- MAREK BELKA - AGENT BELCH?
Marek Belka został zarejestrowany przez wywiad PRL jako agent o kryptonimie Belch. Z teczki, która z Instytutu Pamięci Narodowej trafiła do komisji śledczej ds. PKN Orlen, wynika, że w latach 80., będąc na stypendium w USA, Belka świadomie współpracował z oficerami wywiadu. Oznaczałoby to, że skłamał w swoim oświadczeniu lustracyjnym złożonym w październiku 2001 r., w którym napisał, iż nie współpracował z peerelowskimi tajnymi służbami. "Nigdy nie podpisałem żadnego zobowiązania o współpracy ani nie współpracowałem ze służbami. Wiem, że założono mi teczkę, ale jako osobie wyjeżdżającej za granicę, którą służby się interesowały" - zapewniał rok temu Belka. W ostatni czwartek, 9 czerwca, premier przekonywał dziennikarzy, że został już zlustrowany i rzecznik interesu publicznego nie wszczął wobec niego postępowania, co "zamyka sprawę". Tyle że, jak ustalił "Wprost", Belka nigdy nie został naprawdę zlustrowany! Nie podjęto wobec niego nawet procedury wstępnej, czyli przeglądu istniejących materiałów lustracyjnych.
Czołowi politycy SLD twierdzą, że Belka naciskał, żeby po wyborach parlamentarnych w 2001 r. zmienić ustawę lustracyjną tak, by współpracownicy wywiadu PRL nie musieli składać oświadczeń lustracyjnych. Gdy 19 czerwca 2002 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że nowela wyłączająca z lustracji współpracowników wywiadu i kontrwywiadu (którą Sejm uchwalił 15 lutego 2002 r.) jest niezgodna z konstytucją, Belka - wtedy już minister finansów i wicepremier w rządzie Leszka Millera - musiał zrozumieć, że jego lustracja jest nieunikniona, i 2 lipca podał się do dymisji. Oficjalnie: z powodu nieporozumień z premierem Millerem.
Sprawa lustracji Belki powróciła w kwietniu 2004 r., kiedy prezydent Kwaśniewski zaczął forsować go jako kandydata na premiera. Wówczas Agencja Wywiadu zwróciła się do IPN o wypożyczenie teczki, którą służby PRL założyły Belce. Zbigniew Siemiątkowski, ówczesny szef AW, później mętnie tłumaczył, że sam chciał obejrzeć teczkę. Następnie, że zrobił to na polecenie prezydenta. AW nie ma bowiem prawa nikogo lustrować. Sprawę legalności działań agencji miała wyjaśnić sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych. Jak powiedział nam jeden z członków komisji, w teczce Belki, którą komisja otrzymała na początku lipca 2004 r., brakowało sześciu stron. Zdaniem naszych informatorów, wyjęto z niej pokitwowania odbioru pieniędzy przez Belkę. Nieco wcześniej, bo na początku maja 2004 r., doszło do spotkania ówczesnego szefa SLD Krzysztofa Janika z przedstawicielami Federacyjnego Klubu Parlamentarnego - Mariuszem Łapińskim, Romanem Jagieliński i Tomaszem Mamińskim. - Janik powiedział nam, że Belka podpisał dokument o współpracy z wywiadem PRL, ale nie pisał dla wywiadu raportów. Twierdził, że wie to z teczki Belki, która leżała na jego biurku. Zapytałem go, w jaki sposób Belka może zostać premierem, skoro w 2001 r., wchodząc do rządu Millera, złożył oświadczenie lustracyjne, w którym nie przyznał się do współpracy - mówi Łapiński. Janik miał odpowiedzieć, że Belka zmieni oświadczenie i przyzna się do współpracy z wywiadem. Później zaprzeczał, jakoby tak mówił, ale wersję Łapińskiego potwierdzili świadkowie rozmowy, czyli Jagieliński i Mamiński. Gdyby wersja Belki, wedle której założono mu teczkę bez jego wiedzy i zgody na współpracę, była prawdziwa, premierowi przysługiwałby status osoby pokrzywdzonej przez peerelowskie służby. Premier już dawno mógł się zwrócić do IPN o nadanie mu takiego statusu i tym samym uciąć spekulacje o swej agenturalnej przeszłości.
