Proces Michaela Jacksona jest największym widowiskiem sądowym wszech czasów Poland is Here 4U MJ" - z tabliczką z takim napisem stała Marta Woźniak przed sądem w Santa Maria. 29-letnia Polka, podobnie jak prawie tysiąc innych osób, specjalnie przyjechała do tej kalifornijskiej miejscowości, aby zamanifestować miłość do Michaela Jacksona. Został on oskarżony o molestowanie seksualne 13-letniego chłopca chorego na raka. I z tego oskarżenia toczy się teraz w Santa Maria proces. - Wszyscy myślą, że Michael się skończył, że nie ma już fanów. To nieprawda. Przyjechałam, żeby to udowodnić - tłumaczy Marta Woźniak. Polka ma rację: Jacko się nie skończył. Tak jak w latach 80. i 90. swoimi płytami, teledyskami i koncertami pokazywał kierunek, w którym będzie się rozwijać rozrywka, tak teraz wyznacza kierunek rozwoju sądowych widowisk. To nowy gatunek telewizyjny, zwany celebrity court show. Będą to transmisje procesów największych gwiazd światowego show-biznesu. Jeśli sąd nie zgodzi się na obecność kamer w sali, aktorzy będą codziennie odtwarzać toczące się tam wydarzenia.
- Amerykanie kochają oglądanie dwóch rzeczy: zbrodni i gwiazd. Jeśli można to połączyć oraz pokazać w konwencji reality show, jakim niewątpliwie jest proces sądowy, to jest 100 proc. gwarancji, że przed ekranami zasiądą miliony - mówi Jacek Ostaszewski, medioznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Inscenizacje z procesu Jacksona pobiją wszelkie rekordy, bo już teraz mówi się o "procesie stulecia", o "największym widowisku sądowym wszech czasów". Nic dziwnego: chodzi o megagwiazdę, osobę wyjątkowo ekscentryczną (właściwie nie wiadomo jakiej rasy), bohatera wielu skandali, a wreszcie - oskarżonego o molestowanie seksualne dzieci.
Cyrk w Santa Maria
Michael Jackson show rozpoczął się ponad rok temu, gdy stu policjantów wtargnęło na ranczo muzyka, nazywane Nibylandią, aby je przeszukać. Znaleziono sterty pism i płyt DVD z pornografią. Jacksonowi postawiono zarzut pedofilii i aresztowano go. Muzyk wyszedł z więzienia, wpłacając 3 mln dolarów kaucji. Kolejne etapy rozprawy wstępnej zamieniały prowincjonalny sąd w Santa Maria w medialny cyrk
- pod jego drzwiami (sama rozprawa jest utajniona) koczowały tłumy dziennikarzy i fanów. Sam Jackson za każdym razem przybywał otoczony wianuszkiem prawników i ochroniarzy. Nie zapominał jednak o swoich zwolennikach - zdarzało mu się tańczyć na dachu samochodu po wyjściu z sądu.
Teraz rozpoczął się długo oczekiwany proces muzyka. 46-letni Jackson na pierwszej rozprawie wyglądał jak uosobienie niewinności: białe spodnie, biała marynarka przetykana kamieniami szlachetnymi i taki sam pasek - wszystko to sprawiało bardziej wrażenie przedślubnego przyjęcia dziewiczej panny młodej niż procesu człowieka oskarżonego o molestowanie nieletnich. Człowieka, który z własną żoną zawarł kontrakt zabraniający jej "publicznego wypowiadania się o używaniu narkotyków czy zwyczajach seksualnych". Tego właśnie Jackson boi się najbardziej - że proces, nawet jeśli zakończy się jego uniewinnieniem, wyciągnie na światło dzienne szczegóły z jego życia, które skompromitują go w oczach opinii.
Santa Maria przeżywa prawdziwe oblężenie. Do tej kalifornijskiej miejscowości przybyło 1100 dziennikarzy - więcej, niż relacjonuje wojnę w Iraku! Władze miasteczka spodziewają się nawet 10 tys. fanów Jacko. Wynajęcie tam najmniejszego pokoju już teraz graniczy z cudem - mimo cen dochodzących do 300 dolarów za dobę. 750 mieszkańców Santa Maria zgłosiło chęć zasiadania na mogącej pomieścić 12 osób ławie przysięgłych. Liczba kandydatów nie powinna jednak dziwić - sześć miesięcy pracy (szacuje się, że tyle czasu będzie trwał proces Jacksona) prawie na pewno zaowocuje kilkumilionowym kontraktem na książkę opartą na wspomnieniach z rozprawy.
