko, widząc przemoc, jest nią zafascynowane. Boi się bardzo, ale ogląda". A prof. Huesmann podkreśla, że znacznie groźniejsze niż samo naśladownictwo jest zaakceptowanie przemocy jako elementu życia codziennego. Treść kreskówek nasyconych przemocą nie jest, według specjalistów, dostosowana do poziomu percepcji dziecka. - Właśnie filmy animowane sprawiają, że najmłodsi nie zdają sobie sprawy z tego, że uderzenie może spowodować ból - przekonuje prof. Chen. Dziecku wydaje się, że skoro Kurczak dostał od kolegi osiłka pięścią w twarz i tylko przez chwilę zdradzał objawy oszołomienia, to tak samo będzie, gdy ono uderzy kolegę. W Norwegii dwoje sześciolatków zakatowało kamieniami rówieśnicę, po czym rozebrało ją i zostawiło na śniegu. W rozmowie z psychologami dzieci mówiły o kreskówkach. Zupełnie nie zdawały sobie sprawy z tego, że zabiły koleżankę.
Więcej możesz przeczytać w 3/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.