Potwierdzenie wersji ataku terrorystycznego może wywołać prawdziwą panikę, porównywalną ze skutkami zamachów 11 września. Jeżeli chluba rosyjskich służb bezpieczeństwa miała w sobie prawdziwe "zielone przejście" dla terrorystów z bombami (a nie legalnymi scyzorykami, w które byli uzbrojeni porywacze w USA trzy lata temu) - to znaczy, że jeden człowiek na tysiące zatrudnionych stanowi śmiertelne zagrożenie dla setek innych. Skierowanie do pracy na lotnisku takiego potencjalnego samobójcy (w razie wykrycia) nie stanowi problemu, a na pewno znacznie mniejszy niż wejście na pokład z podrobionymi dokumentami. Co wobec tego warte są sporządzane listy "niepożądanych pasażerów" lub zatrudnienie "podniebnych szeryfów"? Dotychczas niebezpieczeństwa spodziewano się ze strony latających, teraz trzeba będzie zacząć robić porządek na ziemi.
Sergiej Greczuszkin