Pięciu Romów, obywateli RP zginęło w wyniku zawalenia się hotelu "Oharka" w czeskiej miejscowości Louny. Wśród ofiar jest 5-letnia dziewczynka.
Do wypadku doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek, gdy zawaliła się część hotelu robotniczego "Oharka". Około 12-letni budynek z wielkiej płyty runął przysypując gruzami ponad 20 polskich Cyganów.
Przyjechali do Czech z Płocka i Chojnic w odwiedziny do krewnych. Dzięki natychmiastowej akcji ratowniczej wydobyto spod gruzów 15 osób. Trzy z nich znalazły się w miejscowym szpitalu, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
"Nie spodziewamy się, że znajdziemy jeszcze kogoś pod gruzami. Ale ekipa ratunkowa nie przerywa pracy" - powiedział Antos.
Akcja ratownicza była prowadzona w bardzo trudnych warunkach ze względu na ciągłe niebezpieczeństwo zawalenia się pozostałej części hotelu. Przy ratowaniu ludzi brało udział ponad 50 strażaków z Louny i okolicy oraz specjalny zespół ratowniczy z Pragi, który przywiózł na miejsce kamerę termowizyjną. Dzięki niej udało się zlokalizować ludzi pod gruzami. Pomagały też specjalnie szkolone psy.
Nikt nie jest w tej chwili w stanie określić przyczyn katastrofy.
Niektórzy świadkowie twierdzą , że tąpniecie budynku poprzedził wybuch, inni, że odwrotnie - wybuch był skutkiem zawalenia się hotelu. Na miejscu katastrofy znajdują się specjaliści od konstrukcji z wielkiej płyty oraz ekipa dochodzeniowa policji i straży pożarnej.
Na miejscu katastrofy są przedstawiciele polskiego konsulatu generalnego z Pragi, którzy są gotowi udzielić wszelkiej pomocy ofiarom wypadku.
em, les, pap
Przyjechali do Czech z Płocka i Chojnic w odwiedziny do krewnych. Dzięki natychmiastowej akcji ratowniczej wydobyto spod gruzów 15 osób. Trzy z nich znalazły się w miejscowym szpitalu, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
"Nie spodziewamy się, że znajdziemy jeszcze kogoś pod gruzami. Ale ekipa ratunkowa nie przerywa pracy" - powiedział Antos.
Akcja ratownicza była prowadzona w bardzo trudnych warunkach ze względu na ciągłe niebezpieczeństwo zawalenia się pozostałej części hotelu. Przy ratowaniu ludzi brało udział ponad 50 strażaków z Louny i okolicy oraz specjalny zespół ratowniczy z Pragi, który przywiózł na miejsce kamerę termowizyjną. Dzięki niej udało się zlokalizować ludzi pod gruzami. Pomagały też specjalnie szkolone psy.
Nikt nie jest w tej chwili w stanie określić przyczyn katastrofy.
Niektórzy świadkowie twierdzą , że tąpniecie budynku poprzedził wybuch, inni, że odwrotnie - wybuch był skutkiem zawalenia się hotelu. Na miejscu katastrofy znajdują się specjaliści od konstrukcji z wielkiej płyty oraz ekipa dochodzeniowa policji i straży pożarnej.
Na miejscu katastrofy są przedstawiciele polskiego konsulatu generalnego z Pragi, którzy są gotowi udzielić wszelkiej pomocy ofiarom wypadku.
em, les, pap