Rozmowa z ESTER AGUIRRE, członkinią ścisłego kierownictwa nacjonalistycznej partii baskijskiej Herri Batasuna
Jacek Pałasiński: - Jakie są przyczyny ostatnich zmian w polityce Herri Batasuna? Do wyborów poszliście pod nazwą Euskal Herritarrok, przystąpiliście do paktu z Lizzarry, deklarujecie gotowość wejścia w skład rządu baskijskiego...
Ester Aguirre: - W lipcu 1997 r. ETA porwała Miguela Angela Blanco (radnego Partii Ludowej z Ermua - przyp. JP), domagając się przeniesienia więźniów baskijskich do Kraju Basków w ciągu 48 godzin. Było to żądanie, które hiszpański wymiar sprawiedliwości powinien spełnić. Kiedy okazało się, że Blanco został zabity, rząd rozpętał bezwstydną kampanię prasową przeciwko ludowi baskijskiemu. Wyszła na jaw cała jego nienawiść do Basków. Ta kampania była nie do przyjęcia również dla partii Nacionalista Vasco (PNV). Po 20 latach współpracy z rządem w Madrycie ta największa partia baskijska pojęła, że przyszedł czas na zmiany. Kiedy w październiku 1997 r. Herri Batasuna zaproponowała rozpoczęcie rozmów, PNV propozycję tę przyjęła. Trzy partie nacjonalistyczne: PNV, Euskal Alkartasuna i Herri Batasuna doszły wspólnie do wniosku, że naród baskijski potrzebuje suwerenności, i uznały dotychczasowy statut autonomii za nieważny. We wrześniu ubiegłego roku podpisany został pakt z Lizzarry. Zasadniczą jego tezą było stwierdzenie, że w Kraju Basków istnieje konflikt historyczno-polityczny, który powinien zostać rozwiązany metodami politycznymi, a przemoc jest objawem tego konfliktu, jak gorączka jest objawem choroby.
- Jakie dokładnie związki łączą Herri Batasuna z ETA i co HB robi, by powstrzymać stosowaną przez tę organizację przemoc?
- HB nigdy nie miała żadnego związku z akcjami ETA, ponieważ my opowiadamy się za realnymi rozwiązaniami realnych problemów. Mieliśmy 20 lat walk i wyroków, lecz nic się nie zmieniło. Problem pozostał. Kiedy zaniknie problem, zaniknie także przemoc. Choć ETA ogłosiła zawieszenie broni, w Kraju Basków nadal istnieje przemoc strukturalna. Dwa obce państwa nadal gnębią tysiącletni naród baskijski. Tutaj istnieje przemoc, ale nie baskijska, tylko hiszpańska i francuska!
- Czy ETA powróci do terroryzmu, jeśli obecne rozmowy zakończą się fiaskiem?
- Nie powróci. Obiecała to narodowi baskijskiemu, a komunikaty ETA skierowane są do niego. Rozmowy nie toczą się między Baskami a Hiszpanami, lecz między rządem a ETA, jak to zwykle bywa pomiędzy walczącymi stronami.
- Zamachy bombowe ustały po zawieszeniu broni, ale nie ustaje "terroryzm o niskiej intensywności": naciski, zastraszenia itp.
- Terroryzmem jest obca okupacja, tortury policyjne itp. Jasne, że w Kraju Basków przemoc nie zniknęła wraz z ogłoszeniem zawieszenia broni. I będzie ona istniała, dopóki nasz naród będzie uciskany, nasz język będzie obiektem ataków, nasi więźniowie będą wywożeni o tysiące kilometrów od domu...
- Czy ta codzienna "drobna przemoc" wobec waszych przeciwników politycznych to - pani zdaniem - akcje spontaniczne, czy przez kogoś koordynowane?
- Spontaniczne i polityczne. Młodzi ludzie atakują interesy hiszpańskie w Kraju Basków, interesy banków podporządkowanych PNV, atakują hiszpańskie przedsiębiorstwo telefoniczne, budują płonące barykady... Jest to forma walki ludu z uciskającymi, w której lud manifestuje swoje niezadowolenie i swoją opozycję.
- Jak ocenia pani odpowiedź rządu hiszpańskiego na zadeklarowane przez ETA zawieszenie broni i propozycję rozmów?
- Myślę, że to prawdziwa rewolucja. Kolosalna zmiana, która nastąpiła z dnia na dzień. Od 1996 r. rządzi w Madrycie Partia Ludowa - ludzie, którzy w kampanii wyborczej mówili: "Nigdy nie będziemy rozmawiać z terrorystami, nigdy nie będziemy rozmawiać z bandytami stosującymi przemoc". Tymczasem po zawieszeniu broni przez ETA premier Aznar powiedział: "Zgadzam się na kontakty między rządem a MNIV (Ruchem Wyzwolenia Narodowego Basków)".
- Jaki będzie więc ów przyszły Kraj Basków z waszych marzeń?
- O tym, jaki będzie ustrój naszej niepodległej ojczyzny, zadecyduje sam naród baskijski. To jedno, czego żądamy - żeby większość Basków decydowała o przyszłości swojej ojczyzny.
- A jeśli większość narodu baskijskiego opowie się za zwiększeniem integracji z Hiszpanią?
