Pim Fortuyn, polityk holenderski został zastrzelony pod rozgłośnią radiową. Podejrzewany o dokonanie zamachu w domu przetrzymywał ulotki ekologów i amunicję.
Fortuyn został postrzelony o godzinie 18.00 w Hilvesum, 20 km od Amsterdamu, chwilę po tym, gdy skończył udzielać wywiadu radiowego i opuszczał budynek.
Został trafiony co najmniej sześcioma kulami - w głowę, szyję i klatkę piersiową i w wyniku odniesionych obrażeń wkrótce potem zmarł w szpitalu.
Partia Fortuyna, nowa na holenderskiej scenie politycznej, według sondaży miała zdobyć ok. 15 procent głosów w wyborach parlamentarnych, które odbędą się 15 maja.
54-letni Fortuyn zyskał poparcie antyimigracyjnymi hasłami, które w szczególności wymierzone były w społeczność muzułmańską. Zasłynął również tym, że otwarcie głosił swój homoseksualizm.
Rząd holenderski rozważa odroczenie terminu zbliżających się wyborów powszechnych po zabójstwie Fortuyna. W tej sprawie zbierze się we wtorek na pilnym posiedzeniu.
Po kryzysowym posiedzeniu rządu premier Kok stwierdził, iż chce przed podjęciem decyzji skonsultować się z kierownictwem partii Pima Fortuyna.
W nocy policja starła się w pobliżu parlamentu w Hadze ze zwolennikami Fortuyna, którzy wybijali szyby w oknach i podpalili co najmniej dwa samochody. "Kok jest mordercą" - krzyczeli. Policjanci rozpędzili demonstrantów wodą z armatek i zatrzymali kilku najbardziej aktywnych uczestników zamieszek.
Z kolei niewielka grupa imigrantów, głównie z Maroka, demonstrowała w Rotterdamie, krzycząc i ciesząc się ze śmierci polityka.
Człowiek podejrzewany o zamordowanie polityka ("32-letni biały mężczyzna z holenderskim obywatelstwem") nie podał motywów zamachu, nie składał zeznań i nie ma kryminalnej przeszłości.
Znalezione u niego w domu naboje są tego samego kalibru, co łuski zebrane na miejscu zbrodni.
Theo Hofstee, prokurator nadzorujący śledztwo poinformował, że rewizja, przeprowadzona w nocy z poniedziałku na wtorek w domu mężczyzny w mieście Harderwijk w środkowej Holandii, ujawniła, że "posiadał materiały wskazujące na jego zaangażowanie w ruch ekologiczny". Faktu tego prokurator nie wiąże jednak z zabójstwem polityka.
em, les, pap
Został trafiony co najmniej sześcioma kulami - w głowę, szyję i klatkę piersiową i w wyniku odniesionych obrażeń wkrótce potem zmarł w szpitalu.
Partia Fortuyna, nowa na holenderskiej scenie politycznej, według sondaży miała zdobyć ok. 15 procent głosów w wyborach parlamentarnych, które odbędą się 15 maja.
54-letni Fortuyn zyskał poparcie antyimigracyjnymi hasłami, które w szczególności wymierzone były w społeczność muzułmańską. Zasłynął również tym, że otwarcie głosił swój homoseksualizm.
Rząd holenderski rozważa odroczenie terminu zbliżających się wyborów powszechnych po zabójstwie Fortuyna. W tej sprawie zbierze się we wtorek na pilnym posiedzeniu.
Po kryzysowym posiedzeniu rządu premier Kok stwierdził, iż chce przed podjęciem decyzji skonsultować się z kierownictwem partii Pima Fortuyna.
W nocy policja starła się w pobliżu parlamentu w Hadze ze zwolennikami Fortuyna, którzy wybijali szyby w oknach i podpalili co najmniej dwa samochody. "Kok jest mordercą" - krzyczeli. Policjanci rozpędzili demonstrantów wodą z armatek i zatrzymali kilku najbardziej aktywnych uczestników zamieszek.
Z kolei niewielka grupa imigrantów, głównie z Maroka, demonstrowała w Rotterdamie, krzycząc i ciesząc się ze śmierci polityka.
Człowiek podejrzewany o zamordowanie polityka ("32-letni biały mężczyzna z holenderskim obywatelstwem") nie podał motywów zamachu, nie składał zeznań i nie ma kryminalnej przeszłości.
Znalezione u niego w domu naboje są tego samego kalibru, co łuski zebrane na miejscu zbrodni.
Theo Hofstee, prokurator nadzorujący śledztwo poinformował, że rewizja, przeprowadzona w nocy z poniedziałku na wtorek w domu mężczyzny w mieście Harderwijk w środkowej Holandii, ujawniła, że "posiadał materiały wskazujące na jego zaangażowanie w ruch ekologiczny". Faktu tego prokurator nie wiąże jednak z zabójstwem polityka.
em, les, pap