Saddam robi z nas idiotów!
Rozmowa z JAMESEM WOOLSEYEM, dyrektorem CIA w latach 1993-1995
Nathan Gardels: Pana były szef W.J. Clinton stwierdził niedawno: "Jestem przekonany, że Saddam Husajn ma znaczne zapasy broni chemicznej i biologicznej. Jestem też przekonany, że jego specjaliści pracowali w laboratoriach przez ostatnie cztery lata, próbując wytworzyć broń nuklearną". Czy Stany Zjednoczone dysponują danymi, które zadają kłam temu, co Irak zawarł w swojej dokumentacji dla ONZ?
James Woolsey: Stany Zjednoczone mają takie dane. Prawdopodobnie jednak nie można ich podać do publicznej wiadomości, nie zdradzając przy tym źródeł informacji i metod pracy CIA. Odmienne zdanie od prezydenta Clintona mogą mieć tylko dwie grupy ludzi - ci, którzy dla Husajna pracują, i ci, którzy wybierają metodę strusia. Dokumentacja przedstawiona przez Irak przypomina szaradę. Wszyscy przecież wiedzą doskonale, że Husajn dysponuje bronią chemiczną i biologiczną. A jednak nie przyznał kilka lat temu, że ma setki ton gazu VX i sarinu oraz tysiące litrów roztworu z wąglikiem i bakteriami Clostridium botulinum, służącymi do wytwarzania jadu kiełbasianego. Kiedy inspektorzy ONZ dowiedzieli się o tych zapasach po ucieczce Husajna Kamala (byłego szefa irackiego programu zbrojeniowego) w 1995 r., Saddam Husajn zdziwił się: "A, o tę broń chodzi". Do jakiego stopnia trzeba być łatwowiernym, aby uwierzyć mu tym razem? Być może dowody, które będzie można zademonstrować światu, znajdą się dopiero po wyzwoleniu Iraku, ponieważ dopiero wówczas uda się znaleźć zakopane w ziemi zbiorniki z gazem, pojemniki z wąglikiem i gazem VX.
- Clinton wyraził też przekonanie, że w swojej deklaracji Irakijczycy pokażą tylko "mały palec" i dlatego Stanom Zjednoczonym trudno będzie wykazać "istotne niezgodności".
- Irak najwyraźniej żadnego palca nie pokazuje. W deklaracji mowa na przykład o fabrykach "podwójnego wykorzystania", między innymi o zakładach farmaceutycznych, w których teoretycznie można by produkować broń biologiczną. Najistotniejsze są jednak przewoźne laboratoria biologiczne, które Irakijczycy stworzyli w samochodach. Nie ma też dowodów, że gaz VX, wąglik, białko wykorzystywane jako pożywka i inne rzeczy odkryte przez inspektorów wcześniej działających w Iraku, zostały zniszczone. Irakijczycy utrzymują, że tę broń zakopali, ale nie prowadzili żadnej dokumentacji. Husajn robi z nas wszystkich idiotów!
-Iracką deklarację za dobrą monetę przyjmują chyba nie tylko "strusie" i ci, którzy pracują dla Saddama Husajna. Rosjanie twierdzą, że deklaracja jest dobrą podstawą do tego, by iracki problem rozwiązać w sposób pokojowy.
- Rosjanie mają być może powody ekonomiczne, by w obecnej sytuacji wybierać politykę strusia. Mają nadzieję, że będzie się ich bardziej brać pod uwagę, kiedy w przyszłości zaczną zapadać decyzje o irackiej ropie, albo liczą na to, że zyskają gwarancję spłaty długów, jeśli władzę obejmie nowy rząd. Mam poważne wątpliwości, czy rządzący teraz Rosją przenikliwi, inteligentni i sceptyczni byli oficerowie KGB szczerze stwierdzili, że to naprawdę dobra deklaracja.
- Czy koalicja, powstała wokół najnowszej rezolucji ONZ dotyczącej inspekcji, może się rozpaść w wyniku różnych ocen irackiej deklaracji i różnicy zdań na temat tego, czy można dowieść "istotnych niezgodności"?