Jan Piński
- Prymas Józef II
Prymas Polski będzie drugim od 30 lat kardynałem na świecie, który w zastępstwie papieża dokona beatyfikacji. Benedykt XVI zmienił panującą od 1971 r. zasadę, że może to robić tylko papież. Teraz głowa Kościoła będzie jedynie ogłaszać świętych, a wynoszenie na ołtarze błogosławionych będzie zarezerwowane dla wyznaczonych przez niego kardynałów. Pierwszej beatyfikacji według nowych zasad dokonał 14 maja w Rzymie kard. Jose Saraiva Martins. Papież chce zrobić wyjątek tylko dla Jana Pawła II, którego sam pragnie ogłosić błogosławionym. Nowymi polskimi błogosławionymi będą ks. Władysław Findysz (zamęczony przez SB, pierwszy wyniesiony na ołtarze polski męczennik komunizmu), ks. Ignacy Kłopotowski (opiekun ubogich, wydawca prasy katolickiej) oraz ks. Bronisław Markiewicz (założyciel zakonu michalitów). Ich beatyfikacja odbędzie się na warszawskim placu Piłsudskiego w niedzielę 19 czerwca, podczas III Krajowego Kongresu Eucharystycznego. Podczas tej samej mszy prymas Polski oraz kard. Lubomir Huzar, zwierzchnik ukraińskiej Cerkwi greckokatolickiej, dokonają aktu pojednania polsko-ukraińskiego, wzorowanego na liście biskupów polskich do niemieckich w 1965 r. Ołtarz będzie ustawiony dokładnie w tym samym miejscu, w którym stał podczas pamiętnej mszy pod przewodnictwem Jana Pawła II w czerwcu 1979 r. (MAD)
- Kłamstwa "Le Figaro"
Antysemityzm zalewa Europę Wschodnią. Polsce należałaby się Złota Palma za rekordową liczbę aktów antysemickich" - napisała niejaka Diane Cambon na łamach dziennika "Le Figaro". To nie pierwszy przypadek, gdy w sprawach polsko-żydowskich francuska prasa daje przykład ignorancji (mylono już powstanie w getcie z powstaniem warszawskim), złej woli (pisano o Oświęcimiu jako o polskim obozie śmierci) i niepojętego zacietrzewienia (Polak to antysemita). Być może dziennikarce przebywającej w Kordobie na konferencji OBWE, poświęconej walce z nietolerancją, antysemityzmem i ksenofobią, zaszkodziło andaluzyjskie słońce. Gorzej, że poważany paryski dziennik publikuje nie tyle niesprawdzone informacje, ile kłamstwa. "Dotychczas akty dyskryminacji w Europie Środkowej były właściwie niezauważalne, nawet jeśli ich liczba stale wzrastała" - miała powiedzieć dziennikarce "Le Figaro" Floriane Hohenberg z warszawskiego Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE. Hohenberg jest oburzona. "Nigdy czegoś takiego nie mówiłam i bardzo proszę to sprostować", mówi w rozmowie z "Wprost" jeszcze z Kordoby. "Nie wiem, skąd taki wniosek. Można powiedzieć ogólnie, że fala antysemityzmu unosi się coraz wyżej w całej Europie, ale nie mamy żadnych wiarygodnych statystyk co do takich aktów w Polsce" - dodaje Urdur Gunnarsdottir, rzecznik prasowy OBWE w Warszawie. Przypomnijmy za to, że we Francji akty antysemickie, przeważające wśród innych form rasizmu i ksenofobii, wzrosły w 2004 r. o ponad 61 proc. Choć trzeba oddać sprawiedliwość rządowi francuskiemu, który stara się energicznie zwalczać antysemityzm, to przecież premier Ariel Szaron jeszcze w ubiegłym roku apelował do Żydów, aby opuścili Francję.