Hitchcock w sądzie
Kamery w amerykańskim sądzie po raz pierwszy pojawiły się w 1978 r. Jaki jest z nich użytek, można się było przekonać w 1995 r. podczas procesu O.J. Simpsona. Ten słynny za oceanem futbolista został oskarżony o zamordowanie żony i jej kochanka. Jego rozprawa trzymała w napięciu całą Amerykę. 90 mln Amerykanów oglądało policyjny pościg za Simpsonem, który zakończył się jego aresztowaniem. Gdy zapadał werdykt w jego sprawie, końcowe orzeczenie słyszało 142 mln osób. Ponad 90 proc. mieszkańców USA deklarowało, że śledzi doniesienia z sądu w Los Angeles.
Zainteresowaniu procesem O.J. Simpsona trudno się dziwić, bo ułożył się on według najlepszych reguł kinowych wymyślonych przez Alfreda Hitchcocka: najpierw było trzęsienie ziemi (pościg i aresztowanie O.J.), a potem napięcie rosło - w miarę jak pojawiały się kolejne szczegóły. Dodatkowego smaczku całości dodali obrońcy Simpsona, zarzucający policji rasizm, co spotęgowało napięcie między białymi i czarnymi w całych USA. Widowisko zwieńczył zaskakujący wyrok sądu - uniewinnienie Simpsona. Od takiego dramatu nie można się było oderwać.
Sok Jezusa
Wydawało się, że procesowi Simpsona nic nie dorówna, jednak komentatorzy nie mają złudzeń - sprawa "Michael Jackson vs. naród USA" przebije rozprawę eks-futbolisty. Adwokaci króla popu już sugerują, że przyjmą linię obrony, która okazała się skuteczna w wypadku O.J. Simpsona, i dowiodą, że oskarżenia ich klienta mają rasowe podłoże. Bez względu na sposób ich działania należy się spodziewać wielu gwałtownych zwrotów akcji w czasie przesłuchań świadków, a wyrok może się okazać jeszcze bardziej zaskakujący niż w wypadku Simpsona. Pokazały to już wstępne przesłuchania, podczas których chłopiec oskarżający Jacksona opowiadał o wspólnych wieczorach z idolem: "Piliśmy każdego wieczoru. Białe wino, czerwone, a potem wódkę". Jego brat opowiadał, że Jackson zapraszał obu, by spali w jego sypialni. Chłopiec był świadkiem symulowanego seksu pomiędzy Jacksonem i lalką oraz widział, jak Michael molestuje jego brata, będącego pod wpływem alkoholu - "soku Jezusa" według piosenkarza.
Nowy rodzaj rozrywki - procesy wielkich gwiazd - Amerykanie znają nie tylko z procesu Simpsona, bo po nim do sądu trafiali m.in. aktorka Winona Ryder, muzyk
Bobby Brown, aktor Robert Downey jr.
i gwiazda telewizji Martha Stewart. Te rozprawy interesowały tylko Amerykanów, na Europejczykach nie zrobiły większego wrażenia. Jednak Jacko był megagwiazdą, wciąż kochają go fani na całym świecie. I oni też będą śledzić jego rozprawę z zapartym tchem. Najlepiej pokazał to tłum przed sądem w Santa Maria - obok Amerykanów byli tam m.in. Brytyjczycy, Polacy, Francuzi i mieszkańcy południowo-wschodniej Azji.
Czekając na Beckhamów
Komercyjny sukces procesu Jacksona, mierzony liczbą reklam oraz nakładem książek sprzedanych po procesie, sprawi, że na oczach świata będą się rozgrywały kolejne procesy gwiazd. Ich bohaterami będą osoby z okładek czasopism, które szczyt kariery będą miały za sobą. Gdy O.J. stanął przed sądem, cieszył się zasłużoną opinią wybitnego futbolisty, jednak jego kariera zakończyła się kilkanaście lat wcześniej. W latach 90. można go było spotkać tylko w głupawych komedyjkach produkowanych w Hollywood. Podobnie Jackson - sukcesów jego albumów "Thriller" i "Bad" nie sposób zlekceważyć, ale ostatnią udaną płytę "HIStory" wydał w 1995 r., a po raz ostatni na trasę koncertową po USA wybrał się cztery lata wcześniej. Później jego kariera to fatalna płyta "Invincible" oraz skandale towarzyskie (próba wyrzucenia dziecka z balkonu w Berlinie).
