Polski rząd powinien upomnieć się o utworzenie muzeum Schulza w Drohobyczu - uważa Dora Kacnelson, znawczyni jego twórczości i wiceprzewodnicząca tamtejszej gminy żydowskiej.
Dora Kacnelson przyjechała do Polski w związku z wydaniem przez lubelskie wydawnictwo "Norbertinum" jej książki pt. "Skazani za lekturę Mickiewicza".
Uważa ona, że w Drohobyczu w willi Landaua, gdzie w lutym ubiegłego roku odkryto na ścianach malowidła Bruno Schulza, powinno powstać jego muzeum. Tymczasem część malowideł przedstawiciele Yad Vashem wywieźli do Izraela, a pozostałe, po odrestaurowaniu, przekazane zostały do Muzeum Krajoznawczego "Drohobyczyna".
Kłóci się z to ideą utworzenia muzeum Schulza, uważa Dora Kacnelson. "Ja walczyłam o to, żeby muzeum Schulza zrobiono właśnie w willi Landaua, gdzie odkryto freski. Aby ich nie wykuwać, tylko tam na miejscu odrestaurować. Tak też chciał ich odkrywca Beniamin Geisler. Fundacja Kruppa przeznaczyła ogromne pieniądze na ten cel" - powiedziała. "Walczyłam o to i przegrałam" - dodaje.
Jej zdaniem wykucie fresków zarówno przez przedstawicieli Yad Vashem, jak i ukraińskich konserwatorów, jest oburzające, bo ich miejsce jest tam, gdzie powstały. Na dodatek restauracja malowideł przez ukraińskich konserwatorów budzi wątpliwości znawców twórczości Schulza. "Oni to wykuli niefachowo i zawieźli do Lwowa do złych fachowców. Nie zaprosili specjalistów z Polski, którzy mogliby dużo pomóc. A te freski to rzecz nadzwyczajna dla zrozumienia całości twórczości Schulza" - mówi Dora Kacnelson.
Uważa ona, że interwencja władz polskich jest konieczna, gdyż władze ukraińskie nie doceniają twórczości Schulza. "On tam nie jest uważany za swojego, choć mieszkał całe życie w Drohobyczu. Miał dwa grzechy: był Żydem i pisał po polsku. Polskie władze powinny się o niego upomnieć. Upoważnia je do tego choćby to, że setki młodzieży ukraińskiej studiuje w Polsce".
Bruno Schulz, pisarz i grafik, zasłynął na świecie zbiorami opowiadań "Sklepy cynamonowe" i "Sanatorium pod Klepsydrą", napisanymi w okresie międzywojennym. W 1942 r. w getcie w Drohobyczu na rozkaz naczelnika gestapo Feliksa Landaua ozdabiał ściany pokojów dziecinnych jego domu scenami z wymyślonych przez siebie bajek.
Malowideł poszukiwali bezskutecznie badacze twórczości Schulza. W lutym ubiegłego roku odkrył je niemiecki reżyser Beniamin Geisler, który kręcił film o Schulzu.
Pod koniec maja ubiegłego roku fragmenty fresków zostały wywiezione nielegalnie do Jerozolimy przez przedstawicieli Instytutu Yad Vashem. Wzbudziło to w Polsce falę krytyki i stało się przedmiotem postępowania ukraińskiej prokuratury.
em, pap
Uważa ona, że w Drohobyczu w willi Landaua, gdzie w lutym ubiegłego roku odkryto na ścianach malowidła Bruno Schulza, powinno powstać jego muzeum. Tymczasem część malowideł przedstawiciele Yad Vashem wywieźli do Izraela, a pozostałe, po odrestaurowaniu, przekazane zostały do Muzeum Krajoznawczego "Drohobyczyna".
Kłóci się z to ideą utworzenia muzeum Schulza, uważa Dora Kacnelson. "Ja walczyłam o to, żeby muzeum Schulza zrobiono właśnie w willi Landaua, gdzie odkryto freski. Aby ich nie wykuwać, tylko tam na miejscu odrestaurować. Tak też chciał ich odkrywca Beniamin Geisler. Fundacja Kruppa przeznaczyła ogromne pieniądze na ten cel" - powiedziała. "Walczyłam o to i przegrałam" - dodaje.
Jej zdaniem wykucie fresków zarówno przez przedstawicieli Yad Vashem, jak i ukraińskich konserwatorów, jest oburzające, bo ich miejsce jest tam, gdzie powstały. Na dodatek restauracja malowideł przez ukraińskich konserwatorów budzi wątpliwości znawców twórczości Schulza. "Oni to wykuli niefachowo i zawieźli do Lwowa do złych fachowców. Nie zaprosili specjalistów z Polski, którzy mogliby dużo pomóc. A te freski to rzecz nadzwyczajna dla zrozumienia całości twórczości Schulza" - mówi Dora Kacnelson.
Uważa ona, że interwencja władz polskich jest konieczna, gdyż władze ukraińskie nie doceniają twórczości Schulza. "On tam nie jest uważany za swojego, choć mieszkał całe życie w Drohobyczu. Miał dwa grzechy: był Żydem i pisał po polsku. Polskie władze powinny się o niego upomnieć. Upoważnia je do tego choćby to, że setki młodzieży ukraińskiej studiuje w Polsce".
Bruno Schulz, pisarz i grafik, zasłynął na świecie zbiorami opowiadań "Sklepy cynamonowe" i "Sanatorium pod Klepsydrą", napisanymi w okresie międzywojennym. W 1942 r. w getcie w Drohobyczu na rozkaz naczelnika gestapo Feliksa Landaua ozdabiał ściany pokojów dziecinnych jego domu scenami z wymyślonych przez siebie bajek.
Malowideł poszukiwali bezskutecznie badacze twórczości Schulza. W lutym ubiegłego roku odkrył je niemiecki reżyser Beniamin Geisler, który kręcił film o Schulzu.
Pod koniec maja ubiegłego roku fragmenty fresków zostały wywiezione nielegalnie do Jerozolimy przez przedstawicieli Instytutu Yad Vashem. Wzbudziło to w Polsce falę krytyki i stało się przedmiotem postępowania ukraińskiej prokuratury.
em, pap