To jednak udało się już załagodzić. Rosyjscy dyplomaci skutecznie rozmyli antyrosyjskie nastroje w UE. Jednocześnie rozpoczęła się ofensywa dyplomatyczna Kremla. Rosja podjęła się samodzielnych negocjacji z Iranem oraz wyszła z propozycją rozwiązania problemu palestyńskiego poprzez zaproszenie Hamasu do Moskwy. Jeśli chodzi o Iran, to spotkanie w Moskwie zostało zignorowane przez Teheran. Widać, że pozorując negocjacje z Rosją, Ajatollahowie chcieli tylko zyskać na czasie. Jeśli chodzi o Hamas to Moskwa może tu wiele zyskać. Do tej pory inicjatywa bliskowschodnia leżała po stronie amerykańskiej. Teraz karty przejęli Rosjanie, którzy przez lata finansowali Hamas. Jeśli uda im się przekonać szefów organizacji do zajęcia bardziej umiarkowanych pozycji będzie to niewątpliwie zasługa Moskwy i kolejne przewartościowanie w postrzeganiu USA w regionie. Waszyngton jest jednak wyjątkowo pragmatyczny i uważa, że każde wyjście z kryzysu, chociażby kosztem jego pozycji, jest w konsekwencji dobre.
Kolejna zmiana to stosunki z Polską. Moskwa w końcu zauważyła, że zaostrzając stosunki z Warszawą, w konsekwencji uruchomiła zalążki jakiejś wspólnej polityki wschodniej UE. Potwierdziły się także przewidywania, że przeciwności będą się jednak przyciągać prezydent Kaczyński już w czasie kampanii zapowiadał ostrzejszą politykę wobec Moskwy. I teraz mamy tego efekt; to właśnie Moskwa zabiega o ocieplenie. Pewna uległość i słabość wobec Rosji co było charakterystyczne dla poprzedniej prezydentury skutkowało tym, że Rosja metodą kija chciała nas sobie podporządkować.
Rosjanie wracają do gry z obrazem kraju stabilnego i przewidywalnego, który może odegrać znaczącą rolę na arenie międzynarodowej. Na ile to jest gra, a na ile prawdziwy obraz Kremla?
Grzegorz Sadowski