O.J. Simpson i Jackson nie byli w stanie zaproponować już niczego ciekawego zwolennikom swoich talentów, lecz ich nazwiska to magnes dla milionów. Dlatego ich procesy stały się takimi wydarzeniami. W sądowej poczekalni są kolejne gwiazdy: Britney Spears, Justin Timberlake,
Kobe Bryant (on już miał przymiarkę, gdy oskarżono go o gwałt). Wystarczy, że przestaną nagrywać przeboje albo zdobywać punkty. A rozgłos wokół procesu Jacksona przebije chyba tylko rozprawa rozwodowa najbardziej medialnej pary świata: Victorii i Davida Beckhamów.
Cyrk w Santa Maria
Michael Jackson show rozpoczął się ponad rok temu, gdy stu policjantów wtargnęło na ranczo muzyka, nazywane Nibylandią, aby je przeszukać. Znaleziono sterty pism i płyt DVD z pornografią. Jacksonowi postawiono zarzut pedofilii i aresztowano go. Muzyk wyszedł z więzienia, wpłacając 3 mln dolarów kaucji. Kolejne etapy rozprawy wstępnej zamieniały prowincjonalny sąd w Santa Maria w medialny cyrk
- pod jego drzwiami (sama rozprawa jest utajniona) koczowały tłumy dziennikarzy i fanów. Sam Jackson za każdym razem przybywał otoczony wianuszkiem prawników i ochroniarzy. Nie zapominał jednak o swoich zwolennikach - zdarzało mu się tańczyć na dachu samochodu po wyjściu z sądu.
Teraz rozpoczął się długo oczekiwany proces muzyka. 46-letni Jackson na pierwszej rozprawie wyglądał jak uosobienie niewinności: białe spodnie, biała marynarka przetykana kamieniami szlachetnymi i taki sam pasek - wszystko to sprawiało bardziej wrażenie przedślubnego przyjęcia dziewiczej panny młodej niż procesu człowieka oskarżonego o molestowanie nieletnich. Człowieka, który z własną żoną zawarł kontrakt zabraniający jej "publicznego wypowiadania się o używaniu narkotyków czy zwyczajach seksualnych". Tego właśnie Jackson boi się najbardziej - że proces, nawet jeśli zakończy się jego uniewinnieniem, wyciągnie na światło dzienne szczegóły z jego życia, które skompromitują go w oczach opinii.
Santa Maria przeżywa prawdziwe oblężenie. Do tej kalifornijskiej miejscowości przybyło 1100 dziennikarzy - więcej, niż relacjonuje wojnę w Iraku! Władze miasteczka spodziewają się nawet 10 tys. fanów Jacko. Wynajęcie tam najmniejszego pokoju już teraz graniczy z cudem - mimo cen dochodzących do 300 dolarów za dobę. 750 mieszkańców Santa Maria zgłosiło chęć zasiadania na mogącej pomieścić 12 osób ławie przysięgłych. Liczba kandydatów nie powinna jednak dziwić - sześć miesięcy pracy (szacuje się, że tyle czasu będzie trwał proces Jacksona) prawie na pewno zaowocuje kilkumilionowym kontraktem na książkę opartą na wspomnieniach z rozprawy.
Hitchcock w sądzie
Kamery w amerykańskim sądzie po raz pierwszy pojawiły się w 1978 r. Jaki jest z nich użytek, można się było przekonać w 1995 r. podczas procesu O.J. Simpsona. Ten słynny za oceanem futbolista został oskarżony o zamordowanie żony i jej kochanka. Jego rozprawa trzymała w napięciu całą Amerykę. 90 mln Amerykanów oglądało policyjny pościg za Simpsonem, który zakończył się jego aresztowaniem. Gdy zapadał werdykt w jego sprawie, końcowe orzeczenie słyszało 142 mln osób. Ponad 90 proc. mieszkańców USA deklarowało, że śledzi doniesienia z sądu w Los Angeles.