- Nie musimy wykazywać jakichś "istotnych niezgodności". Dowody miał przedstawić Husajn, przeprowadzając rozbrojenie. A tego przecież nie zrobił. Jeśli jakieś państwa, które deklarowały pomoc podczas rozbrajania Iraku, wycofają się, bo nie będzie "niezbitych dowodów", to co z tego? Liczą się jedynie Wielka Brytania, Turcja, Kuwejt, Bahrajn i Katar. Co się zmieni, jeśli Bush postanowi wkroczyć do Iraku, zostawiając w spokoju Francuzów i Rosjan, którzy będą deliberować przez kilka tygodni, aż amerykańskie oddziały interwencyjne zademonstrują światu ukrytą broń i dowiodą tym samym, że Husajn po raz kolejny kłamał?
- Czy inspekcje przyniosą jakikolwiek skutek, jeżeli inspektorzy nie zdecydują się zabrać z Iraku naukowców i ich rodzin, aby Husajn nie mógł im zagrozić?
- Inspektorzy dowiedzą się czegokolwiek dopiero wówczas, gdy zabiorą z Iraku naukowców. Obecnie 80-100 inspektorów - a tyle mniej więcej liczy oddział policji w niewielkim mieście - działa w kraju totalitarnym wielkości Kalifornii. Szukają broni, którą bez trudu można załadować na ciężarówki i dowolnie transportować. Husajn miał ponadto cztery lata na to, by ją ukryć. Przypuszczalnie 90 proc. informacji uzyskanych w latach 90. o broni, jaką dysponuje iracki reżim, pochodziła od tamtejszych naukowców. Chcąc otrzymać jakiekolwiek informacje od tych, którzy w ostatnich czasach ukrywali zapasy broni, trzeba ich wywieźć z tego kraju wraz z rodzinami, by poczuli się bezpieczni. Hans Blix okaże się wiarygodnym inspektorem dopiero wówczas, gdy postanowi wywieźć z Iraku tych ludzi, by czegoś się od nich dowiedzieć. To będzie test. Jeśli tego nie zrobi, należy przypuszczać, że rząd Stanów Zjednoczonych nie będzie go traktować poważnie. Jeśli się na to nie zdecyduje, okaże się postacią równie poważną jak inspektor Clouseau.
©Global Viewpoint,
Tribune Media
Services International
Nathan Gardels: Pana były szef W.J. Clinton stwierdził niedawno: "Jestem przekonany, że Saddam Husajn ma znaczne zapasy broni chemicznej i biologicznej. Jestem też przekonany, że jego specjaliści pracowali w laboratoriach przez ostatnie cztery lata, próbując wytworzyć broń nuklearną". Czy Stany Zjednoczone dysponują danymi, które zadają kłam temu, co Irak zawarł w swojej dokumentacji dla ONZ?
James Woolsey: Stany Zjednoczone mają takie dane. Prawdopodobnie jednak nie można ich podać do publicznej wiadomości, nie zdradzając przy tym źródeł informacji i metod pracy CIA. Odmienne zdanie od prezydenta Clintona mogą mieć tylko dwie grupy ludzi - ci, którzy dla Husajna pracują, i ci, którzy wybierają metodę strusia. Dokumentacja przedstawiona przez Irak przypomina szaradę. Wszyscy przecież wiedzą doskonale, że Husajn dysponuje bronią chemiczną i biologiczną. A jednak nie przyznał kilka lat temu, że ma setki ton gazu VX i sarinu oraz tysiące litrów roztworu z wąglikiem i bakteriami Clostridium botulinum, służącymi do wytwarzania jadu kiełbasianego. Kiedy inspektorzy ONZ dowiedzieli się o tych zapasach po ucieczce Husajna Kamala (byłego szefa irackiego programu zbrojeniowego) w 1995 r., Saddam Husajn zdziwił się: "A, o tę broń chodzi". Do jakiego stopnia trzeba być łatwowiernym, aby uwierzyć mu tym razem? Być może dowody, które będzie można zademonstrować światu, znajdą się dopiero po wyzwoleniu Iraku, ponieważ dopiero wówczas uda się znaleźć zakopane w ziemi zbiorniki z gazem, pojemniki z wąglikiem i gazem VX.
- Clinton wyraził też przekonanie, że w swojej deklaracji Irakijczycy pokażą tylko "mały palec" i dlatego Stanom Zjednoczonym trudno będzie wykazać "istotne niezgodności".