Marcin Źrałek
- Życie nie tylko Warszawy
Od wiosny przyszłego roku "Życie Warszawy" znowu będzie można czytać w całej Polsce (po ponad dziesięciu latach przerwy). Nad projektem przekształcenia stołecznej gazety w pismo ogólnokrajowe pracuje Paweł Lisicki, były wicenaczelny "Rzeczpospolitej". On też ma zostać naczelnym odnowionego "ŻW". W lipcu dołączy do niego Cezary Bielakowski (obecnie szef działu krajowego "Newsweeka"), a w sierpniu Igor Janke (do niedawna kierownik działu krajowego "Rzeczpospolitej"). - Do rozszerzenia formuły skłoniły nas wysokie notowania w rankingu najczęściej cytowanych gazet w Polsce oraz wzrost sprzedaży - mówi Andrzej Załucki, naczelny pisma, który po zmianie formuły ma być wiceprezesem spółki wydającej dziennik. Gazeta zachowa dotychczasowy profil - lżejszy niż "Gazety Wyborczej" i "Rzeczpospolitej", ale trzymający się z dala od poetyki tabloidów. Zmiany prawdopodobnie będą się wiązać z zatrudnieniem około 50 nowych pracowników. Badania rynku wykażą, czy będzie możliwe utrzymanie dotychczasowego, kojarzonego ze stolicą tytułu. Choć osoby pozyskane do projektu były dotychczas związane z pismami prawicowymi, Załucki twierdzi, że nowe "ŻW" nie będzie się utożsamiało z żadną opcją. Michał Sołowow, właściciel gazety, wbrew pojawiającym się w prasie spekulacjom, nie zamierza na razie sprzedawać "ŻW". (MAD)
- Konstytucja "Wprost" dla Europy
Projekt "Traktatu ustanawiającego konstytucję dla Europy" to euroniewypał. Odrzucili go nawet Francuzi, którzy mieli największy wpływ na jego powstawanie. Redakcja tygodnika "Wprost", przy współpracy naukowców, postanowiła przygotować własny projekt (pierwszy, w 2000 r., swoją propozycję przedstawił tygodnik "The Economist"). Udział w pracach nad projektem zadeklarowali m.in. dr Janusz Kochanowski, prezes fundacji Ius et Lex, Konrad Szymański, eurodeputowany i redaktor naczelny "Międzynarodowego Przeglądu Politycznego", oraz dr Marek Cichocki, filozof i politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Jedno możemy obiecać: konstytucja "Wprost" zmieści się na mniej niż 300 stronach. O naszej inicjatywie poinformował Marek Król, redaktor naczelny "Wprost", podczas konferencji "Dokąd zmierza Europa", zorganizowanej w ostatnią sobotę w Pałacu Larischa w Krakowie. Organizatorami konferencji były: Instytut Jana Pawła II, Uniwersytet Jagielloński, biuro eurodeputowanego Bogusława Sonika i Społeczny Instytut Wydawniczy Znak. O tym, jak powinna się zachować Polska po odrzuceniu konstytucji europejskiej przez Francję i Holandię, dyskutowali m.in.: socjolog prof. Jadwiga Staniszkis, prezes Fundacji Konrada Adenauera w Polsce Stephan Raabe, Tomasz Merta z Centrum Europejskiego Natolin i eurodeputowany Bogusław Sonik. (DC)
- Parada nierówności
Na czele warszawskiej Parady Równości, czyli manifestacji gejów i lesbijek, maszerowali wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka i wicemarszałek Senatu Kazimierz Kutz. Towarzyszyli im BOR-owcy. Pojawił się również wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz. Wszystkich ochraniała policja. W ostatnią sobotę byliśmy świadkami kuriozalnego zdarzeni - czołowi politycy uczestniczyli w nielegalnej manifestacji (nie wydał na nią zgody prezydent Warszawy Lech Kaczyński). Jak było do przewidzenia, nie obeszło się bez starć z przeciwnikami paradowania homoseksualistów. Uczestnicy szli środkiem parady i krzyczeli "Precz z kaczorem dyktatorem", "Równość-wolność-tolerancja!", "Homofobia - to się leczy", a podążający chodnikiem przeciwnicy manifestacji odpowiadali im: "Jaruga do pługa", "Pedalstwo tylko do września", "Róbcie to w domu, po kryjomu". Już podczas poprzedzającego paradę wiecu przed Sejmem,jego uczestników obrzucono jajkami. Później poleciały także kamienie i butelki.Policja interweniowała dopiero podczas marszu manifestantów pod Pałac Kultury i Nauki i przed samym pałacem. Ale wyłącznie po to by pomóc nielegalnym manifestantom i usunąć przeszkadzających im wszechpolaków. Zdaniem prezydenta Kaczyńskiego, policja była sterowana przez polityków. - Myślę, że głównym odpowiedzialnym jest minister Ryszard Kalisz - mówi prezydent Warszawy. Jak dowodzą badania większość Polaków uważa, że Lech Kaczyński słusznie zrobił nie wydając zezwolenia na Paradę Równości
Fot. Z. Furman, M. Stelmach
Więcej możesz przeczytać w 24/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.