Zainteresowaniu procesem O.J. Simpsona trudno się dziwić, bo ułożył się on według najlepszych reguł kinowych wymyślonych przez Alfreda Hitchcocka: najpierw było trzęsienie ziemi (pościg i aresztowanie O.J.), a potem napięcie rosło - w miarę jak pojawiały się kolejne szczegóły. Dodatkowego smaczku całości dodali obrońcy Simpsona, zarzucający policji rasizm, co spotęgowało napięcie między białymi i czarnymi w całych USA. Widowisko zwieńczył zaskakujący wyrok sądu - uniewinnienie Simpsona. Od takiego dramatu nie można się było oderwać.
Sok Jezusa
Wydawało się, że procesowi Simpsona nic nie dorówna, jednak komentatorzy nie mają złudzeń - sprawa "Michael Jackson vs. naród USA" przebije rozprawę eks-futbolisty. Adwokaci króla popu już sugerują, że przyjmą linię obrony, która okazała się skuteczna w wypadku O.J. Simpsona, i dowiodą, że oskarżenia ich klienta mają rasowe podłoże. Bez względu na sposób ich działania należy się spodziewać wielu gwałtownych zwrotów akcji w czasie przesłuchań świadków, a wyrok może się okazać jeszcze bardziej zaskakujący niż w wypadku Simpsona. Pokazały to już wstępne przesłuchania, podczas których chłopiec oskarżający Jacksona opowiadał o wspólnych wieczorach z idolem: "Piliśmy każdego wieczoru. Białe wino, czerwone, a potem wódkę". Jego brat opowiadał, że Jackson zapraszał obu, by spali w jego sypialni. Chłopiec był świadkiem symulowanego seksu pomiędzy Jacksonem i lalką oraz widział, jak Michael molestuje jego brata, będącego pod wpływem alkoholu - "soku Jezusa" według piosenkarza.
Nowy rodzaj rozrywki - procesy wielkich gwiazd - Amerykanie znają nie tylko z procesu Simpsona, bo po nim do sądu trafiali m.in. aktorka Winona Ryder, muzyk
Bobby Brown, aktor Robert Downey jr.
i gwiazda telewizji Martha Stewart. Te rozprawy interesowały tylko Amerykanów, na Europejczykach nie zrobiły większego wrażenia. Jednak Jacko był megagwiazdą, wciąż kochają go fani na całym świecie. I oni też będą śledzić jego rozprawę z zapartym tchem. Najlepiej pokazał to tłum przed sądem w Santa Maria - obok Amerykanów byli tam m.in. Brytyjczycy, Polacy, Francuzi i mieszkańcy południowo-wschodniej Azji.
Czekając na Beckhamów
Komercyjny sukces procesu Jacksona, mierzony liczbą reklam oraz nakładem książek sprzedanych po procesie, sprawi, że na oczach świata będą się rozgrywały kolejne procesy gwiazd. Ich bohaterami będą osoby z okładek czasopism, które szczyt kariery będą miały za sobą. Gdy O.J. stanął przed sądem, cieszył się zasłużoną opinią wybitnego futbolisty, jednak jego kariera zakończyła się kilkanaście lat wcześniej. W latach 90. można go było spotkać tylko w głupawych komedyjkach produkowanych w Hollywood. Podobnie Jackson - sukcesów jego albumów "Thriller" i "Bad" nie sposób zlekceważyć, ale ostatnią udaną płytę "HIStory" wydał w 1995 r., a po raz ostatni na trasę koncertową po USA wybrał się cztery lata wcześniej. Później jego kariera to fatalna płyta "Invincible" oraz skandale towarzyskie (próba wyrzucenia dziecka z balkonu w Berlinie).
O.J. Simpson i Jackson nie byli w stanie zaproponować już niczego ciekawego zwolennikom swoich talentów, lecz ich nazwiska to magnes dla milionów. Dlatego ich procesy stały się takimi wydarzeniami. W sądowej poczekalni są kolejne gwiazdy: Britney Spears, Justin Timberlake,
Kobe Bryant (on już miał przymiarkę, gdy oskarżono go o gwałt). Wystarczy, że przestaną nagrywać przeboje albo zdobywać punkty. A rozgłos wokół procesu Jacksona przebije chyba tylko rozprawa rozwodowa najbardziej medialnej pary świata: Victorii i Davida Beckhamów.
Więcej możesz przeczytać w 6/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.