- Irak najwyraźniej żadnego palca nie pokazuje. W deklaracji mowa na przykład o fabrykach "podwójnego wykorzystania", między innymi o zakładach farmaceutycznych, w których teoretycznie można by produkować broń biologiczną. Najistotniejsze są jednak przewoźne laboratoria biologiczne, które Irakijczycy stworzyli w samochodach. Nie ma też dowodów, że gaz VX, wąglik, białko wykorzystywane jako pożywka i inne rzeczy odkryte przez inspektorów wcześniej działających w Iraku, zostały zniszczone. Irakijczycy utrzymują, że tę broń zakopali, ale nie prowadzili żadnej dokumentacji. Husajn robi z nas wszystkich idiotów!
-Iracką deklarację za dobrą monetę przyjmują chyba nie tylko "strusie" i ci, którzy pracują dla Saddama Husajna. Rosjanie twierdzą, że deklaracja jest dobrą podstawą do tego, by iracki problem rozwiązać w sposób pokojowy.
- Rosjanie mają być może powody ekonomiczne, by w obecnej sytuacji wybierać politykę strusia. Mają nadzieję, że będzie się ich bardziej brać pod uwagę, kiedy w przyszłości zaczną zapadać decyzje o irackiej ropie, albo liczą na to, że zyskają gwarancję spłaty długów, jeśli władzę obejmie nowy rząd. Mam poważne wątpliwości, czy rządzący teraz Rosją przenikliwi, inteligentni i sceptyczni byli oficerowie KGB szczerze stwierdzili, że to naprawdę dobra deklaracja.
- Czy koalicja, powstała wokół najnowszej rezolucji ONZ dotyczącej inspekcji, może się rozpaść w wyniku różnych ocen irackiej deklaracji i różnicy zdań na temat tego, czy można dowieść "istotnych niezgodności"?
- Nie musimy wykazywać jakichś "istotnych niezgodności". Dowody miał przedstawić Husajn, przeprowadzając rozbrojenie. A tego przecież nie zrobił. Jeśli jakieś państwa, które deklarowały pomoc podczas rozbrajania Iraku, wycofają się, bo nie będzie "niezbitych dowodów", to co z tego? Liczą się jedynie Wielka Brytania, Turcja, Kuwejt, Bahrajn i Katar. Co się zmieni, jeśli Bush postanowi wkroczyć do Iraku, zostawiając w spokoju Francuzów i Rosjan, którzy będą deliberować przez kilka tygodni, aż amerykańskie oddziały interwencyjne zademonstrują światu ukrytą broń i dowiodą tym samym, że Husajn po raz kolejny kłamał?
- Czy inspekcje przyniosą jakikolwiek skutek, jeżeli inspektorzy nie zdecydują się zabrać z Iraku naukowców i ich rodzin, aby Husajn nie mógł im zagrozić?
- Inspektorzy dowiedzą się czegokolwiek dopiero wówczas, gdy zabiorą z Iraku naukowców. Obecnie 80-100 inspektorów - a tyle mniej więcej liczy oddział policji w niewielkim mieście - działa w kraju totalitarnym wielkości Kalifornii. Szukają broni, którą bez trudu można załadować na ciężarówki i dowolnie transportować. Husajn miał ponadto cztery lata na to, by ją ukryć. Przypuszczalnie 90 proc. informacji uzyskanych w latach 90. o broni, jaką dysponuje iracki reżim, pochodziła od tamtejszych naukowców. Chcąc otrzymać jakiekolwiek informacje od tych, którzy w ostatnich czasach ukrywali zapasy broni, trzeba ich wywieźć z tego kraju wraz z rodzinami, by poczuli się bezpieczni. Hans Blix okaże się wiarygodnym inspektorem dopiero wówczas, gdy postanowi wywieźć z Iraku tych ludzi, by czegoś się od nich dowiedzieć. To będzie test. Jeśli tego nie zrobi, należy przypuszczać, że rząd Stanów Zjednoczonych nie będzie go traktować poważnie. Jeśli się na to nie zdecyduje, okaże się postacią równie poważną jak inspektor Clouseau.
©Global Viewpoint,
Tribune Media
Services International
Więcej możesz przeczytać w 1/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.