Jak poinformował gruziński minister spraw wewnętrznych Koba Narczemaszwili, w starciach pod parlamentem rannych zostało kilku policjantów, stan dwóch z nich jest ciężki. Podkreślił, że policja nie użyła siły przeciwko demonstrantom, gdy próbowała nie wpuścić ich do gmachu parlamentu.
"To próba zamachu stanu i próba obalenia prezydenta" - powiedział Szewardnadze później dziennikarzom. "Nie mogę zrobić tego w żaden inny sposób - ogłaszam stan wyjątkowy. To jest rozkaz specjalny i w jego realizacji będą uczestniczyć Ministerstwo Obrony i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. One przywrócą porządek" - oświadczył. Wieczorem podpisał w rozporządzenie o wprowadzeniu w Gruzji stanu wyjątkowego na 30 dni. Tekst rozporządzenia odczytano w kilku programach lokalnych telewizji. Musi on być jednak zatwierdzony w ciągu 48 godzin przez parlament. Szewardnadze zagroził oddaniem kraju pod kontrolę "resortów siłowych", jeśli w niedzielę parlament nie zatwierdzi jego rozporządzenia o wprowadzeniu stanu wyjątkowego.
Tymczasem przywódca gruzińskiej opozycji Michaił Saakaszwili zapowiedział, że w niedzielę zostanie zwołane nadzwyczajne posiedzenie parlamentu poprzedniej kadencji w celu rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych. Zwoła je przewodnicząca, jedna z liderek opozycji Nino Burdżanadze. Pełnomocnictwa parlamentu wyłonionego w wyborach 2 listopada nie są uznawane, gdyż nie zdążył się on ukonstytuować po przerwaniu sesji inauguracyjnej przez opozycję.
Przywódczyni opozycji gruzińskiej Nino Burdżanadze ogłosiła natomiast, że "na 45 dni - do przeprowadzenia przedterminowych wyborów prezydenckich - przejmuje obowiązki szefa państwa". Wezwała też policję, siły bezpieczeństwa i armię, by "przeszły na stronę narodu". "Naród gruziński zwyciężył. Najważniejszą sprawą jest teraz zachowanie pokoju i stabilizacji. Cieszymy się, że nie została przelana ani jedna kropla krwi" - powiedziała Burdżanadze.
Na razie nie wiadomo po czyjej stronie opowie się gruzińska armia i policja. Jak dotychczas nie doszło z ich strony do interwencji.
Obecnie wiele kluczowych punktów stolicy jest w rękach opozycji. Na ulicach miasta dziesiątki tysięcy osób świętują zwycięstwo "aksamitnej rewolucji", domagając się odejścia 75-letniego przywódcy.
Zwolennicy Szewardnadze i opozycja rozpoczęli teraz walkę o kontrolę nad stacjami telewizyjnymi.
Najpierw na półtorej godziny wyłączono państwową telewizję, później zaś niezależna telewizja gruzińska Rustawi-2 ostrzegła, że i jej grozi wyłączenie. Na wieść o tym w stronę jej siedziby zaczęli się kierować opozycyjni demonstranci.
Rustawi-2 to ciesząca się wielką oglądalnością niezależna stacja telewizyjna w Gruzji, która przez minione trzy tygodnie cały czas relacjonowała manifestacje opozycji.
sg, em, pap