- Wszystkie scenariusze są możliwe. Jestem działaczką niepodległościową i będę walczyć o niepodległość. Inni są zwolennikami integracji z Hiszpanią i będą realizować swoją wizję. Chodzi o to, żebyśmy mieli jednakowe szanse w grze politycznej: i oni, i my.
Ester Aguirre: - W lipcu 1997 r. ETA porwała Miguela Angela Blanco (radnego Partii Ludowej z Ermua - przyp. JP), domagając się przeniesienia więźniów baskijskich do Kraju Basków w ciągu 48 godzin. Było to żądanie, które hiszpański wymiar sprawiedliwości powinien spełnić. Kiedy okazało się, że Blanco został zabity, rząd rozpętał bezwstydną kampanię prasową przeciwko ludowi baskijskiemu. Wyszła na jaw cała jego nienawiść do Basków. Ta kampania była nie do przyjęcia również dla partii Nacionalista Vasco (PNV). Po 20 latach współpracy z rządem w Madrycie ta największa partia baskijska pojęła, że przyszedł czas na zmiany. Kiedy w październiku 1997 r. Herri Batasuna zaproponowała rozpoczęcie rozmów, PNV propozycję tę przyjęła. Trzy partie nacjonalistyczne: PNV, Euskal Alkartasuna i Herri Batasuna doszły wspólnie do wniosku, że naród baskijski potrzebuje suwerenności, i uznały dotychczasowy statut autonomii za nieważny. We wrześniu ubiegłego roku podpisany został pakt z Lizzarry. Zasadniczą jego tezą było stwierdzenie, że w Kraju Basków istnieje konflikt historyczno-polityczny, który powinien zostać rozwiązany metodami politycznymi, a przemoc jest objawem tego konfliktu, jak gorączka jest objawem choroby.
- Jakie dokładnie związki łączą Herri Batasuna z ETA i co HB robi, by powstrzymać stosowaną przez tę organizację przemoc?
- HB nigdy nie miała żadnego związku z akcjami ETA, ponieważ my opowiadamy się za realnymi rozwiązaniami realnych problemów. Mieliśmy 20 lat walk i wyroków, lecz nic się nie zmieniło. Problem pozostał. Kiedy zaniknie problem, zaniknie także przemoc. Choć ETA ogłosiła zawieszenie broni, w Kraju Basków nadal istnieje przemoc strukturalna. Dwa obce państwa nadal gnębią tysiącletni naród baskijski. Tutaj istnieje przemoc, ale nie baskijska, tylko hiszpańska i francuska!
- Czy ETA powróci do terroryzmu, jeśli obecne rozmowy zakończą się fiaskiem?
- Nie powróci. Obiecała to narodowi baskijskiemu, a komunikaty ETA skierowane są do niego. Rozmowy nie toczą się między Baskami a Hiszpanami, lecz między rządem a ETA, jak to zwykle bywa pomiędzy walczącymi stronami.
- Zamachy bombowe ustały po zawieszeniu broni, ale nie ustaje "terroryzm o niskiej intensywności": naciski, zastraszenia itp.
- Terroryzmem jest obca okupacja, tortury policyjne itp. Jasne, że w Kraju Basków przemoc nie zniknęła wraz z ogłoszeniem zawieszenia broni. I będzie ona istniała, dopóki nasz naród będzie uciskany, nasz język będzie obiektem ataków, nasi więźniowie będą wywożeni o tysiące kilometrów od domu...
- Czy ta codzienna "drobna przemoc" wobec waszych przeciwników politycznych to - pani zdaniem - akcje spontaniczne, czy przez kogoś koordynowane?
- Spontaniczne i polityczne. Młodzi ludzie atakują interesy hiszpańskie w Kraju Basków, interesy banków podporządkowanych PNV, atakują hiszpańskie przedsiębiorstwo telefoniczne, budują płonące barykady... Jest to forma walki ludu z uciskającymi, w której lud manifestuje swoje niezadowolenie i swoją opozycję.
- Jak ocenia pani odpowiedź rządu hiszpańskiego na zadeklarowane przez ETA zawieszenie broni i propozycję rozmów?
- Myślę, że to prawdziwa rewolucja. Kolosalna zmiana, która nastąpiła z dnia na dzień. Od 1996 r. rządzi w Madrycie Partia Ludowa - ludzie, którzy w kampanii wyborczej mówili: "Nigdy nie będziemy rozmawiać z terrorystami, nigdy nie będziemy rozmawiać z bandytami stosującymi przemoc". Tymczasem po zawieszeniu broni przez ETA premier Aznar powiedział: "Zgadzam się na kontakty między rządem a MNIV (Ruchem Wyzwolenia Narodowego Basków)".
- Jaki będzie więc ów przyszły Kraj Basków z waszych marzeń?
- O tym, jaki będzie ustrój naszej niepodległej ojczyzny, zadecyduje sam naród baskijski. To jedno, czego żądamy - żeby większość Basków decydowała o przyszłości swojej ojczyzny.
- A jeśli większość narodu baskijskiego opowie się za zwiększeniem integracji z Hiszpanią?
- Wszystkie scenariusze są możliwe. Jestem działaczką niepodległościową i będę walczyć o niepodległość. Inni są zwolennikami integracji z Hiszpanią i będą realizować swoją wizję. Chodzi o to, żebyśmy mieli jednakowe szanse w grze politycznej: i oni, i my.
Więcej możesz przeczytać w 4/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.